- 28 -

448 25 2
                                    

Siedziałam z niespokojną miną na ławce w parku. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po tej rozmowie z Davidem, ale właśnie dlatego zjawiłam się w tamtym miejscu. Założyłam nogę za nogę i wzięłam krótki oddech, wypatrując gdzieś bruneta. Spóźniał się już jakiś czas, ale ostrzegał mnie, że tak może się stać, więc po prostu siedziałam i czekałam. Chciałam choć trochę rozjaśnić naszą sytuację, a przede wszystkim swoją. Minęło dwa tygodnie od powrotu Luke'a z tych targów, a także od nocy, którą spędziłam z Davidem. Można powiedzieć, że moje sumienie choć trochę się uspokoiło i nie napływały już z niego żadne myśli, a także wyrzuty. Z Hemmingsem natomiast sytuacja pozostała bez zmian. Dalej się mijaliśmy, a nasza rozmowa ograniczała się do pojedynczego "cześć" rano, gdy się spotykaliśmy przy śniadaniu. Ale czasem nie było nawet tego. Nie wiedziałam, jak długo będziemy to wszystko jeszcze ciągnąć i co dokładnie się z nami stało, a raczej ze mną, bo przecież cały nasz związek nigdy tak nie wyglądał. Zawsze byliśmy gotowi skoczyć za sobą w ogień, a kilka kłótni, które przyznaje były dosyć poważne, ale też powstałe przez pierdoły to zmieniły. Dawniej byłam w stanie powiedzieć blondynowi wszystko, a mówiąc dawniej nie mam na myśli naszej szkoły średniej, ale tylko parę miesięcy w tył, kiedy nic nie stało pomiędzy nami. Teraz nie mówiłam mu nic. Dosłownie. 

Patrząc na to z tej krótkiej perspektywy czasu zachowałam się jak idiotka. Nie boję się tego przyznać, ale z drugiej strony nadal nie żałowałam tego, co się stało. Potrzebowałam czyjejś bliskości. Naprawdę potrzebowałam. Luke miał mnie gdzieś i w dodatku tamta kłótnia sprawiła, że czułam się jeszcze gorzej niż zazwyczaj. A to, że David się wtedy pojawił całkiem pijany i zaczęliśmy się całować wszystko tak naprawdę ułatwiło. I uświadomiło mi, że zasługiwałam na tę bliskość, której Hemmings nie chciał mi dać, bo wolał robić awantury. 

- Cześć, April - usłyszałam nad sobą i mimowolnie zerknęłam w tamtym kierunku. David w końcu zjawił się, mając na sobie garnitur, krawat, a także aktówkę w dłoni. Wyglądał bardziej jak prawnik, który dopiero co opuścił kancelarię, a nie ktoś, kto prowadzi własną firmę i dosyć dobrze mu to wychodzi. 

- Cześć - przywitałam się niepewnie i wstałam. Zdziwiło mnie to, że dopiero teraz zauważyłam, jak niska byłam w jego stosunku. Z Hemmingsem było to samo, ale zawsze mi to wytykał, dodatkowo mnie tym irytując. - Cieszę się, ze w końcu przyszedłeś.

- Przepraszam, że tak długo to trwało - westchnął, a później spojrzał na mnie, jakby chciał wybadać moją reakcję. Wzruszyłam tylko ramionami.

- Nic się nie stało - odpowiedziałam tylko, a później wsunęłam dłonie do kieszeni kurtki. Nie zabrałam ze sobą nic oprócz telefonu i kluczy do domu. - Musimy poważnie porozmawiać. O tym, co się stało i o wszystkim.

- Wiem - kiwnął głową, równając się ze mną krokiem. - Chciałem porozmawiać z tobą przez cały ten czas, ale uznałem, że potrzebujesz czasu - dodał, drapiąc się dłonią po karku. Znów tylko kiwnęłam głową.

- Potrzebowałam - przyznałam mu rację, a później westchnęłam. - W zasadzie dalej potrzebuje. Jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów i myśli. Nie mam już pojęcia, co robię dobrze, a co nie. 

- Rozumiem - kiwnął głową. Cały czas zerkał na mnie. - Cóż, nie wiem, co ja mogę ci powiedzieć. Oprócz tego, że chciałem cię przeprosić. To ja cię wpędziłem w to wszystko. Porozmawiam z Luke'iem jeśli chcesz...

- Nie trzeba - przerwałam mu niemalże od razu. Nie próbowałam sobie wyobrazić nawet tego, co by były, gdyby zaczęli ze sobą rozmawiać i Luke dowiedział się, ze go zdradziłam. Armagedon. Co najmniej. - I nie musisz mnie przepraszać. Tak wyszło i to wszystko. 

- Na pewno? - zaciekawił się, zmniejszając przy okazji odległość pomiędzy mną a sobą. 

- Na pewno - westchnęłam i zwiesiłam wzrok na swoje buty. - Nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało, bo mi się podobało, ale po prostu jestem rozdarta. Nie mam pojęcia, co robić. Boje się powiedzieć Luke'owi prosto z mostu, że go zdradziłam, bo znam jego zapędy, a także jego furię. To co by się stało przeszłoby oczekiwania wszystkich, nawet twoje - dodałam, zerkając ukradkiem na bruneta. 

- Ja też nie powiedziałem jeszcze Charlie. A nawet nie mam zamiaru. Wiem, że ona też mnie zdradza. Ale nie mam pojęcia z kim i nawet dobrze żyje mi się z tą świadomością. Bo poznałem ciebie. I nie dręczy mnie już samotność. 

- Miło - uśmiechnęłam się niepewnie i założyłam kosmyk włosów za ucho. Nie wiedziałam za bardzo jak na to zareagować, ale tam w środku bezwiednie zrobiło mi się ciepło. David odwzajemnił mój uśmiech i przeczesał palcami swoje włosy. 

- Uważam, że nie powinnaś się tym tak zadręczać, April - stwierdził, a jak dyskretnie przewróciłam oczami. Mimo to nie czułam zirytowania, jak w przypadku Hemmingsa w ostatnim czasie. Było to dziwnie przyjemne. - Naprawdę. Zostawmy to za sobą. I powiedzmy im razem w odpowiednim czasie.

- Do czego zmierzasz? - zaciekawiłam się, przystając w miejscu. Brunet spojrzał na mnie, a później wziął oddech. Spojrzał na mnie, a później gdzieś przed siebie, jakby szukał pomocy. 

- Do tego, że chciałabym poznać cię bliżej i lepiej. Uważam, że na to zasługuje. Luke ostatnio naprawdę się nie popisywał, a wręcz przeciwnie, popisywał się, ale w złym znaczeniu tego słowa. Widziałem i wiedziałem, że jesteś przez niego smutna, a to mi się nie podoba - przyznał, a później westchnął. - Zmierzam to tego, abyś dała mi szansę, April.

- David, na pewno tego chcesz? - wykrztusiłam z siebie, bo musiałam przyznać, że mnie zatkało. Mógł mieć każdą, a wybrał mnie. I to dosłownie mógł mieć każdą, bo widziałam już jak nasze sąsiadki się za nim oglądały i wręcz śliniły. Myślałam z początku, że Charlie ma szczęście, ale to szczęście chyba przechodziło na mnie. - Ja nie jestem nikim szczególnym. Jestem tylko April.

- I to mi w zupełności wystarcza - wzruszył ramionami. - Ale zrozumiem, jeśli nie chcesz. Nawet nie zapytałem, czy zależy ci jeszcze na uratowaniu tego związku z Hemmingsem. 

- Nie wiem, czy mi zależy - wzruszyłam ramionami. - Nie wiem, czy chce wiedzieć. Ale wiem, że chce ci dać szansę. 

~*~

siedem do końcaaaa

powiem wam, że to chyba jedna z moich ostatnich prac, która nie bedzie o louisie bądź michaelu, bo jakoś nie czuje się już dobrze pisząc o kims innymXD

roommate • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz