Dzień końca
Wszyscy (prócz Marionetki, znaczy ona siedziała w swoim Misic Box) siedzieliśmy w salonie (pizzeria była już zamknięta) i każdy był pochłonięty rozmową, nagle Marionetka wyszła z pozytywki i powiedziała smutno:
M – To już dziś.
GF – Co dziś?
M – Noc rozstania.
GF – A, no tak.
Posmutnieliśmy, wszystkie rozmowy ucichły.
Miv – Czyli... to już koniec?
M – Obawiam się, że tak.
Miv – Hej, roboty mamy jeszcze całą noc. Nie?
S – Jeśli mnie pamięć nie myli to tak.
Wtrącił Springi. Wszyscy się troszkę ożywili.
Mg – To co robimy?
P – Coś szalonego!
F3 – I... zwariowanego!
F1 – Czyli konkretnie co macie na myśli?
P, F3 – Wypad na miasto!
Miv – Ej, dzieci, przecież nie możemy wyjść tak o, na miasto. Ludzie się będą gapić.
P – A niech się gapią, skoro to już rozstanie to i tak już nam nikt nic nie zrobi.
SB – W sumie co racja to racja.
Miv – Dobra, to idziemy na miasto czy nie?
Wszyscy – Ok.
Miv – Ahoj przygodo!
Wyszliśmy z pizzerni, było już dosyć ciemno ale na szczęście przyuliczne lampy oświetlały nam drogę do centrum. Gdy tam doszliśmy zobaczyliśmy coś niezwykłego a mianowicie zlot miłośników fnaf'a. Normalnie mnie zatkało wszyscy byli poprzebierani za animatroniki oraz za strażników nocnych. Zebrało mi się na śmiech.
Miv – Widzicie to co ja widzę, czy to tylko moja wyobraźnia?
Wszyscy – Widzimy.
Miv – A myślicie to co ja myślę?
NFx – Zależy co myślisz.
Miv – *Facepalm* Przyłączymy się do tych przebierańców?
Wszyscy – Tak.
Miv – Tylko umowa, trzymamy się razem i przed 6 musimy być w pizzerni.
Wszyscy – Ok.
Próbowaliśmy wtopić cię w tłum, ale jakoś nam nie wychodziło bo się ludzie gapili *A mówiłam? Mówiłam.*. Nagle jakiś nastolatek (Ca) zrobiony na Purple Guy'a podszedł do nas.
Ca – Super kostiumy, gdzie kupiliście?
Wymieniliśmy porozumiewawczo spojrzenia.
Miv – Nasz „kumpel" nam zrobił.
Ca – A, gdzie moje maniery, jestem Canomi.
MIv – Miło mi, Miv.
Podał mi rękę.
Ca – A za kogo ty się przebrałaś?
Wtedy przypomniało mi się, że mojej postaci niema w grze.
Miv – Yyy... za tą dziewczynę, która pomogła dziecku.
Ca – Suuuper!
Miv – A o co chodzi w tych spotkaniach?
Ca – Chodzimy po mieście w celi znalezienia maskotek z gry. Ej, a wy to czasami nie jesteście ci od przeróbek, no wiecie od tych filmików?
GF – Nom.
Ca – Ale ekstra! Dacie autograf?
Spojrzeliśmy po sobie.
Miv – A od kogo chcesz?
Ca – Od wszystkich.
F – Ok.
Ca – Macie.
Podał nam długopis.
Ca – Podpiszecie się na kostiumie?
SF – No jasne.
I po kolei podpisywaliśmy się na kostiumie kolegi.
Ca – Dzięki, mogę z wami poszukać tych pluszaków?
Znowu wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia.
F – Nom.
Ca – Jejjjjjj! A pokarzecie twarze?
M – To niestety niemożliwe.
Ca – Dlaczego?
S – Koniec pytań.
Warknął Springtrap.
Ca – Dobra, już dobra.
Szliśmy, ja rozmawiałam z Canomi.
Ca – Co on taki drażliwy?
Miv – Wiesz... to trudny temat i... lepiej o tym nie rozmawiać.
Dochodziła piąta, mieliśmy już prawie wszystkie pluszaki.
Miv – No ekipa, zbieramy się.
Ca – Gdzie?
Miv – Słuchaj... trzymaj te „miśki" i leć znaleźć pozostałe.
Ca – Coście wszyscy tak posmutnieli?
Miv – Ta informacja jest tajna.
Odwróciłam się i poszłam razem z całą ekipą do pizzerni, tam zadzwoniłam do Kannego:
Miv – Cześć Kanny.
K – No cześć, co jest?
Miv – Przyjdź, tylko szybko, a i zadzwoń do Jeremiego.
K – Ale o co chodzi?
Miv – Wszystkiego dowiesz się na miejscu.
K – Ale...
Kanny nie dokończył bo się rozłączyłam.
TB – I jak, przyjdą?
Miv – Chyba tak.
Bon mnie przytulił.
~'Canomi~'
*Coś mi tu śmierdzi, lepiej pójdę z nimi.*
CZYTASZ
Fnaf - moja historia
FanfictionOpowiada o dziewczynie którą ktoś poprosił o pomoc... (Okładka zrobiona przez Deidara-chan55)