Rozdział 11

50 4 0
                                    

-Nie! Piuść mnięł zdrajcio nięzbierzęsz mnię do Thhinky-Whinkiego (idk jak to się odmienie. odaut.)

Po tych słowach zdążyłam usłyszećtylko śmiech Travisa, jeśli na pewno tak się nazywa, a potemzasnęłam.

Pov. Travisa

Moja mała kruszynka się upiła izasnęła, zaniosłem ją do sypialni i położyłem na łóżku.Zszedłem na dół do jej przyjaciół:

Nieznajomy:Znam ją 5 lat, a pierwszyraz widzę ją w takim stanie hah.

-A właśnie, bo my się jeszcze nieznamy, Travis jestem-i podałem mu dłoń.

S:Samuel ale mów mi Sam.

-Ok, Sam, z kąd znasz Met.

C:Weź tylko nie bądź o niegozazdrosny.

-Sam zdecyduję o kogo będęzazdrosny. Więc?

S:No to ja Met spotkałem 5 lat temu,siedziała na drzewie i czytała książkę, oczywiście jeszcze niewiedziała kim jest, ale to była rozłożysta gałąź na którejbardzo łatwo się siedzi, ja jestem wilkołakiem i w dodatku Alfą,tak jak ty, chciałem wejść do niej na drzewo i spytać się kimjest, ale nie stet ty noga mi się zsunęła i spadłem na ziemie,ona zuważając to zeszła na dół i powiedziała „Nic Ci nie jestmałpko hah" od tamtego czasu się przyjaźnimy ja chronię ją onaczasem mnie, i jeszcze od tamtego czasu przyjęło się mojeprzezwisko Małpa, Mieliśmy wtedy po 9 lat, a ja nawet nie wyczułemkim ona jest, ale ona zauważyła kim ja jestem, i któregoś dniamnie śledziła jak szłem na polowanie, i była świadkiem mojejprzemiany, i od tamtego czasu mówimy sobie wszystko, nie mamysekretów.-oh jakże interesująca historii i na pewno w skrucie.

-A jeżeli mówicie sobie wszystko topowiedz miała już chłopaka czy jestem pierwszy.

S:Jesteś pierwszy.

-To skąd wie jak się zachować?

S:A z kąd ty wiesz?

-No ja to czuję.

S:No właśnie,

C:Ej dobra Sami ty już wracaj dodomu, bo późno jest.

S:No chyba cię coś chcę byćświadkiem jak się obudzi.

C:Eh no dobra, ale to chodźmy jużspać, bo pierwsza dochodzi.

S:Dobra.

-To ja idę na górę.

C:Ja idę do gościnnego, a ty Samzostajesz tutaj na kanapie.

S:O nie czemu mi to robisz?

C:Dobra cicho.-i razem z Cassposzliśmy na górę, jak mieliśmy się rozdzielać to złapałamnie za rękę.

-O co chodzi?

C:Nie waż się jej skrzywdzić jeżeliprzyjdzie do mnie z płaczem przez ciebie do cię zabiję śmierciąpowolną, rozumiemy się?

-Tak.

C:I dobrze.-i poszliśmy w swojestrony. Weszłem do sypialni Met, położyłem się obok niej iprzytuliłem.

~Jest piękna kiedy śpi.

-Wiem.

~Już nie mogę się doczekać jaksię sparujemy i będzie cała nasza.

-Ja też nie mogę się tegodoczekać.

~A nie możemy już tego zrobić?

-Nie stety nie musi skończyć 15lat chyba, że sama mnie o to poprosi.

~A myślisz, że poprosi?

-Nie wiem, a teraz daj mi spać.

~Ok ok, tylko nie oddalaj się odniej.

-Nie mam takiego zamiaru

~To dobrze.

Wtuliłem się mocniej w mojąkruszynkę i zasnąłem.

Pov. Metzli

Obudziłam się i od razu poczułam żestrasznie boli mnie głowa aż zaczęłam się zwijać z bólu, przezco obudziłam Travisa:

T:Kochanie co ci?

-Kac zabójca nie ma serca, nawet dlamnie.

T:Te nie zdradzaj mnie z kacem.

-On jest bliżej mnie niżty-uśmiecham się perfidnie

T:Jak wyrazisz zgodę w pełnię tobędę bliżesz-uśmiecha się i całuje mnie

-W jakim sensie?

T:W takim, że możemy się sparować.

-A nie musimy czekać aż skończę 15lat?

T:Przez to, że jesteś hybrydą to wpewnym sensie jesteś dwa lata starsza niż na serio ja jestemwilkołakiem więc o rok.

-Aha? Czyli za niecaly tydzień moglibyśmy się nawet prawnie sparować?

T:Otuż to.

-A musisz znać odpowiedz dzisiaj?

T:Nie. Może być za tydzień wpełnię.

-To dobrze, dobra chodź na dółmuszę wziąć proszki.

T:Okej.-wstaliśmy z łóżka izeszliśmy na dół. O nie! Sam. On nie może mnie zobaczyć w takimstanie Cass tak ale nie on.

T:Sam! Met idzie po proszki nakaca!!-oj no nie.

S:Ooo diablica ma kaca?

-Aj cicho zaraz mi przejdzie.-powychowiedzieniu tych słów przyszla Cass.

C:Ej Met ty weź się lepiej szybkoogarniaj z tego kaca bo nie jest rano tylko za 10 szesnasta!
-Ofuck przecież mi ten kac się utrzyma jeszcze na spotkaniu.

C:To zrób chociaż tak żeby nie byłopo tobie tak widać że masz kaca.

-No ok postaram się to ja idę wziąćproszki i pójdę się ubrać. Travis idz się ubrać.

T:Dobrze kotku.-gdy był na schodachzaciągnęłam Cass do kuchni nalalam sb szklankę wody iprzygotowałam proszki.

-Cass?

C:No?

-Czy Xawier i Veronica też będą naspotkaniu?

C:No tak a co?

-To, że zagadaj Travisa jak pojdęsię z nimi przywitać bo przecież jak on zobaczy że rozmawam zXawierem, a przyznaj, że jest on przystojny to przecież go zabije,a mogliby się zaprzyjaźnmić

C:No ta ale to się nie uda jak Xawierbędzie zamordowany.

-Noo, a przecież Travisowi nie wmówię, że on ma Bratnią Duszę nie będzie nawet zwracał na touwagi.

C:No dobra dobra zagadam go, a teraidź szybko się ubrać bo się spóźnimy.

-Dobra lecę- z prędkością światłapobiegłam do pokoju, w tym samym tępie ubrałam się i zbiegłam nadół. No to idziemy może jakoś przeżyję, a raczej ja na pewnoale nie którzy chłopcy to nie wiem.

____________________________________________________________

przepraszam za brak rozdziałów nie mam weny i czasu zapominam ale postaram się to zkorygować i  we wtorki i soboty na przykład będę wstawiać nowe rozdziały. Pozdrawiam cieplutko, i życzę dobrych wyników w szkole

Wybrana o północy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz