~8~

48 8 2
                                    

Jiyongowi o dziwo sen nie sprawiał kłopotu, co było dosyć podejrzane. Od czasu gdzie dzieli swoje łóżko z chrapiącym Seungrim, jego sen nie nalerzał do najlepszych. Kwon tego dnia wstał bardzo wcześnie rano i to nie była wina budzika. Sam z siebie stanoł na nogi i nawet nie sprawdzajac, czy jego towarzysz wróił wczoraj z wieczornej wycieczki, skierował sie do łazienki. Po drodze jednak zatrzymał go cichy szmer dochodzący z kuchni. Ciekawski leniwie podrapal sie po karku i zajrzał do pomieszczenia gdzie na bufecie siedział rozmyślony Seungri. Jiyong już otwierał usta by ohrzanic kolege o miejsce jego siedzenia, ale gdy dostrzegl jego smutek na twarzy zrozumial, że to nie najlepszy moment na jego kazania.

- Co ty robisz?- wychylił się całkowicie za sciany, ukazując sie przyjacielowi, który nawet na niego nie spojrzał.

Dotknęło go to, iż nikt na niego nie zwraca uwagi, nawet we własnym domu. Westchnął tylko pod nosem i wrócił na korytarz kierując się do punktu docelowego. Jednak nawet nie postawił porządnego kroka, a usłyszał za sobą cichy szloch przyjaciela, który siedział na bufecie. Zdezorientowany wzrokiem wrócił do Seungriego, który tym razem twarz trzymał w dłoniach, by powstrzymać płacz. Brunet rozkojarzony nie wiedział co zrobić w takiej krępującej sytuacji. Podszedł bliżej i jeszcze leniwymi ruchami położył dłoń na ramieniu najmłodszego.W myśli kotłowało mu się zapytanie z jakiego powodu płacze przyjaciel. Od zawsze był bardzo emocjonalny ale nie lubił okazywać tego przy swoim starszym kompanię, a teraz? Momentalnie zamknął Jiyonga w mocnym uścisku wylewając wszystkie emocje na jego ramieniu. Kwon nie wiedział co się takiego wydarzyło na wczorajszym spotkaniu Seungriego z Rose, ale wiedział jedno. Jeżeli do takiego stopnia maja doprowadzać każdego z członków, to on na pewno nie zamierza się z nią spotkać.

***

Ciemnowłosa nie mogąc spać w nocy, już o godzinie 6 wstała z łóżka, by chociażby zająć myśli czynnościami domowymi. Cały czas krążył jej w głowie wczorajszy spacer z bratem i uświadomiła sobie dopiero w tedy jak bardzo za nim tęskniła. Zawsze byli nierozłączni, ale po jednym zdarzeniu on po prostu znikł.

„Chwila żegnania na zawsze była najgorszym momentem w moim życiu. Chciałam udać się wraz z nią do krainy wolnej od cierpienia, smutku i ciągłej udręki. Jednak w głowie również miałam swojego biednego ojca, który również przeżywał utratę swojej największej miłości. Nie mogłam uwierzyć, ze jeden moment może spowodować utratę najważniejszej osoby w życiu. Była jedyna osoba, która znała moje najskrytsze tajemnice, zagwozdki, błędy i umiała mnie wesprzeć i doradzić. Nigdy nie otworzyłam się, aż tak przed nawet najlepsza przyjaciółka. Serce biło mi szybciej, a łzy cisnęły się do oczy widzac jak trumna zostaje zakopana w głąb ziemi. Nie mogłam na to patrzeć. Głowę wtulilam w tors starszego mężczyzny głośno płacząc. Nie umiałam powstrzymać łez. Równocześnie straciłam dwie najważniejsze osoby, które kochałam nad życie. Matkę i brata, którego nie chciałam już znać. Znikłą, zapadł się pod ziemie, nawet na własnej matki pogrzebie się nie zjawił by tylko trzymać swoją godność przy sobie. Nie chciałam go znać, był dla mnie nikim w tamtym momencie. Chciałam wymazać go całkowicie z pamięci i modliłam się w duchu by już nigdy nie pojawił się w moim życiu. Skupiłam się tylko na pochówku najważniejszej osoby w moim życiu, kochanej mamy."

Rose nawet nie zdała sobie sprawy kiedy minęły dobre pare godzin od momentu jej pobudki. Tak jak sobie postanowiła zajela się sprawami domowymi. W ciągu paru godzin ogarnęła całe mieszkanie, które wcale nie należało do najmniejszych, poukładała swoje jak i swojego partnera ubrania w ich wspólnej garderobie, poukładała w szafkach książki i magazyny medyczne Minho, pomylą podłogi. Dosłownie wszystko co należało zrobić by mieszkanie wyglądało na nowe. Brakuje jej czasem czasu by po prostu poczuć się gospodynią własnego mieszkania i posprzątać tu i ówdzie. Chociaż i tak nie można stwierdzić, że miała ogromny bałagan w swoich czterech ścianach, bo tak nie było, jednak Rose urodziła się perfekcjonistka. Zawsze musiało być wszystko idealnie, bez jakiejkolwiek skazy i nie tylko ta filozofia dotyczyła czystości mieszkania, ale i również samej jej relacji z ludźmi czy relacji samej z sobą. Zawsze ma wszystko na miejscu i poukładane tak, by wyjść dobrze, by nie popełnić błędów, których limit już wyczerpała w młodości.

step by step for us | G-DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz