Rozdział 2

350 27 1
                                    

-Mów!- Nalegałem na moją przyjaciółkę by w końcu wydusiła z siebie to, co działo się wczorajszego wieczoru.

-Spokojnie... Naprawdę chcesz to usłyszeć?- Spojrzała na mnie z powagą, oczekując mojej odpowiedzi.

-Oczywiście!- warknąłem, ponieważ im dłużej mnie trzymała w niepewności, tym bardziej robiłem się nerwowy.

-Zrobiłeś ogromną scenę przy barze. Nie wiem co w ciebie wstąpiło, ale zacząłeś krzyczeć oraz bronić się przed Jaebumem. Wytłumaczysz mi czemu?- Na mojej twarzy ukazały się ogromne czerwone plamy. Tylko dlaczego on rano zachowywał się jakby nic się nie stało?

-Jeśli chodzi o powód to, znając życie, moja uraza względem niego obudziła się pod wpływem alkoholu.- odparłem okłamując ją przy tym, ponieważ znałem prawdziwy powód. Ale jak miałem jej powiedzieć, że chłopak, którego musi omamić dla mojej zemsty, tańczył ze mną jak z własną dziewczyną?!

-Fakt, nie pomyślałam o tym. Poza tym mam dla ciebie niesamowitą wiadomość. Wczoraj jak cię zabieraliśmy do domu to umówiłam się z nim na popołudniowy wypad do galerii.- odrzekła cała w skowronkach. Cieszyło mnie, że wszystko zaczyna wchodzić na właściwy tor. Przy okazji moje dziwne przemyślenia na temat owego wieczoru od razu się rozpłynęły i poszły w niepamięć. Zapewne za bardzo panikuję i tyle.

-Nasz plan idzie do przodu!- okrzyknęliśmy głośno razem, jednocześnie przybijając symboliczną piątkę.

-To ja lecę się przyszykować. A ty co dziś będziesz porabiać?- Tym oto pytaniem przypomniała mi o mojej dorywczej pracy, dzięki której spłacam mój dług wobec rodziców, co i tak im się nie podoba.

-Idę do pracy.- burknąłem ponuro, ponieważ do głowy powróciły mi wspomnienia, gdy nie raz trafiałem na bardzo niemiłego klienta. Tak, pracuję jako obsługa w klubie karaoke i wcale nie jestem z tego powodu szczęśliwy. Za często zaczepiają mnie tam pijani ludzie.

-Biedactwo. Dobra pędzę do łazienki, bo jeszcze się nie wyrobię.- Wypruła jak błyskawica, przez co w ciągu sekundy nie było jej już w kuchni. Ja natomiast ruszyłem moje martwe zwłoki do drugiej toalety, w której musiałem ogarnąć się do roboty.

***

W klubie karaoke było tak jak zwykle. Głośno. Chociaż zaczynałem się do tego przyzwyczajać. Siedziałem tam od dwóch godzin i modliłem się o to, by jak najszybciej wrócić do domu i pogawędzić z Mią na temat jej wypadu z Jaebumem. Pierwszy raz chciałem, by ten idiota się w zakochał. Zawsze życzyłem mu złych rzeczy, ale w tamtym momencie wiedziałem, że jeśli nie polubi mojej przyjaciółki, to nici z zemsty. Jednak ich spotkanie świadczyło tylko o tym, iż zainteresował się moją współlokatorką.

Ze wszystkich tych przemyśleń wybudził mnie klient, który przybył.

-Youngjae?- Od razu spojrzałem na przybysza i nie był nim nikt inny jak Jae. Chwilę później zauważyłem za nim moją koleżankę.

-Och.- Zareagowałem bardzo oschło, co najwidoczniej im się nie spodobało, bo mieli oboje zniesmaczone miny.

-I tylko tyle?- mruknął czarnowłosy, wyglądający trochę na rozczarowanego.

-Wybacz, ale jestem w pracy... Jest tylko jeden wolny pokój, chcecie go?- odpowiedziałem z kamiennym wyrazem twarzy.

-Oczywiście, że bierzemy Jaejae.- odparła szatynka chwytając się za ramię od chłopaka, z którym przyszła.

-Proszę.- wymieniłem kluczyk w zamian za dowód Jaebuma, przekazując obojgu sztuczny uśmieszek, bo tylko na tyle było mnie przy nim stać . Kiedy odeszli odetchnąłem z ulgą. Cieszyło mnie to, że zbliżyli się do siebie. Za miesiąc będzie owinięty wokół jej palca i wtedy zrobimy wielkie bum!

Jak złamać mu serce? [2jae]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz