Ashton o dziewiątej pojechał do pracy, a dziewczyna została sama w domu. Zakazał jej wychodzić na zewnątrz z obawy, że przez zaniki pamięci coś jej się stanie lub już nie wróci z powrotem. A nie mógł pozwolić, by jego najdroższa Cindy włóczyła się ulicami odosobnionej dzielnicy.
Po tym, jak sama zjadła śniadanie, usiadła na drewnianym krześle na tarasie. Miała stąd doskonały widok na las, który wywoływał u niej ciarki. Był tak tajemniczy, wszechogarniający i nieznany, a jednocześnie spokojny oraz melancholijny. Tworzyła go natura, która nie chciała jej zrobić krzywdy. Las jej nie potrzebował, nie okłamywał, nie posiadał ludzkich cech.
Przez głowę przemknęła jej myśl, czy aby nie pójść na krótki spacer. Nadal pamiętała słowa Ashtona, ale mało się nimi przejęła. Przecież nic się nie stanie, jeżeli dojdzie do końca szarej ulicy i zawróci.
Tak też zrobiła. Ubrała damskie buty, które znalazła przy głównych drzwiach, i wyszła przed dom. Próbowała opanować uczucie strachu i zdenerwowania tym, że wszystko wydawało jej się obce. Pustka w umyśle przygniatała ją do ziemi, ale próbowała za wszelką cenę walczyć. Niczego tak nie pragnęła, jak znowu pamiętać.
Idąc prostą ulicą, przyglądała się każdemu domowi z osobna. Łącznie po jednej i drugiej stronie stało ich dziesięć. To bardzo mało jak na San Francisco.
Zatrzymała się w półkroku.
San Francisco! Czy to w nim mieszkała?! To jej rodzinne miasto?
Okręciła się wokół własnej osi, szczęśliwa pierwszym wspomnieniem. Zadziałało jak lek na zranioną duszę. A bardziej umysł, który od tej chwili domagał się więcej i więcej. Nazwa miejscowości jednak nie wystarczyła, by dziewczyna poczuła się w pełni normalna. Taka jak kiedyś. Na przykład nadal dziwiła się, słysząc swoje imię. Ani trochę jej się nie podobało.
Spojrzała na mijaną posesję, skąd wydobył się podejrzany stukot. Nie zobaczyła nikogo ani niczego. Okna były zaciągnięte roletami, ogródek zarośnięty nieskoszoną trawą, farba odpryskiwała ze starych ścian, a dachówki porastał mech. Okolica nie wyglądała za ciekawie, zwłaszcza ten dom.
Odwróciła się gwałtownie, słysząc warkot silnika. Ich sąsiad z naprzeciwka wyjechał czerwonych samochodem z podjazdu. Stała zaciekawiona na chodniku i obserwowała kierowcę, gdy mijał ją powoli. Także na nią patrzył znad prostokątnych okularów. Zwróciła szczególną uwagę na jego zarost - rudawe wąsy, których brakowało Ashtonowi. Mężczyzna nie zaszczycił jej ani słowem, tylko pojechał dalej, a ona zacisnęła pięść na zamku bluzy.
Czy wszyscy w okolicy są tak niewychowani?, pomyślała. Mógł się chociaż przywitać.
A później zamiast zawrócić, przekroczyła granicę osiedla. Za podejrzanie nieuczęszczanym skrzyżowaniem ciągnęła się prosta i długa ulica, przy której stały pojedyncze budynki. Ale to wyprawa na inny dzień.
***
Kiedy jej chłopak wrócił do domu, ona siedziała grzecznie w swoim pokoju. Miała zamiar poczytać, ale nie szło jej to za dobrze. Nie to, że nie potrafiła! Przytłaczały ją historie innych, kiedy nie znała swojej własnej. Sięgnęła więc po kartki i ołówek. Łudziła się nadzieją, że w ten sposób może dotrze do swojego umysłu i przeleje na papier kolejne wspomnienia.
- Co rysujesz? - zapytał Ashton, zaglądając dziewczynie przez ramię.
- To, co podpowie mi wyobraźnia. - Uśmiechnęła się do swojego rysunku. - Teraz rysuję nasz dom.
Mężczyzna przejrzał jej wcześniejsze prace, które wykonała pod jego nieobecność. Na jednym widniał czerwony samochód. Spojrzał przez okno, ale zobaczył jedynie las. Inne domy znajdowały się z drugiej strony.
- Masz ochotę na film?
- Nie, Ash, wolę porysować.
Zostawił ją samą, a sam poszedł do kuchni po paczkę paprykowych chipsów. Szarowłosa kompletnie zatraciła się w rysowaniu. To zajęcie sprawiało jej niebywałą przyjemność i wewnętrzną ulgę. Nie potrafiła tego określić, ale choć przez chwilę czuła się barwna w środku.
W tym czasie mężczyzna rozmyślał nad jej amnezją. W jaki sposób ponownie ją do siebie przekonać? Jak się zachowywać, co mówić, co pokazywać, by przełamała swoją barierę? Może jednak powinien zabrać ją do psychologa?
Conrad nie spodziewał się w środę gości, więc zdziwiło go pukanie do drzwi. Po otworzeniu ich, ujrzał rodziców swojej dziewczyny. Audrey i Richard Brown powinni być w pracy, a tymczasem stali zaniepokojeni na jego ganku. Wpuścił ich do środka, nie przestając marszczyć brwi.
- Coś się stało? - zapytał. - Proszę usiąść.
Opadli na kanapę, a on zajął jeden z dwóch foteli. Wymienili się spojrzeniami, przez co chłopak poczuł nieprzyjemne ciarki.
- Nie ma u ciebie Naomi, prawda? - zapytała blondynka.
- Nie, pojechała do swojej przyjaciółki.
Po jego słowach matka dziewczyny odwróciła wzrok, a szczupłe palce zacisnęła na czarnej poduszce.
- Naomi nie dojechała do Harper. Zniknęła.
- Jak to zniknęła?
- Nie ma jej.
Conrad patrzył na smutną twarz kobiety, która zawsze chodziła uśmiechnięta i rzucała na prawo i lewo żartami. Zawsze zazdrościł swojej dziewczynie, że ma tak wesołą rodzicielkę.
- Nie rozumiem. - Oparł ręce na kolanach. - To gdzie jest, jak nie u Harper? Przecież mi mówiła, że jedzie do niej na tydzień.
- Bo taki miała zamiar - powiedział Richard - ale coś musiało się stać. Nie odbiera telefonu, Harper nic nie wie, a my byliśmy rano na komisariacie.
- I co?
- Złożyliśmy zeznania. Jeżeli nie dostaniemy od niej w przeciągu dwóch dni żadnych informacji... zostanie oficjalnie uznana za zaginioną.
Młody brunet oparł się o tył fotela, nie mogąc przyswoić do siebie usłyszanych słów. Jak to Naomi zaginęła?
***
Tak jak Conrad nie miał problemów ze snem, tak tej nocy nie mógł zmrużyć oka. Za dużo myśli kotłowało się w jego głowie. Za dużo zmartwień. Obaw. Niewiadomych.
Z Naomi był dopiero rok, ale nie wyobrażał sobie bez niej życia. Codziennie widzieli się w szkole, rozmawiali przez telefon, pisali po nocach, chodzili na randki. Oprócz miłości łączyła ich prawdziwa przyjaźń. Wszyscy zazdrościli im ich relacji. Bo niczego przed sobą nie udawali. Akceptowali swoje wady, szanowali się nawzajem, a przede wszystkim wspierali.
Chłopak utkwił wzrok w suficie, wracając wspomnieniami do ich ostatniego spotkania. Nastolatka szykowała się wtedy na wyjazd. Pomógł spakować jej ubrania do walizki. Była taka szczęśliwa... Miała spędzić cały tydzień poza domem, u swojej przyjaciółki, którą także bardzo lubił.
- Gdzie jesteś, Nemo?
CZYTASZ
Gdzie jest Nemo?
Mystery / Thriller"Prawda jest straszna, ale niewiedza jeszcze gorsza" - Becca Fitzpatrick, "Cisza" Wyobrażasz sobie obudzić się pewnego dnia i nic nie pamiętać? Kim jesteś, jak wyglądasz, które twarze należą do Twoich bliskich? Naomi zna to uczucie bezsil...