19. It's Better When It Feels Wrong

178 21 11
                                    

"Wyglądasz jakbyś była nie do pokonania" powiedziała z uśmiechem Ma'Ri pewnej nocy. Mahogany uwielbiała takie chwile. Gdy wydawało jej się, że myślały o tym samym. Odwróciła się do kobiety, otaczając swoją drobną sylwetkę cienkim szlafrokiem.
"Jestem."

Mahogany od najmłodszych lat miała burzliwy związek z przestrzeganiem prawa. Być może, gdyby została wychowana w innym miejscu, przez innych ludzi, nie miałaby w sobie odwagi, czy może bardziej arogancji, by w tak łatwy sposób odrzucać ogólnie przyjęte zasady. W byciu ponad prawem było coś zaczarowanego i tajemniczego. Coś, co dawało porządnego kopa adrenaliny, za każdym razem. Nie była dumna z większości rzeczy, za które była odpowiedzialna, zwłaszcza biorąc pod uwagę ostatnie kilka miesięcy, jednak mogła dokładnie przypomnieć sobie dreszcz emocji, gdy udawało jej się wywinąć z torebką księżycowego cukru na granicy ze Skyrim. Zawsze, gdy wspominała swoje nastoletnie podboje, do głowy przychodziło jej jedno określenie - "dobre czasy".

Prawdziwy wstyd poczuła dopiero po zostaniu więźniem Skyrim. Gdy Towarzysze zaakceptowali ją jako swoją. Gdy Farkas przysięgał, że będzie śpiewał na ucztach pieśni o jej honorze. Nie powiedziała tego nikomu, ale poczuła wtedy ścisk w sercu, jakby ktoś nadepnął jej na pierś. Wiedziała, że nie jest godna ich zaufania. Wiedziała, że mimo przekonywania samej siebie, o poprawie, tylko się oszukuje. Została wychowana na przemytniczkę. Na oszustkę. Jaki cel ma zaprzeczanie swojej naturze?

To pytanie odbijało się echem wewnątrz głowy Mahogany, gdy spokojnymi, powolnymi ruchami odwiązywała klacz Mralkiego od słupa. Koń zmierzwił jej włosy pyskiem i zarzucił głową. Uspokoiła go, gładząc miękkie chrapy. Nie może tu zostać. Oczywiście zdała sobie z tego sprawę zaraz po przebudzeniu, jednak powaga sytuacji spadła na nią, dopiero gdy powróciła razem z Erykiem z wyprawy łowieckiej. Ojciec chłopaka wziął ją na stronę i jasno wytłumaczył, że ma się wynosić. Nie potrafiła go winić. Mieszkańcy Rorikstead wiedli spokojne, ciche życie. Jeżeli by została, Thalmor dowiedziałby się o jej miejscu przebywania. Nie mogła narazić na takie niebezpieczeństwo osób, które jej pomogły. Dlatego teraz, kilka godzin przed wschodem słońca mocowała się z grubym sznurem, który nie pozwalał gniadej klaczy odejść ze swojego boksu. Nie planowała ukraść konia na zawsze. Zamierzała dojechać do Białej Grani i stamtąd przejść do Rzecznej Puszczy. Wreszcie węzeł puścił i Mahogany wyprowadziła konia na drogę. Dosiadła go z trudem, ciągle czując ostry ból w okolicy brzucha. Starała się nie obejrzeć, gdy opuszczała pogrążoną we śnie osadę, lecz to zrobiła i skurcz w sercu zmusił ją do popędzenia konia.

***

Delphine nie potrafiła wypowiedzieć ani słowa, przez całą minutę. Gdy tylko ujrzała znajomą sylwetkę otoczoną burzą loków, zamarła. Ulgę, jaką poczuła w tej chwili, nie dało się porównać z niczym, co do tej pory się przytrafiło. Wiedziała, że gdy dziewczyna podejdzie bliżej, nie zatrzyma szerokiego uśmiechu, który powstrzymywała z największym trudem. Jednak Mahogany nie podeszła do niej. Zamiast tego skinęła głową w jej stronę i skierowała się prosto do ukrytego w szafie przejścia. Delphine wyrwała się z szoku i za nią podążyła, rzucając szybkie spojrzenie Orgnarowi.

Mahogany wyłożyła zdobyte zeszyty na stół, zastawiając nimi mapę Skyrim. Po namyśle schowała do kieszeni ten dotyczący Ulfrika, decydując, że nie przyda się ich sprawie. Delphine podeszła do niej, biorąc zeszyt ze swoim imieniem w dłoń, po czym zwracając przenikliwe oczy na dziewczynę. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z diametralnej zmiany, jaka zaszła w wielkim Smoczym Dziecięciu. Wydawała się mniejsza, nie tylko niższa, ale też chudsza. Stała zgarbiona, oplatając ramiona wokół siebie, jakby miały ją ochronić przed otoczeniem. Delphine starała się przyjrzeć jej twarzy, którą zasłoniła włosami. Mahogany odwróciła się od niej, przechodząc na drugi koniec stołu. Kobieta wiedziała, że coś było nie tak, jednak wolała nie pytać. Miała na głowie karczmę, powrót smoków i agentów Thalmoru, nie było miejsca na problemy ledwie dojrzałej dziewczyny.

Skyrim: Service & SacrificeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz