Za drzwiami stał Marcus...
Teraz zorientowałam się,że po twarzy nadal spływają mi łzy...
Czułam się coraz gorzej, tak jak by wszystko zaczęło się na mnie walić...
To tak jak stracenie gruntu pod nogami...
Miałam dość...
Czułam,że nogi się pode mną uginają...
Gdyby Marcus mnie nie złapał leżała bym już na podłodze. Chłopak wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Poszedł zamknąć drzwi i usiadł obok mnie. Nie powiem, potrzebowałam bliskości kogoś innego... Potrzebowałam osoby, które która mnie wysłucha...
Przytuliłam się do Niego, a on zamknął mnie w swoim uścisku...
Jednak ten uścisk był inny... Nie taki jak Anakina... Niby mnie zranił...
Jednak to On był przy mnie kiedy go potrzebowałam... Zastępuje moją całą rodzinę... Jest dla mnie jak starszy brat... Nie mogłabym o Nim zapomnieć... Dużo mu zawdzięczam...
Mam przeczucie,że On szpiegował mnie tylko dlatego,że się o mnie martwił... Chyba,że...
Jest zazdrosny!
-Nie płacz...
-Dobrze...-powiedziałam wycierając łzy...
-Wiem co Ci dobrze zrobi...-uśmiechnął się tajemniczo
-Co takiego?-zapytałam z ciekawością w głosie.
-Zmiana wygląd...-nie dokończył do mu przerwałam.
-Już chyba wiem na jaki... Zaraz przyjdę... Zapytam się Mistrza Yody...
Wybiegłam z pokoju z uśmiechem na ustach. Zapukałam do drzwi Mistrza.
-Proszę-usłyszałam i weszłam do środka.
-Mistrzu mam pytanie...
-Zadaj śmiało je...
-Chciałam zmienić swoje ubrania... Na bardziej... Ja to ująć... Bardziej z pazurem... Podobne do tych co miałam kiedy byłam u Dooku...
-Ciężki czas padawanie dla Ciebie jest to... Zgodę moją masz.
-Dziękuje Mistrzu.-wstałam, ukłoniłam się i wyszłam.
Pobiegłam do pokoju wzięłam torebkę i pociągnęłam Marcusa za rękę...
-Gdzie mnie ciągniesz?
-Jak to gdzie... Do centrum handlowego!- powiedziałam i wybuchliśmy śmiechem.
Droga minęła strasznie szybko... Co mnie zdziwiło bardzo dobrze dogadywałam się z Marcusem... Jest miły,dowcipny... Dużo by wymieniać...
Dotarliśmy na miejsce pierwsze pytanie jakie padło...
-Do jakiego sklepu idziemy?
-Ja już wiem chodź za mną...
I zaczęło się... Wybieranie,przymierzanie...
Muszę przyznać,że szło szybko...
Kupiłam różowy podkoszulek, skórzaną kurtkę,która ma na plecach zielonego smoka,a jej kolory to ciemny fiolet, ciemny róż i dodatki zielonego,które tworzyły płomienie, oczywiście ze złotymi ćwiekami. Do kompletu ciemno fioletowe spodnie i czarne buty na grubej podeszwie ze złotymi zdobieniami i fioletowo złota rękawiczka na prawej ręce...
To jeszcze nie koniec...
Jeszcze jeden strój, no dobra dwa...
Fioletowa suknia z mnustwem falban w ciemnych i jasny odcieniach...
Drugi strój co dzienny...
Biała bluzka z czerwonym sercem przebitym mieczem, z dziurkami nad dekoltem. Na to ciemno niebieska długa skórzana kurtka z ćwiekami, granatowe spodnie i buty w tym samym kolorze ze złotymi zdobieniami... Stroju dopełnią czerwone rękawiczki i czerwona wstążka na szyję z sercem...
Jeszcze kosmetyki, który nie zliczę...
Razem z Marcusem poszliśmy do Starcafé na herbatę i mufinki czekoladowe. Kiedy kelner przyniósł nam zamówienia zaczęliśmy rozmowę...
-Dzięki,że ze mną przyszedłeś...
-Nie masz za co! To czysta przyjemność... Dawno nie robiłem takich rzeczy więc...-uśmiechnęłam się. Zrobiło mi się ciepło na sercu... Zaraz zaraz... Takie coś czułam już przy Anakinie...
-Naprawdę nie musiałeś tu ze mną przychodzić... Mogłam przecież przyjść sama...
-A kto by Ci wtedy doradzał?
-W sumie masz rację... -powiedziałam i wybuchnęliśmy śmiechem, nie ludzie wcale nie patrzyli się na nas jak na wariatów... Wcale...
W reszcie czułam, że żyje...
Że na chwilę kodeks nic nie znaczy...
Czułam się wolna...
Miałam wrażenie,że mogę wszystko...
Chciałam by ten dzień trwał i trwał...
Niestety nic nie trwa wiecznie i musieliśmy wrócić do świątyni...
Marcus pomógł mi z siatkami i ruszyliśmy.
Droga była krótka, może dlatego że naprawdę czułam się szczęśliwa...
Jednak po przekroczeniu progu Świątyni...
Wszystko zniknęło.
Była to ta sama, szara świątynia bez życia...
-Dziękuję za miły dzień- powiedział i ukłonił się, kiedy doszliśmy pod drzwi mojego pokoju.
-Ja też dziękuję-uśmiechnęłam i pocałowałam go w policzek, a on mnie przytulił...
Weszłam do pokoju i zabrałam się za rozpakowanie siatek... Poszło sprawnie...
Poszłam pod prysznic, wzięłam mój ulubiony żel o zapachu kwiatów wiśni. Woda zawsze przynosiła mi ukojenie. Kiedy wyszłam wytarłam się w miękki biały ręcznik i wskoczyłam w piżamę.
Z głową pełną myśli zasnęłam...
************************************
Udało się coś napisać!!!
Jednak rozdziały nie będą tak często😒 Ten tydzień będzie pełny sprawdzianów...
Mam nadzieję, że się podobało...
Napiszcie w komentarzu. Będę wdzięczna...
To tyle...
A i tu zdjęcia strojów Ahso.To już wszystko...
Niech Moc Będzie z Wami
CZYTASZ
Ahsoka Tano całkiem inaczej
FanfictionInna wersja losów Ahsoki. Od razu mówię, że książka odbiega od całej sagii. Zapraszam do czytania.