~9~

55 10 11
                                    

   Rose siedząc na sofie i przeglądając co się dzieje w świecie szklanego ekranu nie potrafiła opanować myśli. Jej umysł nie skupiał się na informacjach z życia codziennego w telewizji, a myśli tylko powracały do sytuacji, która miała miejsce w firmie. Nie rozumiała tego całego zdarzenia, ale wiedziała, że za jakiś czas ono samo się wyjaśni. Znaczy miała taka nadzieje. Sama treść tego maila wskazywała na to, że ktoś wie o niej więcej niż ona sama. Przeraziło ją to. Dreszcz przebiegł jej po całym ciele, aż sięgnęła leniwie po koc, otulając siebie po czubek głowy. Telefon leżał tuż obok niej, ponieważ czekała na kolejny ruch tajemniczego prześladowcy. 

   Głos prowadzącej talk show, zaczął ja irytować, więc nie czekając na to, iż zamilknie nacisnęła czerwony przycisk na pilocie, rzucając go na koniec kanapy. Co chwile zerkała na urządzenie, czy tylko dostała jakieś dalsze informacje. Głuchą cisze nagle przerwało pukanie do drzwi, aż dziewczyna podskoczyła i powoli otulona nadal w ciepły koc skierowała się w stronę wydobywającego się dźwięku. Bezszelestnie spojrzała w wizjer z nadzieją że będzie to Minho, chociaż chłopak został dłużej w pracy więc to raczej nie mógł być on. Niestety nie dostrzegła żadnej postaci, a pusty korytarz. Uchyliła drzwi i rozejrzała się po nim, oddychając z ulga. Na schodach siedział czarnowłosy Kwon w szarej za dużej bluzie, z kapturem zarzuconym na głowę.

   - Spokojnie nie mam złych zamiarów.- zaśmiał się na poczynanie dziewczyny, która tylko przewróciła oczami i wróciła do środka. CHłopak wstał z schodów i skierował się za nią.

   - Po co tu przyszedłeś Jiyong?- nawet na niego nie spoglądając wróciła na swoje miejcie, otulając siebie kocem jeszcze mocniej.

   - Nie przyszłaś do nas dzisiaj, to postanowiłem zobaczyć czy już wycofałaś się z całej tej szopki z Papą.- wymyślił na poczekaniu wchodząc głębiej do mieszkania. Prawda była taka, że chłopaki zmusili go by spotkał się z Rose. Przy kolacji Daesung przypomniał chłopakom o istnieniu Rose i wymyślił, że powinien ja ktoś odwiedzić. Zagrali w papier, kamień, nożyce i Kwon przegrał, dlatego stoi teraz w salonie dziewczyny spoglądając na nią z rozbawieniem.

   - Oj już nie udawaj takiego troskliwego.- warknęła, wzrok wlepiając w telefon. Zamarła. W trakcie gdy poszła otworzyć drzwi osobie, której się nigdy w jej domu nie spodziewała, dostała smsa z numeru zastrzeżonego. Cała pobladła, aż Kwon się zmartwił, dlatego podszedł bliżej by w razie co łapać dziewczynę gdyby zemdlała.

   - Rose wszystko w porządku?- zobaczył jak dziewczynie giną wszelkie kolory z twarzy, a zamiast słodkich policzków, bladła tak, że praktycznie zlewała się z biała ściana za nią.

   Dziewczyna z telefonem przy czubku swojego nosa, odczytała w myśli wiadomosc i pędem pognała do drzwi nie zwracając uwagi na zmartwionego Kwona. Zamaszyście wyszła na korytarz apartamentowca, w którym mieszkała, już nie tak ostrożnie jak chwile temu. Na wycieraczce pod swoimi gołymi stopami dostrzegła biała kartkę, która natychmiast chwyciła w dłoń.

   - Rose, co ty do cholery wyrabiasz?!- zdezorientowany cały czas podążał za nią. Mimo, że wyglądała komicznie, nie było mu do śmiechu. Dziewczyna z kocem na ramionach i bosymi stopami, twarz miała tak blada, że martwił się o jej stan zdrowia. Nigdy nie widział jej tak przerażonej. - Co to jest?- zwrócił uwagę na list trzymany przez nią w malutkich dłoniach z wielkimi napisami "dla Rose, ME".

   Brunetka nie reagowała tylko weszła do środka i znów z cala silą opadła ciałem na wygodny mebel. Chłopak podążał za nią krok w krok, zaciekawiony tym co znajduje się w kopercie. Spokojnym wzrokiem obserwował jak dziewczyna otwiera drżącymi dłońmi pakunek i automatycznie po zobaczeniu treści wypuszcza go z dłoni. Twarz schowała w koc cicho plącząc, a czarnowłosy nie wiedząc co robić zamknął ją w ciepłym uścisku, z nadzieją że ją uspokoi. Katem oka dostrzegł zawartość tajemniczej wiadomości i sam zamarł widząc własną twarz na zdjęciu, tylko o 5 lat młodszą. 

   Obrazek przedstawiał dziewczyna i jego, tulących się na łóżku w rodzinnym domu dziewczyny. Pamięta jak wspinał się na piętro po balkonie, by tylko dostać się do pokoju Rose niezauważony. Zdjęcie naprawdę przedstawiało ich intymny moment, gdy cieszyli się sobą nawzajem, ale... 

   Ono zostało zrobione bez ich wiedzy. Ktoś obserwował ich życie i dokumentował je robiąc potajemnie zdjęcia. Mocniej przytulając dziewczyn, wzrok sam mu zjechał na napis pod zilustrowanym wspomnieniem.

   " Pamiętacie co wydarzyło się dalej? Może dzisiaj mała powtóreczka? A nie, no tak, te czasy minęły. Wspomnienia niszczą i ja wam to udowodnię! ME."

   Zamurowało go. Nie mógł pojąć dlaczego ktoś obserwował ich życie i dlaczego prześladuje dziewczynę po pięciu latach ich rozłąki i zerowego kontaktu. Cała sytuacja, którą zastał w jej domu była kompletnym szokiem, który sprawił, że chłopak naprawdę zaczął się martwić o Rose. Poczuł mocne ukucie w klatce piersiowej. Znów ogarnęła go ogromna chęć opiekowania się dziewczyną, chronienia ją. Zrozumiał dopiero teraz, że gdyby robił to od samego początku, miałby ją teraz cały czas przy sobie, nie musiałby żyć sam, zaspokajając potrzebę bliskości chociażby rozmowy jakąś pustą lalunią, która przywarła do niego jak wrzód na dupie. Pozwolił jej odejść, ponieważ wiedział, że stać ją na kogoś lepszego. Nie szukał jej bo wiedział, że będzie szczęśliwsza z kimś innym. Po prostu odsunął się jej z drogi, a teraz gdy, nie jest jego, zastanawia się, czy nie trzeba było samemu stać się kimś lepszym. Gonić ją, zabiegać, a przede wszystkim walczyć i kochać, tak jak na samym początku. 

   Natomiast w głowie Rose był mętlik. Łzy nie napływały jej do oczu z powodu prześladowcy, tylko z powodu wspomnień, objęć, w których się własnie znajdowała i uczuć, których nie potrafiła sobie poukładać. Mimo nienawiści do chlopaka, która kołatała jej sercem, gdzieś ta w oddali czuła tęsknotę. Tęskniła za tym jak mówił do niej słońce i kiedy, tak jak w tej chwili obejmował ją w każdej możliwej chwili, by czuła się bezpiecznie. Do czasu. Czekała kiedy powie jej, że jest dla niej, że ona i on to coś co jest naprawdę. Zawsze zastanawiała się czy jest dla niego wystarczająco piękna, czekała, aż na powitanie weźmie ją w ramiona i uniesie robiąc obrót wokół osi, aż kupi jej kwiaty bez szukania okazji lub pocałuje tak mocno, że zapomni o wszystkim co ją otaczało. Tak było, ale później zanikło, rozpadło się, za to pojawiła się przemoc, nienawiść, a z jej strony strach. Jednak, teraz czuje coś zupełnie innego. Emanuje od niego pewne uczucie, którego dotychczas nie czuła, albo zapomniała o nim, przez natłok negatywnej energii bijącej od niego w tamtym okresie. 

------------------------------------------------------------

Wiem, wiem... miałam się udzielać, jednak szczerze powiem Wam, że przeliczyłam samą siebie. Czasem jednak tak jest. Pisałam ten rozdział z trzy, może cztery dni, ciągle coś zmieniając i zastanawiając się czy jest dobrze. Czy nie popsułam czegoś swoim amatorskim pisaniem, czy fabuła będzie miała sens. Ale w końcu powiedziałam sobie sama. Ej! Ma to sprawiać Ci przyjemność, więc nie zastanawiaj się czy każde słowo psuje do ogółu. No i wyszło z tego to. Jestem zadowolona, tylko teraz muszę modlić się, żebym miała częstszy przypływ weny. Bo z tym również, jest ciężko. 

Mam jednak nadzieje, że się i wam spodoba!


step by step for us | G-DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz