I wyruszyliśmy. Był jak się wydaje poranek, lecz słońce ledwo przenikało przez grubą warstwę chmur. Szliśmy gęsiego przez podwórko jak się wydaje jakiejś szkoły. Rzeszów nie dawał żadnych oznak życia, był cichy, nie licząc hulającego wiatru. Szliśmy ciągle na południe w stronę Fortecy, planowaliśmy tam dojść tego dnia, ale kto wie? Odbiliśmy na prawo, na ulicę Bernardyńską, by przez kamienice przejść na ulicę Mikołaja Kopernika. Chcieliśmy sprawdzić jedną rzecz. Zobaczyć czy pomnik Leopolda Lisa-Kuli nadal stał nieuszkodzony.
Z ust Brygady usłyszałem ciche "wow". Staliśmy jak zaczarowani, ponieważ biła od niego jakaś dziwna moc. Ta moc motywowała nas. Poczuliśmy dumę, poczuliśmy że Rzeszów, mimo że jest praktycznie jak martwa tkanka na ciele ziemi, to nadal żyje. Żyje w wszystkich mieszkańcach, nawet tych szalonych, a nawet w przedziwnych mutantach. Staliśmy jak kołki przez kilkanaście minut. Z hipnozy wybudziło mnie uczucie, że filtr w masce mi się kończy, szybko go zmieniłem i wybudziłem resztę Brygady. Nie mogliśmy tracić czasu. Nie mogliśmy patrzeć na pomnik.
Mieliśmy w planach przejść ulicą 3 Maja i skręcić w Jagiellońską.
Gdy wchodziliśmy na Plac Farny Kajetan zatrzymał nas słowami -Uwaga, tutaj są ślady- spytałem od razu - Jakiegoś mutanta? Lisa? - Kajetan mrocznym głosem odpowiedział - Człowieka, prowadzą do Kościoła -
Stanęliśmy jak wryci. Jeszcze nie spotkaliśmy człowieka na powierzchni, przynajmniej niezwiązanego z Dworcem. Alicja spytała się - To co chłopaki, sprawdzamy to? Czy idziemy dalej i staramy się o tym zapomnieć? - popatrzyliśmy po sobie i odparłem - Ja jestem za, a reszta? - Daniel i Kajetan również się zgodzili. Sama Fara była w całkiem niezłym stanie. Grube mury wytrzymały te wszystkie lata, jedynie wieża była uszkodzona. Zauważyliśmy że wszystkie religijne przedmioty są zdewastowane i zniszczone, krzyże spalone lub pomalowane. Nad wejściem było napisane:Et Magistratus
Dei Ducatus
Et Sancrum
Red RoseByło czuć dziwną, złowrogą moc bijącą od tego napisu. Braliśmy się przekroczyć próg tego kościoła, który już był zamieszany. Stare drzwi zaskrzypiały, otwierały się jakby same one nie chciały nas wpuścić, dla naszego dobra, ale w końcu ustąpiły. Gdy weszliśmy do ciemnej budowli, ogarnęła nas cisza, mogliśmy wyczuć bicie własnego serca, własny oddech, szmer materiałów i krzyk - BRAĆ ICH!
CZYTASZ
Uniwersum Metro 2033 - Jak Szczury
Science FictionOpowiadanie jest inspirowanale książkami z uniwersum "Metro 2033". Opowiada historię która wydarzyła się po 2 lipca 2033 roku w Rzeszowie, który nie ucierpiał tak bardzo podczas ataku, lecz jest zniszczony. Mimo że liczebność Schronu to ledwo ponad...