Rozdział 15

57 5 0
                                    

T:Ale co?-patrzył na mnie zdezorientowany.
-A co mieliśmy robić w pełnię?
T:Masz na myśli...
-Tak to mam na myśli.-uśmiechnęłam się do niego i żeby nie było jestem świadoma tego co mówię, bo niestety szybko wytrzeźwiałam i teraz łeb mnie nawala.
T:Jesteś pijana, nie wiesz co mówisz, a mnie łeb nawala-jaki on jest ułomny.
-Mnie też nawala, a wiesz czemu?-pokiwał przecząco głową-Bo WYTRZEŹWIELIŚMY!
T:Kurwa masz racje-zamyślił się-Serio chcesz to zrobić?
-Nie kurwa jaja se robię.-spowrotem zaczęliśmy się całować jednocześnie rozbierając się nawzajem. Leżałam przed nim kompletnie naga aż się zarumieniłam.
T:Nie bój się kochanie będę delikatny.-szepną mi do ucha a ja pokiwała głową w zrozumieniu. Pocałował mnie i po chwili po czułam go w sobie, przez chwilę bolało a potem się przyzwyczaiłam.
T:Jesteś gotowa?-pokiwałam głową, a on zaczął się poruszać. Po skończonym stosunku przytuliłam się do Travisa i zasnęłam. Rano obudziły mnie promienie słońca, chciałam się odwrócić ale ktoś mnie mocno trzymał.
-Travis idioto!
T:Co jest?-zapytał jednocześnie puszczając mnie.
-Dziękuuję!--odwróciłam się od rażących promieni i chciałam dalej spać, ale nie  mogłam bo taka osoba o imieniu Travis zaczęła mnie łaskotać.
-Nie, proszę przestań -pokiwałam między napadami śmiechu.
T:Coś za coś-uśmiechnął się i przestał mnie łaskotać, a ja usiadłam i go pocałowałam.
-Idę się umyć za jakiś czas wrócę.-wstałam z łóżka i skierowałam się prosto do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zrobiłam makijaż dzisiaj postanowiłam zrobić kreski i usta pomalować czerwoną szminką jeśli chodzi o strój no to czarne szorty i białą bluzkę z łapaczem snów, która lekko odsłania brzuch. Dobrze, że mam lekki zarys mięśni. Po wyszukiwaniu się poszłam do pokoju i usiadłam koło Travisa.
T:Nie potrzebny Ci taki makijaż.-stwierdził i pocałował mnie w skroń.
-Lubię taki makijaż.
T: Rób lżejszy.
-Nie chce, lubię robić taki mocny makijaż.
T:No Niech ci będzie.
-Co jemy na śniadanie, bo jestem głodna jak wilk.
T:Jajecznica?
-A umiesz zrobić? Bo ja nie.
T:Umiem spokojnie.
-To chodźmy.-wstaliśmy i skierowaliśmy się do kuchni. W kuchni usiadłam na blacie i patrzyłam jak Travis robi śniadanie. Zaczęłam rozmyślali lać o co chodzi z tym listem.
-Travis?
T:Tak kochanie?-odwrócił się do mnie jednocześnie dając kanapki.
-No chodzi o to, pamiętasz jak wczoraj w butelce pytałam czy miałeś jakaś dziewczynę przede mną?
T:No tak a co?
-No bo w tym liście do mnie było coś o innej dziewczynie.
T:A...
-Czyli kłamałeś?
T:Nie, chodzi o to że u nas w watasze jest taka dziewczyna ona chyba ma na imię Renesme, ona cały czas się do mnie przytulała całowała itd wszystkim mówiła że jesteśmy parą mamy się pobrać i w ogóle, ale ja do niej nic nie czuję.
-Mam w klasie Renesme...
T:No Tak widziałem ją.
-Kurwa...
T:Spokojnie, damy radę.
-Nie rozumiesz.
T: No, a o co chodzi?
-No bo w tym liście ona chce zabić moją rodzinę, przyjaciół, mnie torturować a ciebie wziąść na własność-powiedziałam i spóściłam głowę smutna.
T: Będzie dobrze, kotek. Nikt cię nie skrzywdzi ani twoich bliskich a ja zawsze będę przy tobie.-powiedział i złączył nasze usta w pocałunku.
C:Kurwa mać mój łeb.
V:I mój.-o cho dziewczyny wstały.
-Ha ha.
C:Nie śmiej się!-podeszła do mnie i walnęła w ramię.
V:Masz tabletki.
-Na blacie leżą tabletki i szklanki z wodą
C:Ok. A ciebie łeb nie boli.
-Z Travisem wytrzeźwieliśmy w nocy.
C:Fajnie macie.
-No nie wiem, ból głowy przy seksie?
C: Widziałam, że słyszałam jęki!
-Eeee...-niezręczna sytuacja.
V:Spoko laska my z Zawieram też po.
X:Co ja?
V: No że ja i ty jesteśmy po seksie.
X:A no tak.-podrzedł do Veroniki i pocałował ją.
-Saaaaaaaam!!!
C:Kurwa nie wrzeszcz-ups.
S:Czego?
-A nic wszyscy wstali a ty jeszcze nie więc wołam
S:A ok.
-Ej właśnie rozmawialiśmy z Travisem na temat tego listu.
S:Jakiego listu?
-Masz.-przeczytał
S:A ok.
-No to, Renesme, dziewczyna z naszej klasy...
T:Jest suką która się mnie przyczepiła i Met chce torturować, was zabić jej rodzinę też a mnie mieć na własność.-ta ich miny bezcenne szkoda że tego nie widzicie.
C:No to musimy trzymać się razem.
-Zamieszkajcie u mnie będzie najlepiej.
C:Kiedy mamy się wprowadzić.
-Dzisiaj, Cas z Travisem pójdziesz się spakować Veronika z Xawierem macie się nie rozstawać i Sam ty pójdziesz do siebie się spakować i macie tu wrócić.
Chórem:Okej.
T:Nie długo wracam.-pocałował mnie i wszyscy poszli.Co tu zrobić? Dobra zadzwonię do dziadka.
Pip...
Pip...
Pip...
*Halo?
-Cześć dziadku.
*Cześć diabełku, co się dzieje?
-Nic ważnego, ale mam prośbę.
*Dla ciebie wszystko.
-No to pilnuj wszystkich a zwłaszcza mamy i taty, niech im się nic nie stanie.
*Dobrze, a co się dzieje
-Zaatakowali mnie i w jednej ze strzał był list że jakaś dziewczyna chce zabić moich przyjaciół, rodzinę, mnie torturować, a Travisa wziąść dla siebie.
*O matko, poradzicie sobie, a gdzie jest teraz Travis i twoi przyjaciele?
-Travis poszedł z Cass żeby bezpiecznie dotarła do domu spakowała się i wróciła, Sam sam poszedł do domu, i Veronika z Xawierem pójdą do Veroniki a potem do Xawiera.
*Dobrze że w parach a Sam mieszka blisko więc nic mu się nie stanie.
-Wiem dziadku
*Dobrze, diabełku ja muszę kończyć
-Dobrze, pa dziadku.
*Pa diabełku.

Pov. Cassandra

Idę właśnie z Travisem do Met, szczerze mówiąc myślałam że nie pości go tylko mi do part da Sama, dziwne, ale mogę z nim przynajmniej pogadać.
-Travis?
T:Słucham?
-Tak dziewczyna, to na serio się ciebie czepła czy coś między wami było?
T:Nic, prócz tego, że kiedyś dosypała mi czegoś do drinka i z tego co mi kumpel opowiadał wylądowaliśmy w łóżku ale ja tego nie pamiętam więc pewien nie jestem, a co?
-Nic nic poprostu nie chcę żeby Met sie coś stało, i żebyś ją zranił ale widzę że całkiem spoko ziomek z ciebie.-podałam mu rękę, tak jakby w znak pokoju czy czegoś dobra chuj nie ważne poprostu podałam mu rękę.
T:Z ciebie też nie zły ziomek, chyba moglibyśmy się za przyjaźnić.-uścisną moją dłoń.
-Pewnie tak, ale narazie jest za wcześnie na ten tytuł.
T:Rozumiem.
-To się cieszę.
T: Chodźmy, Met się pewnie niecierpliwi.
-Jesteśmy nie daleko. O Sam.-spojrzałam na chłopaka z torbą-Saaaaam!
S:Co?
-No nic zauważyłam cię a i tak oboje idziemy do Met to chciałam żebyś zaczekał.
S:A spoko.-skierowaliśmy się do domu Met i po chwili weszliśmy do środka.
_______________________________________
A więc o to 15 rozdział zostawcie po sobie jakiś ślad w postaci komentarza lub gwiazdki.

I zapraszam na książkę mojej koleżanki "Życie to nie bajka :(" autor Golabek

Pozdrawiam cieplutko i do zobaczenia w 16rozdziale❤

Wybrana o północy.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz