Minął tydzień od wizyty kogokolwiek w moim domu.
Tydzień od wyproszenia Kate.
Tydzień od jakichkolwiek informacji o Harten.
Tydzień ciszy i spokoju.
Tydzień niewychodzenia z domu.
Pije pierwszą kawę tego cholernie deszczowego dnia. Moje myśli zahaczały o tematy, które kiedyś były mi obce. Coś w mojej głowie twierdzi, że zwariowałem. Wszystko zaczęło się walić w moim świecie, z jej pieprzonego powodu. Jedna wzmianka o niej powoduje u mnie mieszane uczucia przez które nie mogę potem spać. Analizuje wszystko co się wydarzyło dwa lata temu, każdą sekundę, wszystko w moich wspomnieniach jest idealne.
Nie rozumiem. Nie rozumiem. Nie rozumiem. Nie rozumiem. Nie rozumiem.
Przetarłem oczy lewą ręką, dopiłem kawę i ruszyłem w stronę salonu. Chciałem usiąść i jak zwykle zacząć analizować, przeszkodziło mi to walenie do moich drzwi. Zirytowany a jednocześnie zaciekawiony podszedłem do drzwi, spojrzałem przez wizjer, Ashton. Wzruszyłem ramionami i otworzyłem drzwi na oścież.
- Co Ty... ? - Nie zdążyłem dokończyć, ponieważ złapał mnie za koszulkę i przyparł do ściany.
- TY MĄDRY JESTEŚ KURWA? - Wrzeszczy w moją stronę przyciskając mnie mocniej do ściany. Nie próbuję się uwolnić bo wiem, że będzie gorzej.
- Uspokój się. - Mówię łagodnie, jednak widząc jego zaciętą minę dodaję. - Nie wiem o co ci chodzi.
- MEGAN POWSTRZYMUJE MNIE OD STRZELENIA CI KULKI W TEN PUSTY ŁEB.
- Puść mnie i porozmawiajmy na spokojnie.
Mija jakaś dłuższa chwila, Irwin mnie puszcza jednak zaraz po tym uderza mnie z pięści w nos, automatycznie łapie się za niego chcąc powstrzymać krwotok.
- Teraz możemy pogadać. - Mówi spokojnie i oddala się ode mnie, prawdopodobnie w stronę salonu.
Idę do łazienki, biorę pierwszy lepszy ręcznik i wychodzę z niej przykładając ręcznik do nosa. Siadam na sofie obok Ashton'a który ma ten charakterystyczny uśmieszek.
- Mogłem mocniej. - Wzdycha, rzucam mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Mów, o co chodzi.
- Ty mi powiedz. - Mówi zirytowany, a widząc moją niezrozumiałą minę kontynuuje. - KTOŚ strzelał w moje pieprzone okna.
- I Ty sądzisz, że to byłem ja? - Pytam chcąc się upewnić w te absurdalne podejrzenia.
- A kto inny wie gdzie ja mieszkam? - Pyta zgryźliwie, a mnie wtedy olśniło.
- Ale ja nie wiem gdzie wy teraz mieszkacie. - Mówię dochodząc do pewnych wniosków, jednak nie powiem ich głośno bo znam jego odpowiedź. Irwin milczy, mina wskazuje jakby wiedział.
- Przecież... Jak?
- Sam chciałbym wiedzieć. - Odpowiadam zrezygnowany.
Następuje cisza, która trwa jakieś dobre kilka minut. Podczas których zbieramy nasze myśli. Cisze rozrywa dźwięk wiadomości, wyciągam telefon, a następnie mam ochotę go rzucić o najbliższą ścianę, a sobie wpakować kulkę w łeb, aby to się skończyło.
xxx: Zgadnij, kto będzie następny, Lukey.
xxx: I zgadnij czyja to będzie wina.
xxx: Skończysz na dnie, a ja osobiście do tego doprowadzę.
Ja: Dlaczego?
xxx: Ktoś musi urozmaicić wasze życie xx
Ja: Zabij mnie od razu, zamiast niszczyć wszystko i wszystkich wokoło
xxx: To jeszcze nie ten moment.
♥♥♥
CZYTASZ
Poszukiwana | L.H. |
FanfictionOna po prostu wyszła i nigdy nie wróciła przy okazji zabierając cząstkę mnie. Druga cześć "Uprowadzonej" *Mogą wystąpić wulgaryzmy, drastyczne sceny, sceny +18 oraz dużo śmiechu*