10.

3K 156 16
                                    

Minął tydzień od wizyty kogokolwiek w moim domu.

Tydzień od wyproszenia Kate. 

Tydzień od jakichkolwiek informacji o Harten.

Tydzień ciszy i spokoju. 

Tydzień niewychodzenia z domu.

Pije pierwszą kawę tego cholernie deszczowego dnia. Moje myśli zahaczały o tematy, które kiedyś były mi obce. Coś w mojej głowie twierdzi, że zwariowałem. Wszystko zaczęło się walić w moim świecie, z jej pieprzonego powodu. Jedna wzmianka o niej powoduje u mnie mieszane uczucia przez które nie mogę potem spać. Analizuje wszystko co się wydarzyło dwa lata temu, każdą sekundę, wszystko w moich wspomnieniach jest idealne. 

Nie rozumiem. Nie rozumiem. Nie rozumiem. Nie rozumiem. Nie rozumiem.

Przetarłem oczy lewą ręką, dopiłem kawę i  ruszyłem w stronę salonu. Chciałem usiąść i jak zwykle zacząć analizować, przeszkodziło mi to walenie do moich drzwi. Zirytowany a jednocześnie zaciekawiony podszedłem do drzwi, spojrzałem przez wizjer, Ashton. Wzruszyłem ramionami i otworzyłem drzwi na oścież. 

- Co Ty... ? - Nie zdążyłem dokończyć, ponieważ złapał mnie za koszulkę i przyparł do ściany.

- TY MĄDRY JESTEŚ KURWA? -  Wrzeszczy w moją stronę przyciskając mnie mocniej do ściany. Nie próbuję się uwolnić bo wiem, że będzie gorzej. 

- Uspokój się.  - Mówię łagodnie, jednak widząc jego zaciętą minę dodaję. - Nie wiem o co ci chodzi.

- MEGAN POWSTRZYMUJE MNIE OD STRZELENIA CI KULKI W TEN PUSTY ŁEB. 

- Puść mnie i porozmawiajmy na spokojnie.

Mija jakaś dłuższa chwila, Irwin mnie puszcza jednak zaraz po tym uderza mnie z pięści w nos, automatycznie łapie się za niego chcąc powstrzymać krwotok. 

- Teraz możemy pogadać. - Mówi spokojnie i oddala się ode mnie, prawdopodobnie w stronę salonu. 

Idę do łazienki, biorę pierwszy lepszy ręcznik i wychodzę z niej przykładając ręcznik do nosa. Siadam na sofie obok Ashton'a który ma ten charakterystyczny uśmieszek. 

- Mogłem mocniej. - Wzdycha, rzucam mu ostrzegawcze spojrzenie.

- Mów, o co chodzi.

- Ty mi powiedz. - Mówi zirytowany, a widząc moją niezrozumiałą minę kontynuuje. - KTOŚ strzelał w moje pieprzone okna. 

- I Ty sądzisz, że to byłem ja? - Pytam chcąc się upewnić w te absurdalne podejrzenia.

- A kto inny wie gdzie ja mieszkam? - Pyta zgryźliwie, a mnie wtedy olśniło. 

- Ale ja nie wiem gdzie wy teraz mieszkacie. - Mówię dochodząc do pewnych wniosków, jednak nie powiem ich głośno bo znam jego odpowiedź. Irwin milczy, mina wskazuje jakby wiedział.

- Przecież... Jak? 

- Sam chciałbym wiedzieć. - Odpowiadam zrezygnowany.

Następuje cisza, która trwa jakieś dobre kilka minut. Podczas których zbieramy nasze myśli. Cisze rozrywa dźwięk wiadomości, wyciągam telefon, a następnie mam ochotę go rzucić o najbliższą ścianę, a sobie wpakować kulkę w łeb, aby to się skończyło.

xxx: Zgadnij, kto będzie następny, Lukey.

xxx: I zgadnij czyja to będzie wina.

xxx: Skończysz na dnie, a ja osobiście do tego doprowadzę. 

Ja: Dlaczego? 

xxx: Ktoś musi urozmaicić wasze życie xx

Ja: Zabij mnie od razu, zamiast niszczyć wszystko i wszystkich wokoło 

xxx: To jeszcze nie ten moment.

♥♥♥

Poszukiwana | L.H. |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz