*Perspektywa Astrid*
Przygotowania nie zajęły nam długo, kiedy Stoik oświadczył że idziemy na wojnę z Łupieżcami każdy był gotów.
Po jakimś czasie znaleźliśmy sie na terenie Łupieżców jednak nikt nie atakował, nic sie nie działo.. nikomu sie to nie podobało jednak.. musieliśmy stawić temu czoła..
Wraz z resztą jeźdźców lecielismy nad statkami i gadaliśmy okolicę, zaś Stoik wraz z Pyskaczem czujnie wypatrywali zagrożenia ze statku. Nie ułatwiał im tego Szczerbatek który po odkryciu śladu po Czkawce zwariował i nie chciał nas płacić bez niego.
W końcu statki zatrzymały sie przy plaży a my wylądowaliśmy zaraz wodza i Nocnej Furi..
-Coś mi sie wydaje że nas oczekują..- odezwał sie Pyskacz.
-To może być pułapka..- zauważyłam. Rudobrody jednak nic nie Mówił i ruszył przodem.
-Przegrupować się.. zedrzeć szyki..macie być gotowi na wszystko..- wydał rozkazy i ruszył dalej. Zrobiliśmy wiec tak jak kazał. Kiedy mieliśmy wchodzić do wioski Łupieżców naszym oczom ukazała się armia Albrechta. Mężczyzna zaś siedział na swoim tronie i szeroko się uśmiechał.
-Witaj Stoiku! Widzę że otrzymałeś list!- Zaśmiał sie i rozłożył teatralne ręce.
-Gdzie jest mój syn?!- krzyknął wódz Berk na co Albrecht zmarszczył brwi i zrobił urazoną mine.
-Jakiś Ty nieuprzejmy! Może usiadziesz i porozmawiamy?
-Oddaj mi syna Ty tchórzu! -warknął wódz.
-Najpierw przejdźmy do interesów!- Zaśmiał się i spojrzał na mnie i resztę jeźdźców.- Odwołaj swoje smocze wojsko.. Nie chcemy by ktoś nam przeszkadzał swoimi rykami, prawda?- podniósł jedną brew i uśmiechnął sie ukazując szereg zniszczonych zębów. Odwróciłam wzrok i spojrzałam na wodza.
-Wodzu.. jesteśmy gotowi do ataku..- szepnełam Ale on uniósł dłoń w geście uciszenia mnie.
-Zejść ze smoków.. to Albrecht ustala warunki.. - mruknął niezadowolony.
-Widzę że rozsądna z Ciebie osoba, tak jak Tak zawsze Stoiku.
-Przejdźmy do rzeczy.. gdzie jest mój syn..- warknął i zacisnął pięści. Wiedziałam że wódz ma ochotę własnoręcznie zabić Albrechta ale nie było pewności że znaleźlibyśmy Czkawke.
-Kto..?- Albrecht zmarszczył brwi i spojrzał na mężczyznę obok.- Bestial, czy my jesteśmy w posiadaniu jakiegoś syna Stoika?
-Nie Panie, już nie.. - Zaśmiał się Bestaial a ja czułam jak sama chce podbiec do niego i rzucić mu w twarz mój topór. Spojrzałam na towarzyszy, każdy z jeźdźców mocno zaciskał pięści. Wiedziałam że wszyscy jednogłośnie mieliśmy ochotę dosiąść smoki i zrównać te miejsce z ziemią, jednak nie było to takie łatwe..
Spojrzałam na Szczerbatka i mój wyraz twarzy posmutniał. Nawet nie chciałam sobie wyobrażać co smok teraz czuł, był związany z Czkawką niczym ja i Wichura.. to musiało byc okropne.. poza tym, przez te trzy miesiące nie latał.. Nie pozwolił siebie dosiąść nawet by rozprostować skrzydła w locie..
-Albrechcie, nie pogrywaj ze mną i oddaj mi syna! Czego Chcesz?! Dam Ci wszystko, ale oddaj mi Czkawke!-krzyknął Stoik, mężczyzna był bliski płaczu. Było mi to szkoda ale nie mogłam nic zrobić..
-Aaa.. mówisz o Czkawce Straszliwym! Wielki pogromca smoków! Czkawka Haddock! - Albrecht wstal ze swojego tronu i rozłożył teatralnie rece.
-Skąd on wie o Czkawce Straszliwym..?- wyszeptał Śledzik
CZYTASZ
Jak Wytresować Smoka Inna Wersja
FanficHejka! A więc tak historia zaczyna się od pierwszej części to jest taki mój własny pomysł jak to się toczą losy bohaterów. Jeśli ktoś nie jest zainteresowany czytaniem o innym przebiegu wydarzeń to nie zmuszam. Jest to wersja w której znajdzie się...