Perspektywa Astrid
-Odleci.. A później znów będziesz płakać a Stoik przekażę na jakiś czas rolę wodza Pyskaczowi.. wioska znów będzie w niebezpieczeństwie..- mruknął Sączysmark.
-Mówiłam już że nie odleci..- odburknełam mu. Jednak nie potrafiłam się nie zgodzić, jeśli odszedł by bez pożegnania Stoik ponownie opadł by z sił.. A ja? Ja zapewne tym razem zrezygnuje z myśli o jego wielkim powrocie. O tym że wróci i wszystko będzie dobrze.. wrócił a wszystko wygląda zupełnie inaczej niż się tego spodziewałam.
Wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej..
Odwróciłam sie w strone Smarka i założyłam dłonie na biodra.-Czemu aż tak w niego nie wierzysz? Czemu jesteś do niego tak pesymistycznie nastawiony? Wrócił. Teraz wszystko będzie inaczej. -krzyknełam w końcu a on zmarszczył brwi i wydał się bardziej przygnębiony.
-Wybacz księżniczko, nie chce ranić Twoich uczuć ale lepiej się odwróć. -i tak też zrobiłam a moim oczom ukazał się odlatujący chłopak. Zmarszczyłem brwi i poczułam jak do moich oczu napływają łzy. Co? Jak on.. Czy to właśnie to? Naprawdę odlatuje?
Zajrzałam kilka razy starając się przepędzić łzy jednak nic z tego. Odwróciłam sie i ruszyłem w strone domu jednak Smark mnie zatrzymał i położył mi rękę na ramieniu.
-Astrid..
-Nic nie szkodzi.. chyba jestem Ci winna przeprosiny..
-Słuchaj.. może lepiej byś o nim zapomniała. Wiesz.. bo ja..
-Czy coś mnie ominęło? -usłyszałam nagle bruneta i od razu się odwróciłam w strone z której dobiegał mnie ten cudowny i upragniony głos. Czkawka wylądował na ziemi i zsiadł ze smoka po czym pogłaskał go pod pyskiem. Ja od razu przetarłam oczy i założyłam dłonie na piersi.
-I jak?- mruknełam udając obojętność.
-Tak jak się tego spodziewałem ten ogon jest o niebo lepszy jednak potrzebuje kilku poprawek. Tak więc trochę tu jednak zagoszcze. -uśmiechnął się do mnie a ja od razu poczułam jak coś mi ściska żołądek.
-Taa super- odezwał się Smark na co tylko spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam. Chyba zrozumiał bo westchnął i ruszył do wioski.
-A temu co?- spytał brunet a ja tylko wzruszyłam ramionami.
-A więc? Co zamierzasz zrobić? -spytałam podchodząc bliżej.
-Jeśli naprawdę chcecie się zmienić, to wam w Tm trochę pomogę.
I to była zapowiedź do dnia pełnego ciężkiej pracy. Na początek wszystkie cztery smoki zostały ponownie zaprowadzone na arenę. Zebrało się tam ponad połowa plemienia, sam Stoik przyszedł zobaczyć co się tu wyrabia.
-A więc? Jaki masz plan?- spytałam go a on tylko wzruszył ramionami.
-Chcecie żyć w zgodzie ze smokami to najpierw pokażcie im że nie jesteście ich wrogami. - oznajmił i wszedł na arenę zostawiając Szczerbatka poza nią. Spojrzałam na resztę i kiwnełam by szli za mną i właśnie w ten sposób cała nasza szóstka znalazła się na smoczej arenie. Każdy był zestresowany i nie wiedział czego się spodziewać jedynie ja miałam jakieś podejrzenia, które niedługo miały się okazać prawdą.
-Dziś nauczę was pierwszego etapu do wytresowania smoka. Zaczniemy od czegoś prostego. Kto pierwszy na ochotnika? -spytał jednak nie znalazł się żaden chętny i kiedy już miałam się zgłosić Czkawka ponownie zabrał głos. - A więc Śledzik.
CZYTASZ
Jak Wytresować Smoka Inna Wersja
FanficHejka! A więc tak historia zaczyna się od pierwszej części to jest taki mój własny pomysł jak to się toczą losy bohaterów. Jeśli ktoś nie jest zainteresowany czytaniem o innym przebiegu wydarzeń to nie zmuszam. Jest to wersja w której znajdzie się...