- 3 -

1K 60 2
                                    

W tamten weekend wybraliśmy się razem do parku. April nie chciała siedzieć w mieszkaniu, a ja nie chcąc puścić jej tam samej, wybrałem się razem z moją dziewczyną. Atmosfera, jaka panowała, zaczynała być typowo jesienna. Wiał wiatr, porywając do tańca liście, ale także włosy Irwin, przez co zdenerwowana, co jakiś czas prychała cicho i zakładała je zirytowana za ucho. Na szczęście nie padało i nie musieliśmy się użerać z parasolem. A przynajmniej na razie.

- Spójrz, kaczuszki. - zaśmiała się, widząc, jak dzieciaki na moście rzucały im suchy chleb, a te z wdzięcznością płynęły w tamtym kierunku. - Urocze. - dodała, gdy otaczałem ją ramieniem. 

- Gdyby Skiper tu był, to pewnie chciałby je zjeść. - zaśmiałem się, bo ostatnio przyłapałem się na tym, że tęskniłem za tym grubasem.

- On nadal jest zbyt leniwy na takie rzeczy i po prostu patrzyłby na nie smutno. - pokręciła głową, wskazując przy okazji na ptaki, gdy przechodziliśmy mostem na drugą stronę stawu. - Może kupimy sobie psa? Albo przygarniemy ze schroniska, co? - dodała, unosząc brew, po czym złapaliśmy kontakt wzrokowy.

- Najpierw pies później dziecko? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie z dwuznaczną miną, przez co zarobiłem kuksańca w bok.

- Nie, jasne, że nie, idioto. - zaśmiała się. - Po prostu czasem chce się mieć do kogoś odezwać, gdy ciebie nie ma, a rośliny to nie to samo. - dodała, wsuwając dłonie do kieszeni płaszcza, jaki miała na sobie.

- Jasne, jasne. - kiwnąłem tylko głową, a później zaśmiałem się i obroniłem przed kolejnym kuksańcem. - A zmieniając temat, to jak uczelnia? - dodałem i spojrzałem na nią.

- Całkiem w porządku. - uśmiechnęła się pod nosem. - A jak w pracy? 

- Dobrze. - przyznałem, bo przecież tak było, a atmosfera robiła się coraz bardziej przyjazna i ciepła, pomiędzy mną, a resztą pracowników. - W poniedziałek mam wolne, więc możemy gdzieś pójść. - zaproponowałem. 

- Chętnie. - zgodziła się, posyłając mi uśmiech. - Może jakieś kino? Nie wiem, cokolwiek. Chce poznać dobrze to miasto. - dodała, a w jej głosie usłyszałem ekscytację. Zupełnie, jakby z powrotem miała pięć lat i wpuszczono ją do wesołego miasteczka. A mnie razem z nią, bo w duchu czułem dokładnie to samo i chciałem być dosłownie wszędzie. Poznać każdą tutejszą dzielnicę i poruszać się już naprawdę swobodnie bez obawy, że się zgubię i nie będę potrafił wrócić, czy chociaż odnaleźć dobrej drogi. 

- Brzmi jak plan. - odpowiedziałem w końcu, śmiejąc się. - Ale podoba mi się. Sprawdzę, czy jest coś sensownego w repertuarze dzisiaj. - obiecałem jej, a później pociągnąłem w stronę budki z watą cukrową. 

Dalej już rozmawialiśmy o mojej pracy, czy studiach April. Każde z nas coś opowiadało, a to drugie słuchało i tak w kółko, dopóki brunetce nie zrobiło się zimno i nie postanowiliśmy wrócić w końcu do domu. Znaczy się ja postanowiłem, bo kiedy zobaczyłem jej sine dłonie nie chciałem słyszeć o zostaniu tam ani minuty dłużej. Poza tym, gdy wracaliśmy, kupiłem na wieczór jakieś wino, które polecił sprzedawca i właśnie tak chciałem spędzić resztę tamtej soboty. April uznała, że nadrobimy do tego jakiś serial, co wcale nie było taką złą opcją i bardzo mi się spodobało.

:::

- Proszę. - otworzyłem jej drzwi, gdy wchodziliśmy do swojej klatki. 

- Dziękuje, panie Hemmings. - posłała mi uśmiech i nawet zarobiłem za to całusa w policzek.

- Nie ma za co, panno Irwin. - ruszyłem za nią schodami na górę, przeczesując międzyczasie palcami swoje włosy. Zrównaliśmy się krokiem, ale schodzący z wyższego piętra mężczyzna, którego nie widziałem tutaj wcześniej sprawił, że musiałem się nieco odsunąć. - Znasz go? - dodałem cicho, gdy zniknął niżej.

- Nie. - pokręciła głową, a później zerknęła przez ramie za siebie. - Chociaż prawie nikogo tu nie znam, to jego wcześniej na pewno nie było.

- Też mi się tak wydaje. - westchnąłem i pokręciłem głową. - Może w końcu ktoś wynajął to mieszkanie obok. - dodałem, przypominając sobie, że to obok naszego stało puste jeszcze dłużej niż nasze. 

- Może. - przytaknęła mi i po chwili byliśmy już na właściwym piętrze. Brunetka zajęła się szukaniem kluczy, a ja ze zdziwieniem stwierdziłem, że drugie drzwi są otwarte na oścież i wewnątrz znajduje się Charlie. Ostatnia osoba, jaką spodziewałem się tu zobaczyć. - Cześć! - pomachałem jej, przez co odwróciła się i podniosła z nad kartonu, a April zmarszczyła brwi.

- Kto to? - spytała moja dziewczyna, gdy Charlie zmierzała w naszą stronę.

- Pracujemy razem. - wyjaśniłem w skrócie, a później posłałem obydwu dziewczynom uśmiech. - April, poznaj Charlie, Charlie, to moja dziewczyna, April. - dodałem, przedstawiając je sobie.

- Cześć. - przywitała się brunetka, a później wymieniły z Irwin uśmiech i uścisk dłoni. - Miło cię w końcu poznać. Luke dużo o tobie opowiadał. - dodała, przez co moja dziewczyna zarumieniła się lekko.

- Hej. - przyznała w końcu. - Wzajemnie. - dodała już nieco pewniej i uśmiechnęła się w ten sam sposób.

- Nie wiedziałem, że się przeprowadzasz. - zacząłem, patrząc się na Charlie.

- Ja też. - zaśmiała się. - To decyzja z dnia na dzień, wczoraj jeszcze byliśmy z Davidem na drugim końcu miasta, a dzisiaj już tutaj. - dodała, kręcąc głową.

- Miło będzie mieć taką sąsiadkę. - szturchnąłem ją dla zabawy w bok, przez co roześmiała się, a później zerknęła na April, która znów tylko uśmiechnęła się lekko. 

- Gdybyś potrzebowała w czymś pomocy, to postaram się być do dyspozycji. - przyznała Irwin, a później obróciła w dłoniach klucze. Chyba nudziło ją to, że tak sobie tu rozmawiam. Albo była zazdrosna. A znając ją, to zdecydowanie to drugie. 

- Dziękuję, to bardzo miłe. - odpowiedziała Charlie, przy okazji zakładając kosmyk włosów za ucho, a później przyszedł już ten cały David, z którym również się zapoznałem, podobnie jak April, po czym porozmawialiśmy jeszcze trochę i rozeszliśmy się do siebie. Ucieszyłem się, że to właśnie oni będą mieszkać koło nas, bo przynajmniej nie będziemy musieli znosić jakiś upierdliwych, starszych pań i ich kotów. Wtedy jeszcze nie miałem pojęcia, do czego to wszystko doprowadzi i jak szybko wszystko zacznie się zmieniać, a ja zgubię się w tym, jak pięcioletni chłopiec w miejscu, w którym był po raz pierwszy. 

~*~

po fsog and fsd nie moge sie przywyczaić do davida i kiedy widzę jamiego to mam cały czas ochote pisać christian XDDDDDDDD

roommate • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz