Tylko Przyjaciele

256 34 48
                                    

Rozdział 3

(POV Harry)

Otworzyłem oczy i od razu zaatakował mnie silny ból głowy. Skrzywiłem się i sapnąłem, chowając głowę pod kołdrę. Leżałem tak jeszcze przez kilka minut, ale wiedziałem, że muszę wstać. Próbowałem sobie przypomnieć, jak trafiłem do łóżka, ale ostatnie co pamiętałem to Louisa w moich drzwiach. 

Zerwałem się do pionu i zacząłem gorączkowo rozglądać się po moim pokoju. Ani śladu chłopaka. Skupiłem się na przypomnieniu sobie poprzedniego dnia, ale pamiętałem tylko, że zaprosiłem go do środka. Myśl, że chłopak był wczoraj u mnie, wystarczająco mnie pobudziła, aby nie myśleć już o ciepłym łóżeczku. 

- Zaprosiłeś go do środka, Hazza - wyszeptałem do siebie i spaliłem buraka.

Kilka razy uderzyłem się po policzkach i zdenerwowałem na siebie. Nigdy nie reagowałem na nikogo tak emocjonalnie i nie zamierzałem tego zmieniać. Wiedziałem, że muszę się ogarnąć i nie myśleć o szatynie. 

Podciągnąłem zsunięte dresy i podszedłem do okna, aby odsłonić roletę. Zdziwiłem się, że na dworze było ciemno. Odruchowo spojrzałem na miejsce, w którym powinien być telefon, ale szafka była pusta. Stwierdziłem, że to dość niepokojące, bo zazwyczaj nie rozstawałem się z urządzeniem. 

I kiedy tak myślałem, usłyszałem w kuchni trzask. Podskoczyłem i rozszerzyłem oczy z myślą, że ktoś się włamał. Jednak do głowy przyszła mi również myśl, że może Louis został na noc. 

Przekląłem na siebie w myślach, że zostawiłem broń w szafce w kuchni. Dla bezpieczeństwa złapałem za lampę leżącą na szafce nocnej i nie zapalając światła, zakradłem się do przedpokoju. Skierowałem się do salonu, w którym paliło się światło i ostrożnie wychyliłem głowę zza framugi drzwi. Pomieszczenie nie wyglądało na zdemolowane, więc trochę mi użyło. Spojrzałem na włączony telewizor. Leciał mecz piłki nożnej, ale głos był wyciszony. Na kanapie naprzeciwko leżały różne przekąski. 

- Co do cholery... - wyszeptałem cicho.

- Co ty odwalasz, Harry? - usłyszałem za sobą.

Podskoczyłem i obracając swoje ciało w stronę włamywacza, mocniej ścisnąłem prowizoryczną broń. Wysunąłem jedną nogę lekko do przodu, aby nie stracić równowagi i cisnąłem lampę w postać przede mną. Dopiero kiedy przedmiot opuścił moje dłonie, doszło do mnie, że przede mną stoi przerażony Zayn. Zdążyłem tylko krzyknąć i odetchnąć z ulgą widząc, jak chłopak zwinnie odskakuję. Odsapnąłem i podrapałem się po głowie, widząc minę mulata.

- Czy ciebie do reszty pojebało?! - pisnął.

I gdyby nie wściekłość na twarzy mojego przyjaciela, zacząłbym zastanawiać się, jak ktoś o tak niskim głosie, może pisnąć tak niemożliwie wysoko. 

- Wystraszyłeś mnie! - broniłem się - Myślałem, że ktoś się włamał!

- Nie zdziwiłbym się - odburknął chłopak - przyprowadzasz do tego domu każdego w miarę przystojnego faceta. - naburmuszył się. - Ktoś w końcu mógłby połasić się na twoją kasę.

- O co ci chodzi? - zmarszczyłem brwi. Zayn nigdy nie wydawał się mieć problemu z moim trybem życia. Spojrzałem na niego z zapytaniem, ale nie doczekałem się odpowiedzi. Postawiłem w jego stronę krok, jednak chłopak zignorował mnie i wyminął, wchodząc do salonu. Rozsiadł się na kanapie i widzą moją minę, klepnął miejsce obok siebie. 

- No chodź tu - powiedział.

Poczłapałem do niego i usiadłem obok, wtulając się w jego ciepłe ciało.

- Przepraszam za tę lampę - powiedziałem cicho.

- Nic się nie stało - odpowiedział Zizi.

- Tak w ogóle to co tutaj robisz? - zapytałem, pocierając twarz o jego koszulkę.

- Przyszedłem do ciebie, bo byliśmy umówieni, ale jak widać, Louis mnie wyprzedził.

Podniosłem głowę i spojrzałem na zranionego chłopaka. Zrobiło mi się bardzo przykro, że zapomniałem o naszych planach, ale nie wiedziałem, że odwiedzi mnie Lou. Tak, czy inaczej i tak się upiłeś - szepnął jakiś irytujący głos w mojej głowie. 

- Przepraszam cię, Zizi - powiedziałem skruszony.

Poczułem, że obejmuję mnie i zaciąga się moim zapachem. Odwróciłem głowę w stronę Malika, ale ten miał grymas na twarzy.

- Śmierdzisz nim - powiedział zniesmaczony.

Pomyślałem, że śmierdzę Lou. Nie, pachnę Lou. Starałem się nie okazać, że potraktowałem te słowa, jako komplement. 

Odsunąłem się od przyjaciela i spojrzałem na niego poważnym wzrokiem. 

- Wiem, że obiecałem ci, że się z nim więcej nie zobaczę, ale to on przyszedł do mnie - zacząłem się usprawiedliwiać - A poza tym to on wprosił się do mojego domu. - Okłamałem Zayna, aby nie był na mnie zły. W końcu i tak nie rozmawia z Lou, więc nie dowie się prawdy. 

- Wiem, że to on do ciebie przyszedł - usłyszałem odpowiedź - Ten chuj wprowadził się do mieszkania obok. - mocno zdziwiłem się po usłyszeniu tej informacji. Nie pamiętałem, aby Louis mówił, że jest moim nowym sąsiadem. W sumie to niczego nie pamiętałem.

- Nie nazywaj go tak! - odruchowo zacząłem bronić chłopaka.

Zayn spojrzał na mnie z rozczarowaniem.

- A ty nadal swoje... Musisz zrozumieć, że on nie jest tym, kim myślisz. Wykorzysta cię, a później zostawi. I to nawet nie chodzi o zwykłe pieprzenie! - uniósł się.

I może zareagowałem zbyt pochopnie, ale zerwałem się z kanapy i wskazałem palcem na wyjście.

- Albo nie przestaniesz go obrażać, albo tam są drzwi - powiedziałem zimno.

Zobaczyłem błysk bólu w oczach mojego przyjaciela. Zacząłem żałować tych słów, ale było już za późno. Zayn podniósł się z kanapy, złapał torbę leżącą na stole i wyszedł. 

Usiałem na kanapie i schowałem twarz w dłonie. Zacząłem obwiniać się, że wszcząłem kłótnie. To nie był pierwszy raz, ale nigdy nie sprzeczaliśmy się o żadnego chłopaka. Uderzyłem ręką w stół i złapałem za pilota od telewizora. Wyłączyłem mecz i sięgnąłem po telefon. Spojrzałem na godzinę i skrzywiłem się na tak wczesną porę. Była zaledwie czwarta, a ja zdążyłem pokłócić się z najlepszym przyjacielem. Sprawdziłem jeszcze wiadomości i ujrzałem jedną nieodczytaną od Liama.

LIAM: Justin wpadł. W czwartek wieczorem przyjechali do niego federalni, zgarnęli go i przejęli cały towar. Nie jest dobrze, Harry. Musimy być bardziej ostrożni.

Zdenerwowałem się. To nie były dobre wiadomości. Justin był dobry w tym, co robił, a fakt, że dał się złapać, zaniepokoił mnie. Często zdarzały się przypadki, w których ktoś z nas wpadał, ale nigdy ktoś z tak dużym doświadczeniem, jak on. 

- Wyluzuj Harry, jesteś od niego dużo lepszy, a teraz się połóż - powiedziałem - i przestań do siebie gadać.

Wyłączyłem światło i wszedłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko i zrzuciłem koszulkę. Stwierdziłem wtedy, że jestem za bardzo spięty i muszę się rozluźnić. Postanowiłem wcielić plan w życie następnego dnia i usnąłem prawie od razu. 

Ciąg Dalszy Nastąpi...


Hejcia Perełki! <3

Dzisiaj pod rozdziałem króciutko, bo napisałam jedną długą część i rozbiłam ją na dwa teksty ^^ Więc od razu po udostępnieniu tej, wleci kolejny rozdział, gdzie pod rozdziałem napiszę co się, z czym je. Więc poczekajcie trzy minutki i aktualizujcie swoją bibliotekę *3*

Jakby ktoś był również ciekawy, to następny rozdział jest o Larrym :D

Do zobaczyska,

Yoonmin18

Larry Stylinson - Ukryte ZamiaryWhere stories live. Discover now