- 25 -

501 25 0
                                    

April

Obudziło mnie słońce wpadające przez okno. Mruknęłam pod nosem, zastanawiając się ile spałam i jak bardzo zaspałam na zajęcia, ale z drugiej strony było mi wygodnie i nie chciałam się nigdzie ruszać. Powoli się rozbudzałam, ziewając przy tym i się przeciągając. Chyba było mi coś takiego potrzebne, bo poczułam się lepiej i nie byłam tak bardzo zmęczona, jak wczoraj rano. Przetarłam powieki, jak i całą czas dłońmi i westchnęłam cicho. Otworzyłam powoli oczy i niemalże od razu zmarszczyłam brwi. To nie była moja sypialnia. Od razu usiadłam, a później dotarło do mnie, co stało się zeszłego wieczora i cała się zaczerwieniłam. 

David był pijany, kiedy dotarłam na piętro i pomogłam mu wejść do mieszkania. Prosił, abym posiedziała z nim chwilę, bo nie chce być sam. Zgodziłam się. Ale on najwidoczniej miał jeszcze inne zamiary niż sprawdzenie mnie do siebie do domu. Zaczęliśmy się całować, a ja nawet nie wiedziałam, że odwzajemniłam każdy jeden pocałunek. A później poszło już z górki. Wylądowaliśmy w sypialni, kochając się do późna w nocy. Po wszystkim zasnęłam, nie przejmując się uczelnią, Hemmingsem, czy czymkolwiek. Nie miałam nawet wyrzutów sumienia i teraz też ich nie miałam. A tak chyba nie powinno być, jeśli dalej zależało mi na blondynie. 

- Co ja robię - mruknęłam sama do siebie, a później zsunęłam się z łóżka i zaczęłam szukać ubrań, które o dziwo nie były rozrzucone po całym mieszkaniu, ale złożone czekały na mnie na drugiej połowie materaca. Uniosłam brwi, zastanawiając się, czy to David, ale doszłam do wniosku, że tak. Poza tym zauważyłam jeszcze niewielką karteczkę złożoną na szafce nocnej po tej stronie, na której spałam i zgarnęłam ją ze sobą do łazienki. Potrzebowałam zimnego prysznica, aby to wszystko sobie przyswoić. Dużo się stało, a ja się zapędziłam. I to naprawdę zapędziłam. Nie sądziłam, że będę w stanie to zrobić, ale jednak. Zaskoczyłam samą siebie. 

Minęło pół godziny zanim opuściłam prysznic i wytarłam swoje włosy w znaleziony ręcznik. Miałam nadzieje, że David nie będzie za to zły, ale skoro już byłam w tym mieszkaniu, to równie dobrze mogłam skorzystać z łazienki. Gdy miałam już na sobie bieliznę, przeczytałam list od niego. A właściwie liścik. Pisał, że bardzo mu się podobało, a rano nie miał serca mnie budzić, bo twardo spałam. Chciał zrobić mi śniadanie, ale sam śpieszył się do pracy, więc nic z tego nie wyszło. I prosił, abyśmy porozmawiali, gdy znajdę chwilę wolnego czasu. Cóż, na pewno porozmawiamy, ale jeszcze nie wiem, gdzie i kiedy. 

:::

- Jak to się z nim przespałaś? - Red uniosła brew, kiedy przyniosłam jej herbatę do salonu. Wpadła do mnie po swoich zajęciach. Michaela nie było i nie chciała się nudzić. - Tak normalnie? Nie piłaś ani nic?

- Przecież ci powiedziałam, że David był pijany - przewróciłam oczami, powtarzając się. Red nie mogła uwierzyć w to, co jej opowiedziałam, ja sama z resztą też. Nadal. A minęło już kilka godzin odkąd opuściłam jego mieszkanie i wróciłam do siebie. - A ja sama nie wiem, co ze mną się działo, że tak łatwo mu na to wszystko pozwoliłam. 

- Wydaje mi się, że po prostu brakowało ci czułości - stwierdziła, upijając trochę napoju. - Nie chcesz wiedzieć, co się dzieje ze mną, kiedy Michaela nie ma jakiś czas - dodała, kręcąc głową, po czym roześmiałyśmy się razem. 

- Chyba nie - pokręciłam głową. - Ale wydaje mi się, że masz rację.

- Bo zawsze ją mam - podpowiedziała mi, wzruszając ramionami. - Nie mów o tym nikomu. I wyjaśnij to z Davidem. Nie wiem, co z tym zrobicie, ale jeśli zależy ci na uratowaniu związku z Luke'iem, to lepiej się odetnij od tego przystojniaczka z mieszkania obok, bo jeszcze wyskoczy ci z tekstem, że narobiłaś mu nadziei na jakiś gorący romans - dodała, chichocząc. 

- To nie jest zabawne - uderzyłam w nią poduszką. Trafiłam w twarz. 

- Dla mnie jest! - zaśmiała się, aby zrobić mi na złość. - Sama nie wiedziałabym, co robić. David jest przystojny. I to bardzo. 

- Nie chodzi o to, że podoba mi się bardziej niż Luke - zaczęłam. - Choć nie ukrywam, że tak jest. Po prostu nie mam pojęcia, czy rzeczywiście chce jeszcze ratować ten związek. Ciągle się kłócimy. Dosłownie. Ostatnio jedyna rozmowa, jaką toczymy to kłótnia. I to wszystko. Nic więcej. 

- Nic dziwnego, skoro on ciągle skacze ci do gardła i jest zazdrosny bardziej niż Michael - podciągnęła nogi pod siebie i westchnęła ciężko. - Mówiłam mu, żeby porozmawiał z Hemmingsem, ale to nic nie daje. Luke zachowuje się dziwnie. Naprawdę. Nie wiem, co się mu stało, ale taki nie był. Nie takiego go pamiętam z liceum.

- On od samego początku był niesamowicie irytujący - przyznałam, biorąc oddech. Przypomniały mi się pewne szczegóły ze szkoły. - Ale teraz to już naprawdę jakiś dramat. Mam wrażenie, że mi nie ufa. I jest ze mną, aby mnie kontrolować. A sam w tym czasie zabawia się z tą całą Charlie - prychnęłam. 

- Skoro nie da się z nim normalnie porozmawiać, to może zrób coś, co w końcu skłoni go do tego, aby przestał być taki jak jest. 

- To chyba nie przejdzie - westchnęłam. - Teraz go nie ma, bo jest na tych targach i nie wiadomo, co dokładnie tam robi. A ja mam chociaż trochę spokoju. Kiedy jest tutaj muszę się stresować, czy znowu nie będzie miał jakiś pretensji, bo ostatnio to dosyć typowe. 

- Nie wiem już jak mam ci pomóc. Szczerze. Oboje jesteście ciężkimi przypadkami. Jeszcze tego by brakowało, aby Luke też kogoś przeleciał. I już na pewno wyjdzie telenowela. Dorzućmy jeszcze jakieś hiszpańskie przekleństwa i macie publikę murowaną. 

- Red!

- No co?

- Nie żartuj sobie tak - powiedziałam całkiem poważnie, ale roześmiałam się po chwili, bo nie umiałam być przy niej poważna. Po prostu się nie dało.

- Ja nie żartuje. Mówię całkiem serio - wzruszyła ramionami, ale miała głupkowaty uśmiech na twarzy. - Ale spróbuj cokolwiek zrobić. Nie wiem, w jakikolwiek sposób nakłonić go do rozmowy. Byliście ze sobą tyle czasu. Chyba nie chcecie tak tego zostawić, co?

- Szczerze mówiąc, to już nie wiem, czego chce, a czego nie. 

~*~

jeszcze dziesięć rozdziałów do końca!

roommate • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz