Rozdział 10

112 16 0
                                    

- Co powiedziałaś? - zapytał gorączkowo chłopak. - Tak, Dory!

Naomi siedziała na brudnym betonie, opierając się o nogę kucającego Conrada. Jego twarz rozświetlał uśmiech, który udzielił się również u nastolatki. Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami, bo tylko na to było ją stać. Niewidzialna siła przyciągała ją jak magnez do ziemi, a w głowie głośno szumiało. Spojrzała na bezkres oceanu, którego fale rozbijały się o brzeg.

- Dobrze się czujesz? - Conrad założył jej włosy za ucho i przytrzymał za rękę. - Możesz się podnieść?

Dziewczyna z trudem uniosła pupę w górę, ale nogi zatrzęsły jej się jak po męczącej wspinaczce.

- Daj mi chwilę...

- Okej, zaraz ci pomogę. Hotel znajduje się niedaleko. - Pokręciła z uśmiechem głową, więc zapytał: - O co chodzi?

- Pamiętam cię, Conrad - powiedziała wzruszona. Zagryzła wargę, by nie pozwolić łzom napłynąć do oczu. - Pamiętam rodziców. Ja... wszystko pamiętam.

Brunet przytulił ją sobie mocno do piersi. Gładził ją po plecach, aż nie poczuł wilgoci na szyi.

- Już wszystko dobrze, nie płacz. Zabiorę cię do domu.

- To dziwne... - zaśmiała się przez łzy. Nie były oznaką smutku, a szczęścia. - Aż od wspomnień boli mnie głowa. Naprawdę mam na imię Naomi, Nemo. A ty Dory, jak w tej bajce.

Chwilę po tym, jak Naomi mogła iść o własnych nogach, chaotycznie odwróciła się do tyłu. Rozbieganym wzrokiem wodziła po pniach drzew, nie reagując na pytania swojego chłopaka.

- Czekaj! - krzyknęła, podskakując ze stresu w miejscu. - Nie możemy go tak zostawić.

- Kogo? - Conrad rozejrzał się po okolicy.

- Ashtona - wyjaśniła i wróciła do miejsca, gdzie znalazł ją nastolatek. - Nie mogę tak od niego uciec.

- Naomi.

- On przecież zaraz wróci z pracy. Zapomniałam ugotować obiad. Prawie niczego nie zrobiłam, bo...

- Naomi! - krzyknął chłopak i potrząsnął nią za ramiona.

- ... bo znalazłam cholerne zdjęcia!

Conrad cofnął głowę do tyłu, nie dowierzając usłyszanych słowom.

- Ty nie przeklinasz.

- Masz telefon? - zapytała, ignorując jego uwagę i spoglądając na beżowe szorty chłopaka.

- Tak. Dobrze, że mi przypomniałaś. Musimy dać znać twoim rodzicom, że jesteś cała i zdrowa.

- Zaraz - zaprotestowała - zadzwoń najpierw na policję.

- Co? Dlaczego? - zdziwił się.

- Dzwoń! On zaraz wróci do domu i zorientuje się, że mnie nie ma!

***

Zdyszani wypadli na ulicę, gdzie stały już dwa radiowozy. Biegnąc przez las, słyszeli syreny, od których Naomi dźwięczało w uszach. Teraz widzieli jedynie czerwono-niebieskie światła, padające na rzędy domów. W oknach pojawiły się twarze sąsiadów, niektórzy wyszli na ganek. Pan Foster trzymał rękę na głowie i patrzył tępo na drzwi z numerem sześć.

Niecałą minutę później policjanci wyprowadzili Ashtona zakutego w kajdanki na zewnątrz. Mówił coś zawzięcie pod nosem i próbował się wyrwać. Wyglądał jak kryminalista i chwilowo dziewczynie zrobiło się go żal. Złapało ją poczucie winy, że sprowadziła na mężczyznę problemy.

Gdzie jest Nemo?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz