Nie ważne jak długo byśmy go szukali.. na Berk nie było ani śladu po chłopaku. Cała wyspa została przeszukania kilkanaście razy jednak żaden wiking nie wpadł na jakikolwiek trop. Minęły trzy miesiące odkąd Czkawka zaginął, trzy bolesne miesiące kiedy to każdy z nas odczuwał brak bruneta.. kto by pomyślał że ja sam będę za nim tęsknił?
Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak bardzo go polubiłem ostatnim czasy.. Tak nawet ja Sączysmark Jorgenson tęsknię za tym jednonogim idiotą.
*Perspektywa Sączysmarka*
Przez kolejne trzy miesiące cała wyspa stawała na głowie by dowiedzieć sie gdzie może znajdować się syn wodza i przez cały ten czas sprawdziliśmy możliwe tropy, miejsca do których mógł sie udać albo nawet powodów dla których miałby nas zostawić. Nic. Zupełnie nic nie przychodziło nam do głowy.
Usiadłem na kamieniu obok plaży i zacząłem się zastanawiać co dalej.. Nie możliwym było znalezienie go. Rozpłynął się tak szybko jak wtedy..
Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na Hakokła, który swoją drogą zaczął obwąhiwać teren.
-Co jest przyjacielu?- zapytałem go a ten nagle spiął się i spojrzał w stronę plaży. Zdziwiło mnie jego zachowanie więc również spojrzałem w tamtym kierunku.
Mą uwagę przykuł mały statek płynący w stronę Berk. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na godło ustawione na żaglu.
Łupieżcy..
Wstałem szybko i dosiadłem swojego smoka po czym szybko ruszyłem w stronę twierdzy. Musiałem poinformować wodza. Łupiezcy nigdy nie przyplywali tu w stosunkach pokojowych.
Wleciałem z wielkim hukiem na sam środek twierdzy gdzie wódz wraz z saczysmarkiem obradywali sie.
-Sączysmark! Ile razy mam Ci powtarzać byś opanował swojego..
-Łupieżcy płyną na Berk!- przerwałem mu a ten natychmiast sie podniósł i zmarszczył brwi.
-Gdzie..?- zapytał a ja od razu mu opowiedziałem co przed chwilą zobaczyłem. Ten wraz z Pyskaczem wstał jak jeden mąż i ruszył w stronę wyjścia.
-Uzbroić ludzi, naszykować jeźdźców! Wszyscy mają być w pełnej gotowości!-krzyknął a Pyskacz ruszył w stronę Berk, zaś ja udałem sie by poinformować resztę drużyny jeźdźców.
*Perspektywa Stoika*
Nigdy nie byłem tak zmobilizowany do walki jak teraz. Problemy w wiosce.. zaginięcie Czkawki a teraz Łupieżcy? Nie chciałem kolejnego utrapienia ale jak to mówią, nieszczęścia chodzą parami.
Wraz z moimi ludźmi, jakże dzielnymi i oddanymi czekałem na plaży wpatrując się w niewielką łódź wroga. Jeźdźcy natomiast czekali w pełnej gotowości w przestworzach. Wszyscy gotowi na mój rozkaz.
Kiedy z łodzi zszedło kilku mężczyzn dobyłem swój topór i ruszyłem w ich stronę. Po mojej prawicy jak zawsze szedł Pyskacz gotowy do ataku. Nigdy mnie nie zawiódł i byłem pewny że nie zrobi tego i tym razem.
Byliśmy gotowi na wszystko ale białej flagi w rękach Łupieżców nie. Zmarszczyłem brwi wyczuwając podstęp.
-Czego szukacie na Berk?- odezwałem się dumnie prezentując swą broń i spojrzałem na mężczyznę który wyszedł mi na przeciw.
-Wybacz panie, jednak my tylko przekazać list od Albrechta. - uśmiechnął się krzywo.
-Jaki to list?-zapytał Pyskacz. Mężczyzna uśmiechnął sie tym razem zadowolony i wyciągnął zza pasa zwinięty kawałek papieru i podszedł bliżej.
-Nazywam sie Bestial i jestem prawą ręką Albrechta. Mój Pan przesyła pozdrowienia oraz list..- rzucił list a zamiast mnie złapał go Pyskacz. Ja natomiast uważnie przyglądałem się niewielkiej grupie mężczyzn.
-Czyżby to był jedyny powód dla którego tu przybyloście, Bestialu? - zapytałem a mężczyzna odpowiedział mi uśmiechem.
-Owszem Stoiku Ważki. A teraz za Twoim zezwoleniem oddalimy sie- uśmiechnął sie raz ostatni i wraz ze swoimi ludźmi odwrócił się i wsiadł na łódź. Spojrzałem na swego przyjaciela a on na mnie. To było dziwne zachowanie. Albrecht nigdy nie przysłał tu ludzi tylko po to by wręczyć mi list.
Kiwnąłem Pyskaczowi a ten od razu zaczął zapoznawać się z treścią listu.
Nagle w oddali usłyszałem jeszcze Bestiala.-Jeszcze jedno Stoiku!
-Eee.. Stoik.. to Ci się nie spodoba..- zaczął Pyskacz.
-Albrecht przesyła prezent!- Dodał Bestial o rzucił czymś w stronę plaży. Metalowy przedmiot upadł na piasek a ja zacząłem iść by zobaczyć co to takiego.
-Stoik..- odezwał sie Pyskacz, jednak ja wciąż kierowałem sie w stronę przedmiotu.. Kiedy zobaczyłem co to takiego stanąłem jak zamurowany.
Tajemniczym prezentem była proteza mojego syna. Poczułem jak łzy napływają mi do oczu i podniosłem metalową kończyne po czym spojrzałem na Pyskacza.-Mają Czkawke..- szpnąłem a Pyskacz wyciągnął list w moja stronę.
-Lepiej sam to przeczytaj..
■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■
Koniec!
Świetnie no nie?
A teraz na poważnie, rozdział krótki ale ważne że ciekawy! Nie jest krótki bo nie mam weny. Jest krótki bo miał taki być. To tylko wstęp/wprowadzenie do tego co ma sie dopiero zacząć.Od razu ostrzegam..
!Teraz zaczyna sie ta gorsza część!
Osoby o wrażliwym żołądku i sercu proszone są o opuszczenie sali!
A teraz~
Do zobaczenia w następnym rozdziale~
Silwa ♡
CZYTASZ
Jak Wytresować Smoka Inna Wersja
FanfictionHejka! A więc tak historia zaczyna się od pierwszej części to jest taki mój własny pomysł jak to się toczą losy bohaterów. Jeśli ktoś nie jest zainteresowany czytaniem o innym przebiegu wydarzeń to nie zmuszam. Jest to wersja w której znajdzie się...