Rozdział 5

286 28 1
                                    

Stałem jak osłupiały, gdy Jaebum na przywitanie przytulił mnie i poklepał po pośladku. Oczywiście nikt tego nie zauważył. Czy on molestował innych ludzi, gdy tylko nadarzyła się na to okazja? Byłem zawstydzony i kipiałem ze złości, jednak opanowałem te emocje zanim zdążyły wybuchnąć całkowicie. Nie mogłem pokazać po sobie niczego negatywnego tego wieczoru. Musiałem się wyluzować i zrobić coś, co utrze mu nosa. Jednak nie mogłem robić tego pochopnie, musiałem wykonać to z gracją.

-Mam nadzieję, że dobrze się bawicie?- Zapytał naszą paczkę Jaebum, na co wszyscy mu przytaknęli oprócz mnie. Zerknąłem kątem oka na niego. Przyjrzałem się jego ubiorowi. Szara koszulka, która odsłaniała mu ramiona, uświadomiła mnie o tym, że chodził na siłownię, ponieważ ukazywała jego nieźle zbudowane ciało. Opinające go dżinsowe spodnie robiły podobny efekt. Od razu odwróciłem wzrok w inną stronę i popełniłem błąd. Spojrzałem mu prosto w oczy, przy okazji zauważając, że na swojej głowie miał ubrany czarny fullcap, daszkiem do tyłu. Uśmiechnął się do mnie zadziornie, co od razu świadczyło o kłopotach.

-Widzę, że nasz drobny Jae odstawił się nieźle.- Objął mnie ramieniem, szczerząc się jak głupi do sera.

-Ja mu w tym pomogłem.- Oznajmił dumnie Jinyoung. Myślałem, że spalę się ponownie ze wstydu. Poczułem zbyt mocny ścisk na moim ramieniu. Okazało się, że była to sprawka Im'a. Dlaczego tak zareagował? Coś mu nie pasowało?

-Jakie to miłe z twojej strony.- Odpowiedział z wyczuwalnym sarkazmem czarnowłosy stojący przy mnie.

-Youngjae zawsze pom...- Park nie zdążył dokończyć swojej wypowiedzi przez dwie dziewczyny, które złapały go pod ramię.

-Wiesz ile na ciebie czekałyśmy?!- Odparły jednocześnie, dezorientując go tym.

-Wybaczcie, już idę wam dotrzymać towarzystwa moje panie.- Odrzekł w ich stronę, przyjemnie się do nich uśmiechając. Następnie oddalili się od naszej grupki.

-Chodźmy się czegoś napić.- Tym zdaniem Jaebum wybił mnie z tropu, tym bardziej jak pociągnął mnie za sobą w stronę tego hałaśliwego pomieszczenia. Nie chciałem tam wracać, a on jak na złość zaciągnął mnie tam siłą. Zatrzymaliśmy się bodajże w jego salonie przy stole pełnym jakichś procentowych trunków. Nie miałem wcale ochoty na picie, dlatego byłem przygotowany do ewakuacji, ale no cóż... temu idiocie tak łatwo nie da się uciec. Nawet nie wiem kiedy reszta osób zniknęła i zostałem z nim sam wśród tego tłumu. Zacząłem pomału się wycofywać, jednak miałem za dużego pecha. Cofając się natrafiłem na kogoś. Kiedy podniosłem głowę do góry ujrzałem Marka, najlepszego przyjaciela tego czarnego goryla.

-O czy to nie kruszynka Jae?- Uśmiechnął się na mój widok i delikatnie mnie popchnął do przodu, przez co stałem dwa centymetry przy Im'ie. -Twój zwierzak chciał zwiać!- Zawołał do czarnowłosego, by ten go dobrze usłyszał. Jak tylko ta wiadomość do niego dotarła, od razu spojrzał w moją stronę, potem chwycił za moją szyje swoja silną dłonią i przybliżył swoją twarz do prawej strony mojej głowy. Czekaj... Czy ten dryblas nazwał mnie jego zwierzakiem?! Co to ma być!!

-Nie uciekaj, chyba nie chcesz bym przyczepił cię kajdankami do siebie. Mam takie gdzieś w mieszkaniu, więc lepiej bądź grzeczny...- Przeszły mnie ciarki po całym ciele. Dlaczego mówił do mnie takie rzeczy? W jakim celu on to robił?! Czy on specjalnie mnie w ten sposób upokarzał? -Masz!- Wręczył mi plastikowy kubek z piwem. Przez moje myśli nawet nie zauważyłem kiedy on w ogóle zdążył go napełnić tym trunkiem.

Nie miałem zamiaru się upić, dlatego starałem się pić wolno i z umiarem. Coś podpowiadało mi, że to wcale nic nie dawało. Gdyż od razu jak pozbyłem się jednego kubka, to dostałem do ręki kolejny. Już nie tylko on mi je wręczał... dużo innych osób to robiło. Jak nie Mia, to Jackson, a jak nie on, to Mark. Nie przestawałem pić, aż nie straciłem kontroli nad myśleniem. Zrozumiałem, że źle się czuję, dlatego postanowiłem iść gdzieś odsapnąć.

Jak złamać mu serce? [2jae]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz