Dzień z życia posąga

2 1 0
                                    

Jam posąg z kamienia, wiecznie

stojący, wiecznie zmartwiony.

Czekam aż obudzę się ze snu

o teraźniejszości. O tym śnie.


Stojąc w parku wśród drzew

rosnących, rozmyślam o

rzeczach nieistniejących.


Wiatr dotyka mnie delikatne

oprószając mą głowę lekkim

podmuchem, nowej myśli.


Budzę się co dnia, we śnie

rzeczywistym, pytając się co

jakiś czas obcego przechodnia.

Czy obudzi mnie ze snu, lecz

oni głusi są, na słowa me, na

duszę mą i na wiersze me.


Kocham czy nie, żałuje czy 

nie, nienawidzę chyba tak,

ale czy świta, czy może człowieka?

Ja, jego i ją nienawidzę od środka,

 a świata już do samego początku.


Ale tylko sny, poruszone

srogim wiatrem. Teraz wiatr

zimny jest, gdyż słońce ciepłe jest.


I tak dzień posąga kończy się,

jutro nowy będzie dzień,

ponieważ taka kolej rzeczy jest.


Ja żem posąg jest, wiecznie

stojący  i wiecznie pragnący.


Subiektywne ŚwiatyWhere stories live. Discover now