LITTLE LEAF 12

21 4 4
                                    

Lantan udał się z nią na rozmowę. Myśleli, że nie słyszę, ale słyszałem. Król kazał swojej siostrze zająć się mną. Mówił, że  nie potrafi nad sobą panować patrząc na moje znamię i może w każdej chwili mnie zabić, a wtedy nie mógłby wziąść za mnie okupu. Potem wrócili. Miła siostra króla przekonywała mnie do zjedzenoa kolacji. Ufałem jej, więc zjadłem. Było późno i bardzo chciało mi się spać. Ciągle miałem świadomość, że jestem na łasce wroga, jednak obecność tej miłej pani napełniała mnie spokojem. Powiedziała, że nie chce by coś mi się stało, dlatego będę spał w jej komnacie- opowiadał Shiro
Rize poczuła zazdrość, ale nic nie mówiła, bo jej uczucie nie było w żaden sposób usprawiedliwione.
No i mówiła mi o wielu sprawach. Miałem wrażenie, że potrzebuje się komuś wygadać. Słuchałem. Wyznała mi to, że nienawidzi swojego starszego brata, ponieważ wiedziała o tym, że zamordował z zazdrości o prawo do tronu najstarszego z ich rodzeństwa, Torisa, który był jej szczególnie bliski. Powiedziała, że w głębi serca boi się Lantana.
Dziś trochę mnie to dziwi, że to mi, synowi największych wrogów królewskiego rodu, postanowiła wyjawić tyle tajemnic.  Najbardziej zapamiętałem jej słowa "Nie potrafiłabym go zabić, ale obiecuję ci Shiro, tobie i twoim rodzicom, że w przyszłości pozbawię go tronu. Tej samej nocy, gdy siostra króla już zasnęła, pomślałem: "może to moja szansa? Może teraz zrobię to, co moi rodzice próbują zrobić od tylu lat?". Oczywiście myślałem o pozbawieniu Lantana życia. Mając sześć lat chciałem kogoś zabić, kogoś, kogo nienawidziłem jedynie na podstawie zasłyszanych historii, bo przecież rodzice bardzo mnie pilnowali. Myślę, że w wyzwolonym świecie nie tak wyglądałaby kolej rzeczy. Nie tak wyglądałaby codzienność. Rzecz jasna  zbyt się bałem by to zrobić.  Sama myśl o tym, że miałbym samotnie opuścić komnatę czarnowłosej kobiety przyprawiała mnie o dreszcze. Próbowałem wtedy zasnąć, jednak na próżno. Do samego poranka siedziałem na podłodze myśląc, czy jest dla mnie jakaś nadzieja. Zrozumiałem, jak głupią rzecz zrobiłem. Byłem tam około tygodnia. Lantan kazał rozwiesić po kraju ogłoszenia mówiące o mojej obecności w pałacu. Już niedługo po tym wydarzeniu, przed obliczem króla stawił się Keter. Dla przypomnienia był on członkiem zakonu mieszkającym w domu
czarownicy w celach zdrowotnych.
Pytał co zakon ma zrobić, by oddano mnie rodzicom.
Lantan zarządał tylko jednej rzeczy... Tylko? Raczej aż. Pragnął głowy mojego taty.
Keter nie dając się przypadkiem ująć Lantanowi opuścił stolicę. Po dwóch dniach w pałacu pojawił się i tato.
Powiedział, że chce mnie zobaczyć ostatni raz. Wtedy też wpadłem w jego objęcia. Przez łzy zabraniałem mu oddawania za mnie życia, wolałem zostać do końca moich dni w tym strasznym miejscu niż pozwolić tacie umrzeć. On jednak pogłaskał mnke po głowie i powiedział, że byłby beznadziejnym okcem gdyby mnie tutaj zostawił. Żal wypełniał mnie całego. Jednak nasunęła mi się myśl, że może tato ma jakiś plan. Przywódca organizacji tak potężnej jak zakon nie dałby się zabić tak łatwo!
A jednak. Patrzyłem na jego śmierć. Cierpiałem. Bardzo cierpiałem. Nie było tam Jibu, ani mamy. W sali egzekucyjnej byłem ja, tato, Lantan i oprawcy.
Gdy tato odchodził, wyszeptał patrząc w złowrogie oczy króla:
Kiedyś spadniesz ze swojego tronu z hukiem. Zobaczysz. Ja ginę za wolność, ty zabijasz dla swojej wygody."  Po czym zamknął oczy i odszedł.
Lantan popatrzył na mnie i powiedział:
"Nie kazałem ci tu przyjść bez powodu. Patrz na niego, czy nadal wierzysz, że zakon jest silny?". Miałem wrażenie, że po tym, co miało miejsce zakon przestanie istnieć.
Oznajmił mi, że mam godzinę na opuszczenie pałacu. Po upłynięciu czasu miał zabić i mnie.
Nie potrafię opisać tego, co wtedy czułem. Do dziś boli. Keter, który czekał ze łzami w oczach przed miejscem śmierci założyciela zakonu, a zarazem swojego bliskiego przyjaciela powiedział, że wolą taty było zostawienie mnie pod jego opieką. Tak więc poszedłem za nim. Miałem na sobie niewyobrażalnoe wielkie poczucie winy, dlatego nie potrafiłem odezwać się do swojego nowego opiekuna ani słowem.

LITTLE LEAFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz