Nadeszła zima , dziedziniec był cały we sniegu , a z nieba spadały malutkie płatki śniegowe. Ostatnia wycieczka do Hogsmeade. Chciałam zostać z Harry'm , ale on stanowczo mi zabronił i kazał iść do Hogsmeade. Z Ronem i Hermioną poszliśmy odwiedzić Wrzeszcząca Chatę.
-To najbardziej nawiedzony dom w Anglii mówiłam wam to już?-Spytała Hermiona
-Ze 2 razy.- Powiedział Ron
-Aha , chcecie podejść bliżej?
-Ja chyba podziękuję.-Powiedzial mój brat
-Chcialbys tu zamieszkać ? Oglądasz swój wymarzony dom?-Za nami stal Malfoy ze swoimi Kolegami
-Nie za duży dla ciebie Weasley? Twojej rodzinie wystarczylaby klatka w Zoo.-Powiedzial Draco z Pogardą
-Draco chyba nie zauważyłeś , ale ja też należy do tej rodziny z klatki w zoo.-powiedzialam podchodząc do Malfoya
-Ty to co innego , reszta twojej rodziny to zwykli zdrajcy krwi.-Wkurzylam się
-Nie mów tak o mojej rodzinie!-zacisnelam rękę na różdżce
-uu jaka nie miła.-Zadrwił
-Zamknij dziub , Malfoy!-Powiedzial Ron stając równo ze mną
-Panowie czas nauczyć tego śmiecia jak odzywać się do lepszych.-Powiedzial Draco teatralnie poprawiając kurtkę.
-Hahaha , Chyba nie myślisz o sobie!-Zadrwiła Hermiona
-Nie waż się do mnie mówić ,ty wredna szlamo-Powiedzial z pogardą.
Nagle przez jakąś nieznaną siłę Draco dostał śnieżką w twarz.
-Co?!-Spytal Malfoy i znów dostał śnieżką.
Draco i jego koledzy momentalnie odsunęli się do tyłu.
-Co tak stoisz , zrób coś!-Krzyknąl Draco do jednego z nich. Po chwili wszyscy dostali kilka razy śnieżkami.
Nieznana siła Pociągnęła Dracona w stronę Wrzeszczącej chaty , ale w połowie się zatrzymała.
-Co jest Malfoy zgubiłeś narty?!-Zaśmiał się Ron
Chłopcy zaczęli uciekać krzycząc.
Śmialiśmy się do rozpuku.
Coś zaczęło poruszać włosami Hermiony i frędzlami od czapki Rona.
-Harry!-zaśmiała się Hermiona
-Harry , pogięło cię to nie jest śmieszne.- Powiedział wystraszony Ron.
-To jest śmieszne Haha!-Zaśmiałam się
Postanowiliśmy pójść na Piwo Kremowe.
Kiedy szliśmy do Dziurawego Kotła Harry opowiedział nam o Mapie Chuncwotow.
-A to Dranie! Nic mi nie powiedzieli o tej mapie!-oburzył się Ron
-Mi też!-Powiedzialam obrażona
-Ale Harry i tak jej nie zatrzyma , prawda? I odda ją? -zapytała Hermiona
-Pewnie razem z peleryna niewidką.-powiedzial sarkastycznie Ron
-O patrzcie kto tam stoi Madame Rosmerte nowa dziewczyna Rona.-Powiedziała Hermiona. Zasmialismy się.
-Patrzcie Minister , ciekawe co tu robi?.-Wskazalam na Knota
-O Rosmerto jak tam interesy!?-Powiedzial Minister
-Szły by lepiej gdybyście nie przysyłali Dementorow !!!-Powiedziala Rosmerta
-Musimy , morderca jest na wolności.- Powiedział Knot
-Pff , Syriusz Black , a po co miałby tu przychodzić.-Oburzyla się Rosmerta.
Minister szepnął coś do Rosmerty.
-HARRY POTTER?!!!-Krzyknęła Rosmerta , ale minister ja szybko uciszył.
-Chodz w środku ci wszystko wyjaśnię.-i znikneli. Harry założył pelerynę i wszedł za nimi.
Pobiegliśmy do Pubu.
-Dzisiaj nieletnim wstęp wzbroniony! Zamknij te cholerne drzwi.-Powiedzialy bryloczki
-Ale wulgarne , chodźcie!-Powiedziala Hermiona po czym wyszliśmy , z Pubu.
Czekaliśmy nie wiem ile , może ze 5 minut
I na śniegu pojawiły się kroki byliśmy pewni , że to Harry więc podązalismy za nimi.
W końcu kroki ustały i zatrzymały się przy jakimś kamieniu.
Można było usłyszeć cichy płacz.
Podeszliśmy do niego. Uklęknęłam przed kamieniem i ściągnęłam pelerynę z Harry'ego.
-Co się stało Harry?-Powiedziala z troską w głosie Hermiona
-Był ich przyjacielem... A został zdrajcą! ON ICH ZDRADZIŁ!!!-Wykrzyczał Harry
-Już spokojnie.-pogładziłam Harry'ego po plechach.
-Chce żeby mnie znalazł. A wtedy będę gotowy i go zabije!-Powiedzial wściekły Harry.
Było mi go żal. Zginięcie jego rodziców było przez tego zdrajcę , który wcześniej był ich przyjacielem...
Kilka mięsięcy później nastała wiosna.
-Piękny dzień prawda-Powiedziała Hermiona
-Chyba , że ktoś cię rozrywa na strzępy!-Oburzył się Ron
-Co?-Spytałam
-Ronaldowi nawiał szczur i teraz obwinia za to wszystko mojego kota!-Powiedziala Hermiona-Nie prawda ten jej kocur zabił Parszywka!!!-Oburzył się Ron
-Bredzisz.-Powiedziła Hermiona
-Przestańcie się wykłucać i chodźmy do Hagrida.-Powiedzialam i wszyscy ruszyliśmy w stronę Chatki Gajowego.
Hagrid stał po kolana w jeziorze i rzucał kamyki.
-I jak przesłuchanie?-Spytał Ron
-Na początku komisja biadoliła coś o tym dlaczego się tutaj zebrali , później palnąłem coś o tym , że Hardodziob to miły Hipogryf i zawsze miał czyste pióra , a wiecie co zrobił ten drań Malfoy ?! Powiedział , że Hardodziob to Krwiożercze zwierzę , które zabija każdego na swojej drodze.-Powiedział Hagrid popłakując.
-I co dalej?-Powiedzialam
-Chyba cię nie wyrzucą co nie?-Spytał Ron.
-Nie nie wyrzucą ,A potem Lucjusz wyciął najgorszy numer... Skazali Hardodzioba na śmierć...
Następnego dnia lekcje kończyliśmy Wróżbiarstwem agh! Mogłam się na to nie zapisywać. Mieliśmy siedziec w grupach , więc ja usiadłam z Pansy i Milcentą. Po chwili lekcje się zaczęły do sali weszła ta wariatka potocznie zwana Treanwley. Nie słuchałam jej tak jak połowa Gryffonów i Ślizgonów. Prześpię się czemu nie?
-ej! Pst! Milcenta obudzisz mnie jak się skończą lekcje?- Szepnełam do koleżanki
-Jasne.-Powiedziala
Kiedy już Morfeusz brał mnie w swoje objęcia ta starą wariatka zaczęła mówić trochę głośniej:
-O! Co tutaj jest?-Powiedziala wskazując na filiżankę Hermiony
-To Ponurak.-Powiedziala pewna siebie Hermiona.
Sybilla wzięła jej dłoń i powiedziała:
-Odkąd pojawiłaś się w mojej sali wiedziałam , że nie masz talentu do wróżenia och! widzisz tutaj !- Wskazała na jakiś punkt na jej ręce.
-serce ktore bije w twojej piersi jest tak zwiędłe jak u starej panny , twoja dusza sucha tak jak pergamin książek które tak często przeglądasz...-Hermiona nie wytrzymała nie dziwiłam jej sie. Strąciła kule do wróżenia i wyszła.
-Powiedziałam coś nie tak?-Spytała nauczycielka.
Po chwili nastąpił koniec lekcji wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia.
Postanowiłam pójść na błonia chciałam trochę odpocząć od tego wszystkiego.
Wyszlam z zamku i usiadłam przy najbliższym drzewie. Wyciągnęłam książkę , którą dostałam od Rona na zeszłe święta i zaczęłam czytać.
Po jakimś czasie usłyszałam szelest w krzakach obróciłam się , ale nikogo nie było, usłyszałam kolejny szelest i tym razem zobaczyłam w krzakach jakiegoś czarnego psa.
-Hej! Jak się wabisz.-Po chwili zdałam sobie sprawę , że przecież mi nie odpowie i udeżyłam się otwartą dłonią w czoło.
-No tak przecież mi nie odpowiesz.-zasmialam sie. Pies wesoło pomerdał ogonkiem.Zwierze szturchneło mój plecak nosem.
-Głodny jesteś?-Z torby wyciągnełam paszteciki dyniowe i podałam je zwierzęciu. Pies zjadł je ze smakiem.
-Ja muszę niestety lecieć.-Pogłaskałam psa i weszłam do zamku.
Szłam spokojnym krokiem do dormitorium kiedy przypomniało mi się , że dzisiaj Hardodzioba ma być skazany i mieliśmy pójść do Hagrida. Pobiegłam do pokoju. Jak najszybciej się przebrałam i popędziłam na błonie gdzie Hermiona,Ron i Harry wykłucali się z Draconem.
-Ty wredny , nędzny , mały karaluchu!-krzyknęła Hermiona przystawiając Malfoy'owi różdżkę do gardła.
-Hermiona nie on nie jest tego wart.-powiedziałam podchodząc do nich.
Hermioma opuściła różdżkę i chcieliśmy się kierować do Chatki Hagrida kiedy oczywiście Draco musiał zacząć się śmiać. Hermiona uderzyła Malfoya w nos. Także do niego podeszłam i dałam mu w twarz.
-aau pomocy! To są wariatki!-Krzyknąl prawie płaczący Draco
-Nic ci nie jest Malfoy?-Spytał jeden z jego kolegów.
-chodzcie , chodźcie wynosimy się stąd!!!-Powiedział jeden jego kolegów po czym uciekli.
Zaczęliśmy się śmiać.
-Hermiona to było bezbłędne!-Powiedzial Ron
-Dobra chodźcie do Hagrida.-Powiedziała Hermiona
Weszliśmy do chatki. Przed domkiem siedział Hipogryf przykuty łańcuchami.
-Kocha zapach drzew.-Powiedzial Hagrid
-To chodźmy go uwolnić.-Powiedzialam
-Niee, wiedzieli by , że to ja.-Odparl smutno Gajowy.
-Zostaniemy Hagrid.-Powiedziala Hermiona
-Ani mi się waż, nie powinniście oglądać takich rzeczy , wypijcie herbatę i uciekajcie.-Powiedział Hagrid
CZYTASZ
Światło gwiazd || Harry Potter
Fanfiction"Najgorsza prawda jest sto razy lepsza od kłamstwa Harry ..." ~Melanie