Jeordie jest taki słodki gdy śpi... Taka urocza, spokojna buła... Szkoda, że nie mogę go teraz przytulić. Wyszedłbym na idiotę. I pedała. Co prawda jestem pedałem, ale on na razie nie musi o tym wiedzieć. Zastanawiam się jak załatwić moje chodzenie do szkoły, czy chociażby mieszkanie. Do starych nie wrócę. Wysłali mnie do psychiatryka, a poza tym i tak zawsze mieli mnie w dupie. Może po prostu wbiję do szkoły na lekcję i zobaczę co się stanie. To już przynajmniej jakiś pomysł.
- Twiggy, leniwa kurwo wstawaj bo do szkoły się spóźnisz.- Powiedziałem przesłodzonym głosikiem.
- Pieprz się Brian. Lepiej dla ciebie żebyś znowu okazał się tylko głosem w mojej głowie.
- Słyszysz głosy? To już ten poziom alkocholizmu i przećpania? Dragi i wóda wżarły się tak mocno?- Zażartowałem, chociaż szczerze w jakiś sposób zrobiło mi się miło. Słyszał mój głos co oznacza, że coś dla niego znaczę... prawda?
- Twiggyyyyyy mogę u ciebie pomieszkać jeszcze trochę? Nie chcę wracać do starych...
- Spoko. Ne mam z tym problemu. Tylko pamiętaj: co twoje to i moje, a co moje to nie rusz.
- Ale się z ciebie śmieszek zrobił White.
- No widzisz, jakbyś nie siedział u czubków to byś wiedział.
- Zamknij się Ramirez. Masz dodatkowy plecak czy coś? Jestem tak pierdolnięty, że z przyjemnością przeszedłbym się do szkoły.
- To ty serio jakiś pojebany jesteś. W domu wszyscy zdrowi?
- Nie wiem i chuj mnie to obchodzi. Nie pogniewam się jeżeli ktoś się przekręci. Masz coś?
- Tak... w sumie to nawet fajnie, że jesteś Marilyn. Brakowało mi cię.- Przez ułamek sekundy spojrzałem mu w oczy. Zobaczyłem w nich to samo co widziałem w moim Twiggelsie. Tym z mojego świata.
- Serio?
- Taaaak... Myślałem, że sam dam sobie radę z kościelnymi kurwami, jednakże to zadanie mnie przerosło.- Ten dziwny błysk zniknął. Wyraźnie widać było, że Jeordie coś ukrywa. Mam nadzieję, że jest to to o czym myślę...
- To dawaj ten plecak i jakiś zeszyt. Wbijam do naszej kochanej fabryki chrześcijan. Pomogę ci ogarnąć tych sakralnych idiotów.
- Dzięki Manson. Ty to jednak dobry ziomek jesteś.
- Pff. Powiedz mi coś czego nie wiem.
***********
- Witajcie kurwy. Przybyłem żeby ogarnąć ten burdel.- Wykrzyknąłem wesoło, widząc Gingera, Pogo i Zimmy'ego. Ależ mi ich brakowało...
- O ja pierdolę Manson! Co ty tu do chuja robisz!? Nawet od czubków cię wyjebali!?
- Ciebie też miło widzieć Madonna. Widzę że zmieniłeś płyn do mycia łysiny. Cif nie rysuje powierzchni, co?
- Marilyn! Tak długo cię nie widziałem ty chory pojebie. Brwi ci odrosły!- Zimmy zawsze jest uroczy. Takie nasze pierdolone słoneczko.
- Powiedzmy, że w psychiatryku nie miałem dostępu do ostrych przedmiotów, więc siłą rzeczy moje owłosienie twarzy poczuło zew wolności.
- H-hej, my się chyba nie znamy... Kenneth jestem, ale mówią mi...
- Ginger Fish. Wiem. Twiggy mi opowiadał.
- A poza tym to Manson jest jakimś pieprzonym prorokiem i znał cię zanim zdążyłem mu o tobie powiedzieć.
- Co kurwa?- Zdziwił się blondasek.
- Będąc w zakładzie zamkniętym żyłem w swego rodzaju własnym świecie. No i o dziwo Fish też tam był. Pomimo tego, że nigdy wcześniej go nie widziałem. A przynajmniej nie świadomie. Właśnie! Czemu żaden z was mnie nie odwiedzał!? Aż tak mało dla was znaczę?
- To nie tak Brian. My po prostu nie wiedzieliśmy gdzie jesteś. Pewnego dnia po prostu zniknąłeś, a twoi starzy nic nam nie powiedzieli.- Wyjaśnił Pogo.
- Jeordie jeździł po szpitalach w całym stanie, ale nigdzie nie chcieli udzielać mu informacji. Szukał cię idioto. Wszyscy cię szukaliśmy.
- N-na prawdę? A ja myślałem, że po prostu mnie olaliście...
- Nigdy byśmy tego nie zrobili Marilyn. A zwłaszcza nie Twiggy. Jeżeli nie wierzsz w nas, to powinieneś chociaż w niego uwierzyć. Wiesz ile on...
- Dobra, dobra Zim. Wystarczy tych opowieści na mój temat.
- No co ty? Ja się dopiero rozkręcam! Powiedziałeś już Mansonowi, że jesteś gejem? A może ze sobą spaliście?- Prawie krzyknął Madonna. Twiggs jest gejem. Znaczy, że mam szansę. Może uda mi się go odzyskać!
- Nu nu nu. Zły Pogo. Już o tym rozmawialiśmy. Nie możesz podchodzić do ludzi i pytać czy z kimś spali. To chujowe.- Powiedział Ginger szturchając Łysolka w ramię.
- Oj tam, oj tam. Ktoś musiał to powiedzieć, a ten blady pizdostrzał jakoś się do tego nie garnął.
- P-poza t-tym Pogo, ja mam już chłopaka, w-więc twoje pytanie b-było troszkę kurwa nie na miejscu.- Odpowiedział lekko czerwony na twarzy Ramirez. Czyli jest zajęty... Cholera. Zjebałem no...
- Szkoda, że się nie pochwaliłeś Twiggs. On nie będzie zazdrosny, że u ciebie mieszkam?
- N-nie wiem...____________________________________
Ten rozdział taki mocno 2/10
Ale musiałam w końcu coś wstawić.
YOU ARE READING
Jestem Diabłem
FanfictionKontynuacja "Zaufaj mi jestem Antychrystem" Co tu się odjebało? Zajebista okładka została wykonana przez @_GeezusWay_ W końcu nygga, w końcu...