Słudzy

56 8 0
                                    

Krzyk, szelest worków, tupot nóg, uderzenie, jedno, drugie! Natłok bodźców, krzyk, jeszcze jedno! Ciemność. Nieprzenikniona ciemność, która nagle zaczęła przybierać kształty. Widziałem dziwne postaci, jakby ludzie... Ale chudsi, z wielkimi oczami, mówili między sobą - To nie pomoc. Nadchodzi nasz koniec. Obudź się!
Moje oczy zaczęły widzieć, ciało czuć węzły, a uszy słyszeć dziwne sentencje, jakby modły. Zauważyłem, że wisiałem związany na linie, Daniel obok mnie, jak muchy w pajęczej sieci. Szukałem reszty Brygady. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, po którym walały się szczątki zwierząt, zobaczyłem Kajetana leżącego na podłodze na dziwnym malunku, wokół niego świeczki i grupa ludzi w szatach z kapturem. Połączyłem wątki.
Zniszczone krzyże
Łacina
Dziwne szaty
Ten malunek w kształcie gwiazdy
Świeczki
Trupy

Jedna myśl, która przywodzi strach, jakby śmiech z dna otchłani. Serce zrobiło kilkusekundową pauzę.

Sataniści.

Zacząłem się miotać, chciałem krzyczeć przez knebel. Chwilę mi zajęło zanim się uspokoiłem. Postanowiłem sprawdzić co z Danielem, ale on już od dawna nie spał, tylko ruszał dziwnie szczęką w przód i w tył. Zrozumiałem. Chce odblokować swoją szczękę, ale nawet nie przegryzł paru nitek, daremny wysiłek. Mogliśmy tylko patrzeć na ten sprofanowany kościół.

Dopiero po jakimś czasie zauważyłem, że nigdzie nie ma Alicji. Może udało jej się uciec? Możliwe też że już została złożona w ofierze.

Po jakimś czasie przynieśli nam wodę, poili nas przez rurki wciskane przez knebel do ust, sama woda była szara i zimna, jakby była z dopiero co roztopionego śniegu, ale nie miałem wyboru. Po jakimś czasie przylekli za sobą Kajetana. Był blady, a jego włosy nierówno obcięte, jakby bardzo tępym nożem. Leżał tak z pół godziny, a wokół niego postaci, wymawiające sentencje po łacińsku. Nagle, zobaczyłem błysk, unoszący się do góry w ręce jednej z postaci. Zacząłem krzyczeć, tłuc się, żeby przeszkodzić im w rytuale. Udało się. Ten z nożem podszedł do mnie, i wziął zamach. Nie poczułem ostrza, ani bólu. Za to poczułem luz, sznury którymi byłem związany były przecięte. Postać powiedziała niskim głosem - Za mną - poszedłem. Od tego śniegu czułem się bardzo słabo, moje mięśnie były zwiotczałe, przewrócili mnie na ziemię, przypięli jakimiś kajdanami z podłogi. Stanęli nade mną, wiedziałem co się dzieje. Byłem składany w ofierze.

Zaczęli się zastanawiać jak mnie zabić. -Powoli? Żeby się wykrwawił? Czy może szybko? - słyszałem i sam nie wiedziałem która opcja byłaby dla mnie lepsza.
Gdy podjęli decyzję, i rytualny zabójca uniósł sztylet nad mój brzuch usłyszałem łacińskie sentencje. Mówił jak pijany albo opętany, nie zatrzymywał się na chwilę oddechu, mówił coraz szybciej. Nagle wielka brama skrzypnęła, a mój zabójca nadal powtarzał łacińskie słowa. Nagle upadł na ziemię, jakby sama szatańska moc, którą próbował zawładnąć, zwróciła się przeciwko niemu. Reszta dziwnych postaci również padała na ziemię jedna po drugiej. Chyba wiedziałem co się stało.
Nadeszła pomoc.

Uniwersum Metro 2033 - Jak Szczury Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz