- 18 -

495 27 2
                                    

Luke

Wziąłem oddech i posłałem ostatni uśmiech klientom. Zbliżała się pora lunchu i czułem się trochę głodny. Marzyłem, aby poszli i zostawili mnie w spokoju, żebym mógł coś zjeść. Starsza kobieta i jej córka wyszły, z czego ta młodsza brunetka pomachała jeszcze do mnie i puściła mi oczko. Pokręciłem na to głową, a później odwróciłem się na pięcie i wyszedłem zza kasy. W sklepie było pusto. A przynajmniej tak mi się wydawało. Nie słyszałem żadnych rozmów, czy czegoś takiego. Tylko Charlie gdzieś tam w tyle rozkładała towar na półkach. Uśmiechnąłem się mimowolnie, ciesząc się, że zostaliśmy sami i powędrowałem ku źródłu szelestu paczek z wkrętami i innymi takimi pierdołami. 

- Jak ci idzie? - zapytałem, opierając się o szafkę. Spojrzałem na brunetkę, posyłając jej przy okazji uśmiech, ale nie odwzajemniła go. Wyczułem, że coś musi być nie tak.

- Jakoś - wzruszyła ramionami, zakładając kosmyk włosów za ucho - Powoli i do przodu.

- Wszystko w porządku? - uniosłem brew, podchodząc do niej. Kolejny raz wzruszyła ramionami, więc westchnąłem i usiadłem na kartonie, który jeszcze był zaklejony taśmą. 

- Nie wiem - spojrzała na mnie, wrzucając na półkę paczki z wkrętami o odpowiedniej wielkości. - Przepraszam, nie mam ostatnio humoru. 

- Zauważyłem - zaśmiałem się, a cień uśmiechu przemknął przez jej twarz. Tak trzymaj, Hemmings. - Możesz mi powiedzieć. Jesteśmy kumplami, tak?

- Wiem, ale myślałam, że nie widać tak bardzo, że coś jest nie tak - dosiadła się do mnie, bawiąc się przy okazji swoimi dłońmi. - Po prostu pokłóciliśmy się z Davidem mocno ostatnio i nadal nie jest tak dobrze, jakbym chciała, aby było. Przykro mi z tego powodu. 

- Sama mi mówiłaś, że kłótnie się zdarzają - zacząłem, obejmując ją ramieniem. Oparła swoją głowę na moim ramieniu. - A o co wam poszło?

- O to co zawsze - mruknęła, wpatrując się w karton, który miała jeszcze rozpakować. - Nieważne. Nie będę ci zabierać przerwy. Pewnie jesteś głodny. Idź coś zjeść. Ja pójdę później.

- W zasadzie to jestem, ale myślałem, że zjemy razem. Może zamówimy pizzę, co? - zaproponowałem, wstając. Wsunąłem dłonie do kieszeni spodni i wbiłem oczekujące spojrzenie w brunetkę. 

- W zasadzie, to czemu nie - zgodziła się, a później westchnęła. - Wybierz coś, ja tu dokończę i przyjdę na zaplecze - wskazała na półkę. Przytaknąłem głową i odwróciłem się na pięcie, aby zajrzeć do szafki i zgarnąć telefon. Spojrzałem jeszcze na Charlie, zauważając, że nadal ją coś gryzie. Chciałem wiedzieć o co chodzi, aby być może jakoś jej pomóc. Ale z drugiej strony wolałem na nią nie naciskać. 

:::

Zapłaciłem dostawcy i wróciłem na zaplecze, niosąc pudełko z pizzą z kurczakiem i dwie butelki pepsi. Charlie siedziała na fotelu, obracając się na nim z nudów. Zaśmiałem się, widząc, jak się obraca i podśpiewuje piosenkę z radia pod nosem. 

- Jedzenie! - zaśmiała się, widząc, że wróciłem. Zatrzymała się, a później zamarła w bezruchu. - Cholera, kręci mi się w głowie. 

- I na co ci było takie kręcenie - uniosłem brwi, a ona machnęła ręką. - Chyba, że musiałaś zaspokoić wewnętrzne dziecko. To jestem w stanie zrozumieć. 

- Tak właśnie - pokiwała głową, a później przysunęła do siebie pudełko, które położyłem na stoliku. - Jedzenie...

- Tylko się nie rozkręcaj, połowa jest dla mnie - wziąłem drugie krzesło i przysunąłem się do niej.

- Spokojnie, aż tyle nie jestem w stanie zjeść sama - zabrała jeden kawałek w swoje dłonie i zaczęła jeść. - Chociaż byłabym w stanie. Ale musiałabym nic wcześniej nie jeść przez cały dzień.

- Wiedziałem - zaśmiałem się, kręcąc głową. Sięgnąłem po jedną z butelek i odkręciłem. Upiłem kilka łyków napoju i odstawiłem, aby mi nie przeszkadzało. - Mam nadzieje, że nikomu się nie zachce przychodzić do sklepu w porze lunchu. 

- Może ktoś ma dietę na gwoździach i śrubkach i akurat wpadnie? Dostosuj się. Klient nasz pan i te sprawy - zaśmiała się, wzruszając przy tym ramionami.

- Życzę powodzenia z taką dietą - dołączyłem się do niej. - Aż mnie zabolał przełyk. 

- Wybacz, ale musiałam - uśmiechnęła się niewinnie w moją stronę, w dodatku szturchając mnie w żebra. Przewróciłem na to oczami, a później zabrałem się za kolejny kawałek. Polałem go keczupem i wziąłem do rąk. Wciąż był gorący i nadal parzył, ale byłem zbyt głodny, aby zwrócić na to uwagę. 

Po zjedzeniu, wyrzuciłem wszystko do kosza, aby nikt się później nie czepiał i porozmawialiśmy jeszcze jakiś czas. Charlie humor widocznie się poprawił i byłem z siebie zadowolony, bo była to moja zasługa. Brunetka dalej siedziała na fotelu i dalej kręciła się na nim, śmiejąc cały czas. I w dodatku powtarzała, że świat jej zaczyna wirować, co zaczynało mnie martwić. Nie chciałem, aby stało się coś złego.

- Może już dość tej zabawy, co? - zatrzymałem fotel, a ona wciąż chichotała. 

- Chyba tak - pokiwała głową, wstając, ale niebezpiecznie się zachwiała i wpadła mi w ramiona. - Przepraszam - dodała, podgryzając wargę. - Wszystko mi się jeszcze kręci dookoła. 

- I na co ci to było?

- Było zabawnie - wzruszyła ramionami, zaplatając dłonie na moim karku. Spodobało mi się to, choć nie powinno i instynktownie oplotłem ją swoimi ramionami w talii, aby ją utrzymać. 

Spojrzałem na nią z góry, a ona na mnie, wciąż podgryzając wargę i stanęła na palcach, aby dorównać mi wzrostem, ale i tak jeszcze dużo jej brakowało. Zerknąłem na jej usta, a później na nią samą, która nachyliła się i rozpoczęła pocałunek. Długo nie mogłem się zorientować co się dzieje, ale instynktownie odwzajemniłem gest, dając jej do zrozumienia, że mi się to w dalszym ciągu podoba. 

Długo nie mogliśmy się do siebie oderwać, ale gdy już się to stało, to oparłem nasze czoła o siebie, starając się uspokoić oddech. Charlie zarumieniła się mocno i uwolniła z mojego uścisku. Spojrzała na mnie, chyba rozumiejąc, co się właśnie stało i wyszła bez słowa, zostawiając mnie na zapleczu. Ja sam przeczesałem palcami włosy, analizując to wszystko, co się stało i próbowałem oswoić się z myślą, że właśnie pocałowałem dziewczynę, z którą nie byłem w związku. I to w dodatku dziewczynę, która miała faceta mieszkającego tuż obok mnie. Świetnie. Po prostu świetnie. 

~*~

co april i luke wyprawiaja wooooo

roommate • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz