Wybrana o północy.

Epilog

*rok później*

Groźby ucichły, tak samo jak napaści. Od roku żyjemy spokojnie i szczęśliwie. Rodzice zostali u dziadków postanowili odnowić relacje. Ja z Travisem szczęśliwie żyjemy w naszym domu, chodzimy do szkoły, spotykamy się ze znajomymi oczywiście najczęściej z Cass, bo od kąd nie ma u m nie rodziców to prawie że się wprowadziła, ale to nie ważne w sumie całkiem fajnie jest tak we trójke w dużym domu, a rodzice powiedzieli, że jeszcze nam ufundują duży basen na podwórku to już w ogóle będziemy w raju...

T: Kochanie nad czym myślisz?-oczywiście zawsze wie kiedy nad czymś myślę.

-Nad niczym, spokojnie.

T:Oj przecież wiesz że za dobrze cie znam i wiem że nad czymś myślisz ale dobra nie chcesz mówić to nie nie będę cie męczyć.

-Dobrze.

T:Skarbie?-dobra co on kombinuje?

-Tak?

T:Pójdziemy się przejść?

-Dobrze ale pójdę się przebrać

T:Czekam niecierpliwie, tylko nie pół godziny poprosze i nie w sukienke bo idziemy do lasu i weź strój kąpielowy.

-Dobrze.-wróciłam po 10 minutach w krótkich spodniach i koszulce a pod tym miałam strój kąpielowy.

T:Już gotowa?

-Owszem.-wyszliśmy z domu i poszliśmy nad wodę. Travis zdjął koszulkę i wszedł do wody.

T:Skarbie chodź woda jest ciepła.

-Już idę ja mam do zdjęcia więcej rzeczy.- zdjęłam bluzkę i spodenki i weszłam do wody oczywiście po drodze do chłopaka zanużyłam się i podpłynęłam tuż pod niego bo szybciej gdy się wynurzyłam ujął moją twarz w dłonie i pocałował, nie mogłam stać bezczynnie w takiej sytuacji zaplątłam dłonie na jego karku i odwzajemniłam pocałunek oczywiście brakło mu tlenu i musieliśmy  przerwać, wyjął z kieszeni małe pudełeczko zniżył się trochę otworzył je...

T:Met czy uczynisz mi ten zaszcyt i wyjdziesz za mnie? 

-Tak!-włożył mi na palec pierścionek , wstał , a ja rzuciłam się na niego i przytuliłam

______________________________________________________________________

epilog krótki bo nie mam na niego pomyślu a chce już zakończyć to opowiadanie