- Pomogę ci..
- Nie, nie możesz..
- Spokojnie, pomogę ci. Nie zostawię ciebie samej z tym..
- Musisz. To moja sprawa, Harry. Nie wtrącaj się..
- Przestań. Nie wiesz jaki błąd popełniasz..
- Niby jaki?
- Oddalasz się ode mnie.. A ja wiem w jaki sposób ci pomóc.. proszę, daj sobie pomóc, daj pomóc Rose..
- Nie, wyjdź stąd - powiedziałam i uciekłam do łazienki.. Nie potrzebuje jego pomocy, wiem już za dużo.. ja po prostu wiem, że Rose się ode mnie coraz bardziej oddala..
[...] Chciał jej pomóc, wiedział jak. Ona myślała, że nic o niej nie wiedział, a prawda była taka, że on wiedział o niej więcej, niż ona o sobie. Znał każdy jej ruch, każdy jej stres, zdenerwowanie. A ona? Nic, nic nie wiedziała, nie wiedziała jaki wielki błąd popełniła, nie chcą pomóc sobie i jej córeczce, która była już na skraju pomiędzy niebem, a ziemią..
Ona płakała, myślała, że poszedł..
On zaś stał przed drzwiami łazienki i czekał na nią, nie chciał jej zostawiać samej, za wiele dla niego znaczyła..Najchętniej teraz rzuciłby się na nią i wycałował każdy centymetr jej ciała, ale czy mógł? Tylko w snach. Ona nie doprowadzała do siebie żadnego mężczyzny, po tym jak ją zgwałcono. Odebrano jej w tak młodym wieku najcenniejszą rzecz, którą do dzisiaj by trzymała - cnotę. Stracona rzecz, ktora już nigdy nie powróci. Miała zostać dla jej męża, nie została...
[...] On, siedział na krześle w poczekalni..
Ona, siedziała obok niego...
Razem czekali na wyniki jej córki, która walczyła o życie, a oni nawet o tym nie wiedzieli.
Jej córka walczyła, była dzielna.. Ale.. Nie do końca..- Panna Blue?
- Tak, panie doktorze? Co z Rose? Kiedy będę mogła ją zobaczyć?
- Wydaje mi się, że takiej okazji już nie będzie..
- Co? - powiedziała załamanym głosem, a Harry objął ją ramieniem..
- W organizmie pańskiej córki wykryliśmy raka.. nie wiadomo jak to mogło być możliwe w tak młodym organizmie. Stąd ta podwyższona temperatura. Pańska córka była naprawdę dzielna, walczyła razem z nami... ale... nie udało się.. tak bardzo mi przykro.. pańska córka nie żyje...
Załamała się.. jej jedyny skarb, który tak bardzo kochała, wybrał inną drogę, drogę bez niej. Nie mogła w to uwierzyć, spadła na podłogę i szlochała.. jedynie Harry, który również był załamany, był przy niej, nie zostawił jej, nie w tej chwili. Rzuci wszystko.. pomyślał. Rzuci pracę w liceum, w którym ona się uczyła i nawet nie miała o tym pojęcia.. wie, że musi jej pomóc.. a dlaczego? Bo ją kocha...
[...] - Sky... Nie zostawię cię, obiecuję. Nie w tym momencie.
- Skończ...
- Będę przy tobie, dzień i noc, słyszysz?
- Skończ...
- Nie zdajesz sobie sprawy jak wiele dla mnie znaczysz...
- Skończ...
- Pomogę ci, zawsze będę ci pomagał...
- Skończ...
- Pamiętaj o tym, że nie jesteś sama..
- Skończ...
- Nigdy ci tego nie mówiłem, ale.. dużo dla mnie znaczysz, wiesz?
- Skończ... - w kółko powtarzała jedno słowo, patrząc na swoje dłonie, które nic już nie potrafiły zrobić...
- Powiedziałbym ci coś, ale boję się twojej reakcji... - Kocham cię, Sky Blue
- Skończ...
- Wiem, że nie chcesz mnie słuchać i masz mnie dość, ale..
- Skończ... - znów to powiedziała.. popatrzyła na niego i... - pocałuj mnie.
- Ale..
- Pocałuj.. wiem co, chcesz mi powiedzieć. Twoje wszystkie słowa to zdradziły... - powiedziała, a on pocałował ją... nie z przymusu... bo z miłości...
●Rozdział pisałam tak na szybcika, bo mam dużo lekcji i wolę je odrobić dzisiaj, by mieć wolny weekend. Dzisiaj prawie miałam mieć odwołane lekcje, bo w kilku miejscach nie było prądu, bo był huragan. Ale jednak miałam lekcje... *robi smutną minkę* Dzisiaj jeszcze jak wracałam do domu, mój sąsiad co ma tyle samo lat co ja, zaczął mi dokuczać. Krzyczałam na niego żeby przestał, a on powiedział mi to:
Uwaga, cytuję..
,,Tak to będziesz krzyczeć, ale w bardziej przyjemniejszych okolicznościach"
Zawał totalny... *ma zawał*
Kocham x●
CZYTASZ
Sexy Teacher / Styles ✔
FanfictionOd zawsze nienawidziłam wychowania fizycznego, a już tym bardziej chemii. Dla mnie te przedmioty były zbędne.. Wiecznie nie ćwiczyłam na wychowaniu fizycznym, bo albo łamałam sobie kości na terenach szkoły i poza nią, a jak zbliżała się chemia piłam...