Kawałek lustra mi pomoże

1.9K 137 6
                                    

Szłam korytarzem zastanawiając się dlaczego nikt mnie nie odwiedza? Rozumiem szkoła, praca, ale ludzie! Ja mam popaść w depresję?! Siedzę sama w szpitalu, a wszyscy mają mnie głęboko gdzieś? Tutaj wszystko wychodzi. Jacy ludzie są naprawdę. Praca ważniejsza niż córka której stan psychiczny jest tak słaby, że chce się zabić. Ciekawe czy zainteresują się mną jak będę leżeć w kałuży krwi. Ciekawe...
-Sara!-usłyszałam za sobą. Moja pierwsza myśl była taka, że to James, ale okazało się, że to ten dziwak David.
-Co chcesz?-zapytałam
-Jakie miłe powitanie-powiedział
-Wiesz David...nie zapytałam się ciebie o najważniejsze. Co ty do cholery robisz na tym oddziale?!-podniosłam głos
-Jaka agresywna...specjalnie dla ciebie tu przychodzę. Powinnaś się cieszyć, bo nie widzę żebyś miała innych gości-powiedział
-Daj mi spokój-powiedziałam
-Tylko, że ja nie chce-powiedział
-Proszę...zostaw mnie w spokoju-powiedziałam mając łzy w oczach. Nie wiem dlaczego tak nagle zmieniłam swoje nastawienie, emocje, i dlaczego znowu poczułam się jak najgorszy odludek świata. David patrzył w moje zeszklone oczy. Jego twarz teraz wyrażała wiele współczucia. Widziałam, że przejął się moją reakcją.
-W porządku. Zostawię cię samą-powiedział po czym się odwrócił i poszedł. Patrzyłam na niego z napływającymi łzami. Nie mam pojęcia dlaczego, ale teraz poczułam niesamowitą potrzebę jego obecności. Tak bardzo chciałam żeby ten tak na prawdę nieznajomy chłopak był teraz przy mnie. Co to za huśtawka nastrojów? Jak mam tak żyć? Nie radzę sobie ze swoimi emocjami, uczuciami, życiem...cóż za wadliwa istota ze mnie. Poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem. Zobaczyłam swoje podkrążone oczy. Wyglądałam jak śmierć. Jest to kolejny powód dla którego moja śmierć powinna nadejść jak najszybciej. Przecież nikt się nawet nie przejmie skoro mnie nie odwiedzają. Jak David chciał przy mnie być widząc, że wyglądam strasznie? Sama siebie się boje patrząc w lustro. Zapewne z litości... nie mam u niego szans z takim wyglądem. Teraz wszyscy będą ze mną przebywać z litości, bo przecież zostałam zgwałcona jak ci debile sobie i mi wmawiają.
Na umywalce leżała niewielka część lustra. Spojrzałam na ułamany róg lustra wiszącego nad umywalką. Wzięłam rzecz do ręki. Odsłoniłam kawałek materiału mojej piżamy. Jeździłam chwile ostrzem po skórze nie raniąc jej. Pomyślałam, że taki niewielki kawałek lustra mi może pomóc. Upewniłam się, że drzwi od łazienki są zakluczone. Zgasiłam światło w pomieszczeniu. Intuicyjnie znalazłam miejsce gdzie powinnam się skaleczyć. Moje ręce były lodowate a dodatkowo trzęsły się tak bardzo, że nie potrafiłam wykonać cięcia. Wzięłam głęboki oddech. Moje ręce uspokoiły się odrobine. Przejechałam wszerz po nadgarstku mocno naciskając. Mój oddech przyśpieszył. Poczułam ból jednak na jednym cięciu się nie skończyło. To samo zrobiłam z drugim nadgarstkiem, lecz słabiej z powodu narastającego bólu. Wydawać by się mogło, że w akcie desperacji i narastającego bólu przestanę jednak ból tylko napędzał mnie do działania. Po kilku kolejnych już słabszych jednak wciąż mocno kaleczących moje żyły cięciach mój oddech zwalniał, a ból nie był już tak silny. Właściwie wcale go nie czułam. Zsunęłam się na podłogę po czym oparłam głowę o ścianę. Zamknęłam oczy, rozluźniłam wcześniej mocno napięte mięśnie. Po moim policzku spłynęła łza. Mój oddech zwolnił już go nie czułam, już nic nie czułam...
-------•-------•-------•-------•-------•
Hej...❣️
Oficjalnie was witam w trzeciej części opowiadania.
Gwiazdki i komentarze motywują.Pamiętajcie❤️ Piszcie co sądzicie o rozdziale i ogólnie o opowiadaniu.
Wesołego albo może strasznego (?) halloween🎃
Do następnego!💕

WspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz