Biegł. Poczuł że Jackie jest tuż za nim ale nie zwalniał. Nagle poczuł że leci. Po chwili leżał na ziemi. Cholera ! Miał szanse ! Wygrałby ! Ale jednak nie przynajmniej nie tym razem to koniec.. - Wszystko w porządku ? - Zapytał Jackie. Nie krył śmiechu. Xavier poczuł że jego noga jest złamana. - Nie. Chyba złamałem nogę. Rzuć zaklęcie.- Noga wyglądała jak najlepiej oprócz tego, że była wykrzywiona w nienaturalny sposób. Jackie podniósł ręce. - Cholera Jackie ! - Krzyknął Xavier. To boli- Na jego twarzy zawitał grymas. Jackie, blondwłosy chłopak spochmurniał. - Nie becz ! Gdyby dopadł cie wilkołak i jakimś zasranym cudem uszedł byś z życiem, to byś tej nogi raczej nie miał. - Dobra tylko spokojniej. - rzekł Xavier. - Gotowe. Aż tak bolało ? - Jackie chował medalion. - Nie nie aż tak. Wracamy do pałacu. Aby prędzej. - Xavier złapał Jackiego za rękę aby wstać. - Ej, a może upolujemy jednego ? - Jackie zapytał rozmarzonym tonem. - A co jak się natkniemy na watachę ? - Xavier nie krył wściekłości. Stracił 100 galeonów na zakład o bieg. - Nie spotkamy ostatnio się pochowały. - Jackie zawsze był uparty. Xavier, krzepki mężczyzna około 30 był jego Opiekunem. - Dobrze ale pod warunkiem, że krew jest moja.- Xavier rzekł ze spokojem. - No dobra- Jackie ucieszył się że nie musi pić krwi wilkołaka szczególnie nie dziś, w przesilenie. Rozsadziło by go.
CZYTASZ
Midnight
WerewolfNie bez powodu ludzie mówią rożne ,, Potwory " nie istnieją czy to prawda ? a może nie chcą do tego wracać ? Przekonaj się sam czytelniku !