13

147 4 7
                                    

Złapałam dłoń Yoongi'ego w swoje i zaczęłam bawić się jego długimi, chudymi palcami. Niekontrolowane łzy zaczęły spływać po moich policzkach i już po chwili moczyłam koszulkę brata. Kiedy już się opanowałam powróciłam do zabawy palcami chłopaka w spiączce. W pewnym momencie przestałam to robić i spojrzałam na niego smutnym wzrokiem. Widząc, ze wszystko z jego ciałem jest dobrze, przytuliłam go. Trwałam w tej pozycji pięć minut, może dziesięć, dopóki nie poczułam rąk na swoich plecach. Szybko wyrwałam się z, można by to nazwać- uscisku i spojrzałam na Yoongi'ego, a później na Kim'a, który trzymał ręce w górze.

-Musimy już isć. Wygląda na to, że na razie się nie obudzi.- odparł mój brat.

-Nie mogłes tego powiedzieć? Przez ciebie myślałam, że się obudził.- powiedziałam i zrobiłam minę 'obrażonego dziecka' i wstałam.

Poszlismy do samochodu Namjoon'a i pojechalismy do domu. Przebrałam się z powrotem w kigurumi, bez chęci umycia się. Bo po co? Ułożyłam się wygodnie na łóżku i po chwili zasnęłam.

~*~

Wstałam o dwunastej. Od razu zeszłam na dół, gdzie brat oznajmił mi, że jedziemy pod namiot, żeby oderwać się chwilę od Yoongi'ego. Najpierw nie chciałam. Nie chciałam zostawiać Sugi. Ale ostatecznie zdecydowałam się pojechać, bo wiem, że dla Namjoon'a to też poniekąd trudne... bo nie codziennie ty budzisz się ze śpiączki, a twój przyjaciel nadal w niej jest. I to jeszcze śni. Śni sam. Namjoon spakował jedzenie, picie, kubki i swoje ubrania, a ja swoje ubrania, namiot, materace, śpiwory i zrobiłam kanapki. Jedziemy na pole namiotowe, więc grill tam będzie. Przynajmniej ognisko. Ok. piętnastej wyjechaliśmy i po drodze wstąpiliśmy do sklepu. Brat dał mi pieniądze na kupno kiełbasek, pianek i czegoś jeszcze do jedzenia. Ostatecznie do tego kupiłam paluszki, talerzyki i plastikowe sztućce. Bo czymś w końcu trzeba jeść. Dojechaliśmy na pole namiotowe koło jakiejś rzeki i zaczęliśmy rozkładać namiot. Cały dzień przesiedzieliśmy mocząc nogi w rzece i rozmawiając. Wcześnie poszliśmy spać. Następnego dnia na 'śniadanie' o ile można to tak dla mnie nazwać, jedliśmy kiełbaski. Oczywiście ja pobiegłam od razu wszystko zwymiotować. Przez to wróciliśmy o 12:30 do domu, a ja umyłam dobrze zęby i twarz. Zmieniłam bluzkę i założyłam cieplutką bluzę po czym z Namjoon'em pojechaliśmy do szpitala. Za pozwoleniem pielęgniarki weszliśmy na salę. Ja tym razem usiadłam na łóżku, a mój brat na stołku. Wtuliłam się w Yoongi'ego i łamiącym się już, przez płacz, głosem powiedziałam:

-Yoongi... Proszę obudź się, proszę...

Nagle poczułam ręce oplatające się na moich plecach.

-Już, Namjoon, idę.- oznajmiłam i chciałam wstać, ale, gdy tylko kawałek odchyliłam się od chłopaka i spojrzałam na brata zauważyłam, że płacze. Płacze ze szczęścia. Szybko popatrzyłam na Sugę i zamrugałam nie dowierzając. Wtuliłam się w niego z powrotem i zaczęłam znowu cicho łkać. Po pewnym czasie trwania w uścisku podniosłam się i zobaczyłam uśmiechającego się do mnie Min'a. Odwzajemniłam uśmiech i usiadłam na łóżku. Zawołałam pielęgniarkę, która akurat przechodziła obok i powiedziałam jej, że chłopak wybudził się ze śpiączki. Potem przyjechali jego rodzice, a my musieliśmy wyjść z sali i zaczekać. Ok. 20:00 wyprosili nas ze szpitala i pojechaliśmy do domu. Umyliśmy się, przebraliśmy i poszliśmy spać.

~*~

Wstałam bardzo wcześnie, bo o szóstej, ale właśnie od tej godziny mogliśmy my (jako przyjaciele, którzy pomogli) wejść na odwiedziny pacjenta. Trochę się stresowałam spotkaniem, ale byłam też podekscytowana nim. Wypełniłam poranną rutynę, ubrałam się i zeszłam na dół, gdzie zastałam Namjoon'a.

-Jak to zamykacie nam kawiarnię? To nie moja winna, że... Oh, proszę... Dobrze... Do wi...- przerwałam mu rozmowę i wyrwałam z ręki telefon.

-Dzień dobry! Czy moglibyście nie zamykać kawiarni Namjoon'a i jego przyjaciół? Oh, naprawdę? Jejkuuu, dziękuuujęę! To ja oddam brata. Miłego dnia!- powiedziałam i podałam bratu telefon, ale osoba po drugiej stronie już się rozłączyła.

-J-jak ty to?

-Normalnieee...- odpowiedziałam i przygotowałam sobie śniadanie. Zjadłam je i od razu wyruszyliśmy do szpitala. Yoongi już stał przy recepcji, ale był nieco smutny. Gdy wychodził we trójkę się przytuliliśmy, a Min zaczął płakać.

-Yoongi... Co się stało?- zapytałam.

-Moja matka... Zawał, że się obudziłem, śmierć na miejscu. To moja wina... Powinienem umrzeć...- odpowiedział, a ja go przytuliłam. 

-Shh... To nie twoja wina.- oznajmiłam, a on otarł łzy i smutno się uśmiechnął. Jako iż w jego domu zamieszkała jego starsza siostra, która go nawet nie wpuściła, my z bratem poszliśmy po jego rzeczy i zawieźliśmy do niego. Miał zamieszkać w domu Namjoon'a. Bo w końcu od czego są przyjaciele? Cały dzień przegadaliśmy, żeby poprawić najstarszemu humor. Późno się położyliśmy, a ja nie mogłam zasnąć. Po chwili do pokoju wparował przestraszony i smutny Min Yoongi i podszedł do mojego łóżka.

-Mogę spać z tobą?- zapytał.

-Wskakuj.- powiedziałam i odsunęłam się robiąc mu miejsce. Po chwili już tuliliśmy się do siebie.

-Rose, kocham cię.- powiedział, a wtedy poczułam niemiłe ukłucie w sercu i otworzyłam oczy. Obudziłam się w moim pokoju w Polsce. Co tu się właśnie do cholery odwaliło? 

xxxxxxxxxx

Hay! To niezłe akcje tu odwaliłam .-. Ahh... Co ja jeszcze wymyślę? A i ff będzie miało ok.20 rozdziałów ^^

~Biangie

Ages || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz