treatment

1K 115 11
                                    

Biegł najszybciej jak mógł ocierając rękawem bluzy cieknące po policzkach gorące łzy. Nie zważał na ludzi dookoła niego i na to, że na nich wpada. Miał w głowie tylko jedno, by dotrzeć do niego jak najszybciej. Dostał telefon od Solar kiedy już prawie zasypiał, tak bardzo wyczerpany płaczem, że ledwo trafił do łóżka, jednak wiadomości, które dla niego miała, sprawiły, że od razu odżył, jakby ktoś zrobił mu zastrzyk z adrenaliny zmieszanej z czarną, mocną kawą, którą codziennie rano parzył sobie jego kochanek.

- Przepraszam bardzo, w którą stronę na izbę przyjęć? - zapytał dopadając blatu recepcji w szpitalu znajdującym się najbliżej miejsca zamieszkania poszukiwanego przez niego mężczyzny.

- Korytarzem w prawo, potem na lewo, prawo i cały czas prosto.

- Dziękuje bardzo. - rzucił młodej, wnioskując po głosie, kobiecie i popędził według jej instrukcji wprost do dużego, pomieszczenia, w którym powietrze było aż ciężkie od zmieszanych ze sobą oddechów pacjentów oraz ich rodzin.

- Jungkook. Jednak przyszedłeś... - odwrócił gwałtownie głowę w stronę delikatnego, kobiecego głosu należącego do Min Yongsun, która stała kawałek od niego, obejmując się za ramiona i trzęsąc się przez dreszcze spowodowane stresem oraz wcześniejszym płaczem, który udało jej się na chwilę przerwać, by nie dołować szatyna, na którego policzkach również widziała zaschnięte ścieżki słonych łez.

- Co z nim, noona? - zapytał wyciągając do niej ręce i przygarniając ją w swoje ramiona. Nie znali się długo, praktycznie ze sobą nie rozmawiali, jednak osoba, którą oboje kochali najbardziej na świecie, właśnie leżała w szpitalu po ciężkim pobiciu.

- Jest teraz na sali operacyjnej. Gdybym przyszła trzy minuty później, on byłby...

- To nie twoja wina, noona. Nie powinienem był reagować tak ostro na jego słowa, to moja wina. - odpowiedział chłopak jedną dłoń układając niepewnie na plecach kobiety, a drugą gładząc jej miękkie i pachnące waniliowym szamponem włosy.
Mniejsza westchnęła cicho obejmując szatyna niepewnie w pasie i ponownie pozwoliła swojemu ciału na najbardziej emocjonalną reakcję, czyli płacz. Jeon wtulił policzek w czubek jej głowy i starał się szeptać słowa pocieszenia co jakiś czas również wycierając z policzków słoną ciecz.

~*~

Powoli rozchylił powieki, by zaraz z powrotem je zamknąć i ponownie otworzyć. Zamrugał szybko i widząc nad sobą dwie rozmazane sylwetki mrugnął jeszcze kilka razy i uśmiechnął się delikatnie rozpoznając różowe włosy swojej siostry i...
Zasnutą smutkiem i zmartwieniem twarz Jungkooka. Do jego uszu dochodziło drażniące pikanie wydawane przez maszyny stojące dookoła niego. Oddychało mu się dobrze, dzięki maseczce tlenowej, jednak przy każdym wdechu po całej klatce piersiowej rozchodził się tępy ból, przez który krzywił się nieznacznie. Obrzydliwa suchość w gardle dawała się we znaki, gdy próbował otworzyć usta, by przywitać swoich gości, jednak głos nie wydobył się z jego gardła nawet w najmniejszym stopniu. Bolała go dosłownie każda cześć ciała, a gdy spróbował unieść dłoń, ta opadła bezwładnie na prześcieradło, jakby była zrobiona z ołowiu.

- Spokojnie, Yoonnie, nie rób żadnych gwałtownych ruchów. - odezwała się cicho Yongsun uśmiechając się delikatnie i chwytając go za dłoń.

- Wody... - wychrypiał słabo mężczyzna będąc w stanie zdobyć się tylko na tyle w obecnym stanie. Kobieta podała mu posłusznie kubeczek wody ze słomką i czekając aż jej brat wypije tyle ile potrzebuje, spojrzała zaniepokojona na Jungkooka, który stał w drugim kacie pomieszczenia, przodem do okna i przyciskał do twarzy swoje dłonie tłumiąc radosny szloch, który wprost go przepełniał.

- Jungkookie. Chodź do mnie. - powiedział blondyn gdy jego struny głosowe zaczęły w miarę normalnie funkcjonować.

Szatyn drgnął nieznacznie i odwrócił się w kierunku swojego byłego chłopaka, ocierając na prędce łzy, które zdążyły napłynąć mu pod powieki. Usiadł na stołku przy łóżku i pierwszym co przyszło mu do głowy, było to, że nie dane mu było zobaczyć teraz tego wątłego i jak widać, niezwykle kruchego ciała blondyna, a jedynie przeszywającą na wskroś, lodowatą i mroczną czerń. Co prawda dzięki swojej wyobraźni, był w stanie go sobie zmaterializować, jednak nie było to to samo. Gdyby tylko mógł widzieć, za pewne krzywiłby się teraz ze smutkiem, widząc podkrążone oczy i wiele siniaków na ciele starszego Mina.

- Czy-

- Tak, Yongsun wyszła. Jesteśmy tu sami. Tak, pamietam cały wypadek. Tak, dokładnie wiem kto to zdobił. I tak, ta świadomość boli prawie tak samo jak to, że nie jesteśmy już razem, a osobno. - wyrzucił z siebie odwracając głowę w przeciwnym kierunku i zaciskając boleśnie pieści.

- Ja... Przepraszam cię za to. To nie tak miało być. Zachowałem się jak głupi dzieciak, którym zresztą jestem, ale naprawdę nie chciałem popsuć naszej rocznicy. To wcale nie jest tak jak wyszło z naszej rozmowy. Kocham cię ponad wszystko, Yoongi. I-i nie chcę cię znowu stracić... - głos mu się załamał, a dłonie zacisnęły w pięści na chudych udach.

Min uśmiechnął się krzywo i mimo wcześniejszych próśb Yongsun, by się nie ruszał, uniósł powoli rękę układając ją na policzku chłopaka i kciukiem gładząc jego miękką skórę. Młodszy drgnął lekko na ten niespodziewany gest, jednak od razu wtulił twarz w dłoń Yoongiego całując czule jej wnętrze i zaczął delikatnie gładzić opuszkami palców jego przedramię.

- To nic, Jungkookie... Rozumiem twoją reakcję. Kocham Cię najbardziej na świecie moje słońce. - szepnął Min ścierając z bladej skóry swojego chłopaka kilka słonych łez, które znowu tego dnia szkliły jego sarnie oczy i z ulgą przyjął uśmiech, którym obdarzył go młodszy podnosząc na niego roziskrzone od emocji, orzechowe spojrzenie.

~*~

Jest inaczej niż planowałam i pisałam też rozdział znacznie dłużej niż planowałam, ale jest w sumie okej i no...

Nie mam ostatnio ochoty na nic, wena chyba o mnie zapomniała, dlatego wybaczcie tak kiepski rozdział :(((

Enjoy,
- Alex =^.^=

Priceless Boy | Yoonkook ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz