*Pov. Manami*
Otworzyłam oczy, ale od razu je zamknęłam. Tylko dlatego że było zbyt jasno.
Po minucie znowu je otworzyłam, zobaczyłam biały sufit.Obróciłam głowę w prawo. Było okno. Potem obróciłam głowę w lewo, zdziwiłam się i to bardzo.
Na krześle siedział mój „przyjaciel ", zarumieniłam się. Jednak on tego nie zauważył, a to dlatego że smacznie spał. Nie chciałam go budzić. Moje stopy powędrowały na podłogę. Delikatnie wstałam z łóżka szpitalnego.
Chciałam zrobić pierwszy krok ale upadłam klnąc cicho. Tym samym budząc „strażnika".
-Manami? -był zaspany, spojrzał na mnie i automatycznie wstał z siedzenia przewracając je- Nic ci się nie stało?! -podbiegł do mnie i chwycił mnie pod ramię. Połorzył mnie na łóżku-Dlaczego wstałaś? Jeszcze z tą raną? -spojrzał na mój brzuch. Ja też. Widziałam jak coś Czerwonego prześwitało pod moją Białą bluzką. Przypomniałam sobie! - Co się stało? -skierował wzrok do moich oczu.-N-nanako... -pojedyńcza łza poleciała po policzku-Z-zabrali ją... -Wytarł ciecz która poleciała z moich oczu. Spojrzałam na niego moimi czarnymi oczami.
-Już dobrze... -Uśmiechnął się. Chyba...
-Jak będziesz gotowa, wtedy powiesz... -Jego dłoń spoczeła na moim policzku. Jestem teraz żywym buraczkiem. Od dziecka mi się podobał... I nadal podoba... -Muszę już iść... -Wziął dłoń-Do zobaczenia... -pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju.
Dotknęłam miejsca gdzie został złożony pocałunek. Uśmiechnełam się. Może jednak coś się zmieni... -pomyślałam. Jednak pojawiły się też czarne myśli- Nanako... Żyjesz? Mam nadzieję że tak... Jesteś silną dziewczyną... Uratuję cie... Zobaczysz!
*Pov. Nanako*
-Siedź tu cicho... - powiedział Itachi.-Do czego jestem wam potrzebna?! -patrzyłam na nich złowrogo
-Dowiesz się w swoim czasie... -Mówił. Zaczyna mnie już wkurzać...! -myślałam
-To jest tak ważne, że musieliście zabić moją Sensei?! -łza nie mogła się powstrzymać
-Tak... -Odwrócił się w moją stronę-Chociaż była słabym shinobi... Jak na Uchihe... -rzucił w bok jej ochraniacz ze znakiem Konohy. Podbiegłam do niego i chwyciłam w ręce-Nie zasługuje na miano Uchiha... Przynosi wstyd naszemu klanowi! -podniósł głos-Taki ktoś... W ogóle nie powinienem zostać Shinobi! -krzyknął.
Jego wyraz twarzy się zmienił...
-Wy! -krzyknełam-Zabije was! -odwróciłam do nich twarz(Coś w tym stylu, tylko zamiast Mankekyo Sharingana jest normalny Sharing ale z jednym oczkiem. Oczy są trochę połzawione i wyraz twarzy jest wkurzony)
Oni odsunęli się o krok. Ja wstałam przy okazji chowając ochraniacz Manami.
-Sharinagn? -mówił Kruczowłosy-Myślałem że go nigdy nie przebydzisz... A tu proszę... -Sh-sharinagn? -Dotknęłam oczu. Trochę paliły, nie wiem czy z z tego że płakałam czy z tego że przebudziłam czerwone oczy. Ale to nie ważne...-Nigdy wam nie wybaczę...! -sięgałam po kunaia- Jednak... Manami-sensei nie chciałaby bym kierowała się zemstą! -Miałam wybuchowe go kunaia, nie zauważyli go-A teraz... Żegnam! -Rzuciłam w nich wybuchowym Kunaiem i uciekłam.
Uciekałam tak już pół godziny, ciągle mnie gonili.
*Wspomnienie*
-Nanako nauczę Cię jednej przydatnej techniki-powiedziała Sensei-Jakiej? -sensei zrobiła jakąś pieczęć
-Kage Bushin No Jutsu! -koło niej pojawiła się... Ona...?
-J-jak? Czy to Klon? -pokiwała głową
-To bardzo łatwe... Zrób tak... --Kage Bushin No Jutsu! -krzyknełam. Koło mnie pojawiła się moja kopia-Udało się! Naprawdę się udało! Piona! -przybiłam piątke z samą sobą
-Świetnie! -pogratulowała mi-A teraz lekcja jak zmylić wroga... -Podała ręke swojemu klonowi-przekazujemy połowe chakry klonowi. Tak zmylisz wroga... -patrzyłam na nią wzrokiem typu „Co? "-pozwól że wytłumaczę... Kiedy przeciwnik będzie cię gonił, robisz klona i przekazujesz połowę swojej chakry jemu. Wtedy przeciwnik wybierze klona, a ty będziesz mogła spokojnie uciec... -jej „podróba" znikneła
-A jak wybierze mnie? -spytałam
-Wtedy przekarzesz klonowi że ma przyjść i zaatakować, jasne? -podeszła
-Jasne! -uśmiechnełam się
-Próbujemy... -chwyciłam klona za ręke-zamknij oczy... -zrobiłam jak kazała-A teraz poczuj Chakrę... Skup się na niej... Poczuj ręke klona... Połącz więzi... I przekaż Mu ją! -zrobiłam jak kazała
-Hmm! -poczułam coś
-Świetnie! -otworzyłam oczy-Jestem z ciebie dumna... Teraz jesteś połowicznie bezbronna... Ale jak będziesz ćwiczyć ataki ze swoim klonem... Opracujesz jakąś nową technikę! -odwróciła się-Chodź idziemy! -ruszyła
-Ide! -mój klona zniknął. Poczułam jak chakra mi wróciła.
~A więc tak to działa... ~pomyślałam*koniec wspomnienia*
-Kage Bushin No Jutsu! -koło mnie pojawiła się ja-Zróbmy to! -Jak na treningu! Poczuj ręke klona... I przekaz chakre! -myślałam. Jest! -Rozdzielajmy się! -ja pobiegłam dalej, a klon w drugą stronę.
*Narracja Trzeci o osobowa*
-Kisame... -Rekin popatrzał na towarzysza-Pobiegnij tam...-wskazał ręką, gdzie uciekał klon-A ja tam... -Pokazał prosto
-Jasne... -Zaczął gonić klona
-Nie uciekniesz... -pobiegł za prawdziwą.
*POV. Nanako*
Przedemną pojawił się kunai. Odskoczyłam w bok. Schowałam się za drzewem.
-Nie schowasz się przedemną... -usłyszałam głos Itachiego-Jesteś tą prawdziwą, czy jesteś klonem? -spytał. Wybuchowy kunai wylądował przedemną. Wskoczyłam przed niego -Tu jesteś... -rzucił kunaiem, dostałam w ramię-A więc jesteś ... -nie dokończył, bo zniknełam-klon... -Odszedł, chyba do partnera.-Teraz tylko do Konohy... -powiedziałam do siebie i ruszyłam w kierunku wioski...
*******
Spodobało się? ^^Przepraszam za wszystkie błedy ortograficzne!
Sayonara Wisienki!
CZYTASZ
Brązowowłosa Kunoichi || Uchiha Nanako
FanfictionNie jestem jakoś nadzwyczaj silna... Nie miałam specjalnych umiejętności. Jednak... W jakiś sposób zmieniłam ten świat... "Jeśli myślisz, że każdy Uchiha to gbur, spójrz na mnie! Jestem wyjątkowa! " "Nazywam się Uchiha Nanako! Zapamiętaj sobie to i...