Nie zjadam kotów?

448 46 34
                                    

Byliście kiedyś na prawdę zdesperowani? Ale tak bardzo, bardzo zdesperowani? Tak zdesperowani że bylibyście skłonni prosić łysego chuja o pomoc? No... Nie myślałem że będę musiał to robić...

- Pogoooooo...

- Czego chcesz śmieciu?

-Zastanawiałem się czy mógłbyś zapakować swoją szanowną dupę w samochód i podwieźć mnie na dworzec tak, żebym mógł odebrać Twiggy'ego.

- Kiedy ty w końcu załatwisz sobie prawko? No, ewentualnie bilet miesięczny.

- Komunikacja miejska jest dla plebsu.

- No, czyli idealnie odnajdziesz się w tym środowisku. Pa

- Pogo słu...

- Pa!

- Pogo...

- PA!

- Po...

- Czego kurwa nie rozumiesz?! PA!- no rozłączył się. Jak on kurwa śmiał się rozłączyć?! No i teraz będę musiał wsiąść do tej pierdolonej puszki ludzkiego śmiecia, tych przegrywów bez żadnej godności... Do jebanego autobusu.

****************

Ja pierdolę gościu nie dysz na mnie. Kurwa czy wy, ludzie nie wiecie, że istnieje coś takiego jak prysznic? Brudne, sapiące zwierzaki... Hmm... Zwierzaki... Dobra jebać autobus. Zrobię mojemu chłopakowi prezent. Wbiłem do sklepu zoologicznego, tego samego w którym spotkaliśmy Ozzy'ego. A może to też była moja halucynacja?

- Czym mogę panu służyć?

- Głodny jestem. Macie białe koty?- mina tego szlaufa była bezcenna. Wyrażała absolutny szok i przerażenie. - Luzuj majty. Tylko żartowałem.

- M-mamy koty. Proszę za mną- Zaprowadziła mnie do jakiejś zagrody gdzie znajdowało się ze dwadzieścia kiciusiów. Wybrałem takiego malutkiego, białego ze smoczymi oczami. Przypomina mi Jeordiego.

- Ładny kotek. Biere.- Powiedziałem pozwalając małej kulce futra maltretować mój palec. Zapłaciłem 120$, zdecydowanie za dużo jak na kota, ale nie będę oszczędzał na prezencie dla miłości mojego życia.

Schowałem kicię do kieszeni mojej zajebistej bluzy KISS. Jest tak malutka że bez problemu się mieści. położyła się w poprzek, tak że z jednej strony wystawał jej ogonek, a z drugiej ciekawski pyszczek. Słodki stworek, zupełnie jak mój Twiggels.

Znowu zapakowałem się do rydwanu żenady i pojechałem czekać na mojego księcia. Powinien być na miejscu za jakieś półtorej godziny. Po chuj ja wychodziłem z domu tak wcześnie?

- Hej kiciu, chcesz coś zjeść? Mamy jeszcze trochę czasu zanim twoja mamusia przyjedzie.- powiedziałem wyciągając białe zwierzątko z kieszeni. Spojrzała na mnie tymi wielkimi, żółtymi oczami i wróciła do znęcania się nad moim palcem. - Masz rację kocie. Kebab brzmi jak plan.

Dworcowy kebab to najlepszy kebab. Usiadłem sobie spokojnie na ławce, czekając aż wreszcie podjedzie pociąg. kicia zaczęła obwąchiwać rękę w której miałem jedzenie więc postanowiłem się podzielić. I w ten oto sposób siedzę na dworcu karmiąc małego kotka kebabem.

***************

Po kolejnej godzinie czekania i bawienia się z kotem wreszcie przyjechał pociąg wiozący mój bezcenny skarb. Wiem, że jestem obrzydliwie uroczy i słodki ale nie umiem się inaczej o nim wyrażać ok?

- Brian! Przyjechałeś po mnie!

- Nie mógłbym cię tu samego zostawić. Mógłbyś się zgubić, albo coś...

- Aż tak beznadziejny nie jestem... Chyba.

- Nie jesteś noooo. Ja tylko żartowałem.- Powiedziałem całując go w czoło.- Twiggyyyyy mam dla ciebie preeeezeeeent!

- N-naprawdę?

- Mhmm.- W tym momencie wyciągnąłem z kieszeni białego jak kokaina Caseya futrzaka.

- Ooo jaki uroczy! Skąd go wziąłeś Manny? Jest taki słodki...

- Zupełnie jak ty, skarbie. Nazwałem ją Lily White.

- Czemu?

- Ponieważ teraz w domu będę miał dwa urocze stworzenia o nazwisku White. To jak wygrać na loterii.

- K-kocham cię Brian. J-jesteś dla mnie zbyt dobry...- Wyszeptał Twiggels i wtulił się we mnie. Mój biedny książe.

____________________________________
No dobra... Parę osób*ekchem, wspaniała BlackMetalowaPanda, ekchem* zmotywowały mnie żeby jednak wysilić ten mały móżdżek i coś napisać.

Dziękuję też BlackLife-BlackDeath

I oczywiście mojemu kochanemu szatankowi hey_cruel_world ❤❤

Miałam to gówno zaczęte, ale nie mogłam skończyć

Wygląda na to, że jeszcze tu trochę zostanę. Wattpad pomaga.

Przepraszam, że tak krótko.

Miłego dnia/nocy/życia

~Antychryst

Jestem DiabłemWhere stories live. Discover now