Echa przeszłości

377 28 1
                                    

Wreszcie nadeszło coś, czego obawiałam się najbardziej. Próba Traw... Każdy z wiedźminów mówił, że powinnam sobie dać radę. Próbowałam wtedy czytać w ich oczach, ale nie udawało mi się niczego wychwycić. Jedyne, co sama odczuwałam przed Próbą to strach. Bałam się. Potwornie się bałam. Wiedziałam, ile dzieci szkolonych na wiedźminów nie przeszło Próby Traw i zginęło w męczarniach. A ja tego nie chciałam...
*
Podobno ledwo ją przeszłam. Przy pierwszym etapie, mimo środka znieczulającego, odczuwałam potworny ból. Moje szanse na przeżycie z każdą chwilą malały. Mój organizm wytrzymał pierwszą część. Następne dwa etapy, gdzie podawano mi środki mutagenne, udało mi się przejść, ale nie było łatwo. Gorzej było po kilku dniach od Próby...
*
Leżałam w swojej komnacie, było mi strasznie gorąco, mimo iż nie byłam przykryta żadnym kocem ani kołdrą. Czułam bardzo mocny ból w podbrzuszu, miałam zamknięte oczy - nie przystosowały się jeszcze do mutacji, przez co światło sprawiało mi ból. Zęby miałam zaciśnięte, w nich również czułam ostry ból... Obok mnie nikogo nie było. Czułam się... nijak. Ale tylko przez pewien czas. Potem odczuwałam silny smutek, a następnie złość.
*
Kiedy wreszcie moje ciało przystosowało się do zmian wywołanych eliksirami, mogłam wreszcie wyjść z pokoju. Przez cały ten czas nie jadłam ani nie piłam, więc początkowym moim celem była jadalnia. Zeszłam do niej akurat w porze obiadu.
- Tay! Świetnie wyglądasz! To nowe ubranie, czy mi się wydaje? - spytał złośliwie Eskel.
- Słaby żart, Eskel. Zbyt słaby, aby kogokolwiek rozśmieszyć.
- W takim razie spytam wprost. Jak się Jaśnie Pani czuje?
- "Jaśnie Pani" już czuje się świetnie. - uśmiechnęłam się, ukazując moje powiększone pod wpływem mutacji kły.
- Taya... Coś ci się zęby popsuły. - zaczął Geralt.
- Właśnie zauważyłam... I nie są popsute tylko wyjątkowe! Żaden z was takich nie ma! Ha!
- W takim razie wracasz do bardziej morderczych niż dotychczas treningów!
- Wiecie co? Boli mnie podbrzusze... Muszę jeszcze poleżeć z... kilka lat. - wszyscy się zaśmiali.
*
- Miałaś przeczytać ten rozdział! Czym różni się Bruxa od Alpa? - męczył mnie Vesemir.
- Eeee... Nazwą. - strzelałam. Stary wiedźmin zasnął podczas nauk, a ja w tym czasie wyszłam na spacer. Moja kara dopiero się zaczynała.
- Tayada! Jeśli tak będziesz się uczyć, to zabiję cię pierwszy lepszy potwór! I nawet nie będziesz wiedziała jaki! Teraz za karę będziesz przez miesiąc polerowała miecze!
- Nie...! Tylko nie polerowanie...!
- Dwa miesiące!
- No dobra! - wiedziałam, że każde nowe słowe sprzeciwu oznaczać będzie kolejny miesiąc polerowania oręża. - I nauczę się tego. Obiecuję. - usiadłam przed książką i zaczęłam czytać ją ponownie...

Dziewczyna zza Morza *A Witcher Fanfiction*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz