~2~

64 7 6
                                    

   Otwierając ciężkie powieki, zdała sobie sprawę, że usnęła na siedząco przy szpitalnym łóżku. Z początku nie kontaktując zapomniała o tym, iż tata dostał ataku przez głupi kawałek ciasta, co spowodowało jej dynamicznym wstaniem na proste nogi z lękiem w oczach.

   - Chodź.- szepnął ktoś za nią, łapiąc ja za nadgarstek i wyprowadzając z sali.

   Minho wyprowadził dziewczynę z ciemnego pokoju na jasny korytarz. Gdy zamykał delikatnie drzwi mogła dostrzec jak jej tata smacznie śpi. Odetchnęła z ulga i opadła na siedzenie, wypompowujący z siebie wszystko co się znajdowało w jej głowie.

   - Aigooo! Ile my już tu jesteśmy?- jęknęła targając swoje czoło zimna dłonią, myśląc że to wymaże jej zmęczenie.

   - Długo, a twój tata potrzebuje spokoju. Lekarz powiedział, że zostanie w szpitalu na jakiś czas wiec możemy wrócić do domu.- brunet kucnął przy ukochanej, a opuszkami palców poprawił opadający kosmyk jej włosów, chowając go za ucho. 

   - Powinnam z nim zostać.

   Podniosła wzrok skupiając go na starszym chłopaku. Z Minho znają się dosyć długi czas. On wyprostował jej życie i ustawił je na odpowiedni tor. Tak naprawdę to on sprawił, iż jej egzystencja wygląda tak jak teraz. Gdyby nie on nadal gniłaby w imprezach i dziecinnym zachowaniu.

   - Powinnaś iść spać we własnym łóżku.- objął jej zlodowaciałe dłonie, a następnie nadal jej się przypatrując ucałował ich wierzch.- Obiecuje, że pan Lee jest pod dobra opieką. Sam się tym zająłem, a jak wrócę do pracy to przejmę jego leczenie. 

   - Przekonałeś mnie. Chodźmy do domu.

   Była spokojna gdy chłopak zapewnił ja, iż tata jest w dobrych rękach. Ma dziewczyna co do niego duże zaufanie, wiec zgodziła się na powrót do domu. Jej największa ochota było zanurzenie się w cieplej pościeli i zapadnięcie w głęboki i lekki sen.

***

   Mroźny powiew wiatru drażnił jego kark, a zarazem zostawiał na nim przyjemny dreszcz. Zaciągnął się ostatni raz papierosem, którego po chwili zgasił w popielniczce i po chwili zaciągnął się nocnym powietrzem. Chłopak wszedł do środka swojego luksusowego mieszkania, by wygodnie ułożyć się na skórzanej kanapie przy kominku, koło śpiącego pasa o imieniu Gaho. Potargał jego zmarszczony łeb, a on jakby nigdy nic dalej smacznie chrapał.

   - Aish! Ty leniu!- zaśmiał się pod nosem ciemnowłosy, nie dowierzając w to leniwe bydlę.

   Po chwili stolik do kawy zaczął wibrować, przez telefon znajdujący się na nim. Zaskoczony ślamazarnie sięgnął po swoją komórkę.

   - Czego chcesz?- westchnął do słuchawki, powracając do swojej wygodnej pozycji. Chłopak przeczuwał, że ta rozmowa będzie nudna jak flaki z olejem wiec zaczął przeszkadzać swojemu towarzyszowi w spaniu, bawiąc się jego oklapniętym uchem.

   - Też miło mi cie słyszeć Kwon.- papa Yang rozbrzmiał po drugiej stronienie, a Jiyong tylko wzruszył ramionami na jego słowa.- Mam dla ciebie mała informacje.

   - Jeżeli chcesz mnie wcisnąć w jakaś reklamę to sobie daruj. Mój grafik na najbliższe miesiące jest wystarczająco napięty.- powiedział bez emocji do słuchawki, tak naprawdę oszukując. Dobrze wiedział, że jest za leniwy na kolejne sesje zdjęciowe, które już go po prostu nudzą. Jego życie opiera się w tej chwili na odpoczynku. Jest przemęczony ostatnią trasą jako solista. 

   - Twój grafik jest praktycznie pusty Kwon. Myślisz, że ja tego nie pilnuje?

   - Że ci się chce.- parschnął, czując na sobie czyjeś spojrzenie.- Poczekaj chwile.- dodał odsuwając telefon od ucha, a następnie przycisnął go do swojej klatki piersiowej.

step by step for us | G-DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz