*Michael POV'S*
Chciałbym szczerze powiedzieć przed wszystkimi, że nie spotkałem Harten, naprawdę. Jednakże jestem obrzydliwym kłamcą, jak i przyjacielem. Chciałbym nie stresować się każdym naszym spotkaniem, czuć się swobodnie między przyjaciółmi. Czuję się źle, sam ze sobą, a wyrzuty które mi towarzyszą od pierwszego kłamstwa ciągną się i mnożą niemiłosiernie.
Czy jestem złym człowiekiem?
Owszem, robiłem wiele złego, jednak jestem tylko człowiekiem. Każdy człowiek popełnia błędy i będzie je popełniał, bo tak właśnie funkcjonujemy...
Dźwięk przychodzącego połączenia.
Ana
Odebrać czy odrzucić.
Patrzę w sufit szukając pomocy, jedyne co zauważyłem to małe pękniecie.
- Ja już nie daje rady. - Pierwsze co słyszę po odebraniu połączenia. Roztrzęsiony głos.
- To przestań.
- Nic nie rozumiesz. - Syczy do słuchawki.
- Wpakowałaś się w gówno i myślisz, że się tego pozbędziesz tak łatwo?
- Wiem, wiem, wiem!
- Zakończ to, albo podam im twoją aktualną lokalizację i po sprawie. - Mój ostry ton, chyba coś zadziałał, ponieważ kobieta milczy.
- Oni nie wiedzą. - Przemawia i zaczyna się histerycznie śmiać.
- Co?
- Nie mają bladego pojęcia.
- O czym ty pieprzysz?!
- Dokończę to co muszę i znikam na zawsze z waszego życia.
- Ty chyba jesteś... - Nie dane jest mi dokończyć, ponieważ Anastasia zakańcza rozmowę.
Co ona do cholery planuje? Wszystko poszło nie po jej myśli, wszystko. Mogliśmy być normalnymi ludźmi ze standardowymi problemami, a nie mieć problem z kobietą żądną zemsty.
Ona chce to zakończyć, tylko nie mam pojęcia w jaki sposób. Chłopaki mi nie pomogą w moim główkowaniu. Jeśli bym im powiedział, że miałem z nią w miarę normalny kontakt, to... Wole sobie nie wyobrażać, co by mi zrobili, a w szczególności Luke.
Umrę z poczuciem winy.
Jestem popierdolony.
*Kilkanaście dni później*
Jestem wśród przyjaciół, a czuje się jak zwykle nieswojo. Jakby każdy wiedział to co ja i tylko czekali na odpowiedni moment.
Biorę kolejny kęs kurczaka, którego następnie popijam czerwonym winem, pieprzony obiad w domu prawie Irwin'ów.
- Macie jakieś plany na sylwestra? - Przerywa milczenie Julia. Wszyscy zgodnie kręcą głowami, na co dziewczyna klaszcze zadowolona w dłonie.
- Zapraszamy do nas. - Słyszę jej wesoły głos i następnie skupiam całą swoją uwagę na Luke'u i Kate.
Jak to jest, że wygląda jak wrak, a ona tego nie widzi? Czy może widzi, ale to ignoruje?
Jak to jest, że on grozi swojej byłej śmiercią, a mimo to czuje coś do niej?
Dlaczego to wszystko jest tak popieprzone? I dlaczego czuję na sobie wzrok Megan? Cholera.
Wstałem z krzesła, nikt nie zwrócił uwagi oprócz niej. Ruszyłem na piętro do łazienki, kiedy miałem rozpiąć rozporek, drzwi otworzyły się, a w nich pojawiła się Megan.
Widziałem po jej mimice, że wie za dużo. Wie kto jest winny i co się dzieje. Wykorzystała sytuacje, łazienka jest dźwiękoszczelna i to jest jej dom. Opieram się o umywalkę, a dziewczyna zamyka delikatnie drzwi.
- Dlaczego? - Pyta smutno opierając się plecami o drewnianą powłokę drzwi.
- Co?
Jak będę udawał debila to sobie pójdzie?
- To są twoi przyjaciele, rodzina... - Kontynuuje ignorując moją wypowiedź, wzdycham.
- A co byś zrobiła na moim miejscu? Postaw się w mojej pieprzonej sytuacji! Chcesz dobrze, a wiem, że wiesz o niej pewną rzecz.
- Pieprzysz głupoty! Oni cię zrozumieją!
- Już widzę jak Luke mnie rozumie, mhm.
- Źle na to wszystko patrzysz.
- Pokaż mi jak mam patrzeć, bo chyba coś mi się jebie. - Mówię zgryźliwie.
Dziewczyna zsuwa się po drewnie aż nie siedzi na zimnych płytkach, robię to samo co ona. Idealnie na przeciwko siebie siedzimy i wpatrujemy w siebie jakbyśmy przeżywali wspólną żałobę.
- On się załamie jak dowie się prawdy. - Wymrukuje Megan głaszcząc się po brzuchu.
- Dlatego chyba wolę jak ją nienawidzi. - Burczę i wyciągam paczkę papierosów z kieszeni.
♥♥♥
CZYTASZ
Poszukiwana | L.H. |
FanfictionOna po prostu wyszła i nigdy nie wróciła przy okazji zabierając cząstkę mnie. Druga cześć "Uprowadzonej" *Mogą wystąpić wulgaryzmy, drastyczne sceny, sceny +18 oraz dużo śmiechu*