2. Jak się poznaliście ? cz.1

1.8K 100 62
                                    

Smokescreen:

W akademii.
Szłaś powoli korytarzem. Było już dobre parę minut po dzwonku. W ręku trzymałaś dat-pad i rozmyślałaś nad zemstą na nauczycielu, który postanowił zapytać cię na wcześniejszej lekcji. Doszłaś do rozwidlenia korytarzy, chciałaś skręcić w lewo. Nagle coś, a raczej ktoś na ciebie wpadł, a ty sama upadłaś na ziemię, upuszczając trzymane urządzenie.

- Wybacz ! Nie chciałem, bardzo przepraszam ! - tym kimś okazał się mech o białym lakierze z czerwonymi i granatowymi detalami, który ukucnął przy tobie.

- Spoko, spoko... To moja wina. - powiedziałaś i spojrzałaś w jego piękne niebieskie optyki.

Bot uśmiechnął się lekko. Podniósł twoją własność i zauważył, "przez przypadek", co czytałaś.

- Na kogo ta zacna pułapka ? - podał ci dat-pad. - Pewnie ci nieźle podpadł...

- Tak... - dalej patrzyłaś mu w optyki.

- Smokescreen jestem. - podał ci dłoń, podnosząc się.

- [T.I.]. - złapałaś jego rękę.

Mech pomógł ci wstać, a następnie pożegnał się i na nowo zaczął biec przed siebie. Ty stałaś tam i patrzyłaś za nim zamyślona.

KnockOut:

Ktoś porządnie zarysował twoje auto i postanowiłaś je wreszcie odświeżyć. Podjechałaś do sklepu z częściami samochodowymi, gdzie kupiłaś czarny spojler. Niestety z wyborem odpowiedniego lakieru miałaś dość spory problem. Stałaś przed półką z puszkami dobre pół godziny i nikt nawet nie raczył do ciebie podejść. W końcu zauważyłaś czerwonowłosego chłopaka, który (na twoje szczęście) także kupował lakier. Podeszłaś do niego.

- Przepraszam... - zagadnęłaś. - Mógłby mi pan pomóc ?

- Zależy w czym ? - uśmiechnął się flirciarsko.

- Potrzebuję rady... - zaczęłaś lekko kokieteryjnie. - Odnawiam auto i nie wiem, który lakier lepszy...

- A jak pomogę, to będę coś z tego miał ? - zapytał z błyskiem w oku.

- Zobaczymy czy rada będzie dobra. - stanęłaś, niby myśląc i uśmiechnęłaś się niewinnie.

- Patrząc na ciebie... - zlustrował twoją osobę lekko pragnącym spojrzeniem. - Krwista czerwień. - podał ci odpowiednią puszkę, patrząc w twoje oczy.

- Spoko. - rzuciłaś i odeszłaś w stronę kasy, zostawiając go patrzącego na twoje biodra.

Gdy zapłaciłaś i miałaś wychodzić, podbiegł do ciebie. Chciał o coś zapytać, ale ty zatkałaś mu usta palcem i podałaś do ręki kartkę z twoim numerem oraz imieniem. Puściłaś mu oczko i odeszłaś z zalotnym uśmiechem. Niedługo potem dostałaś od niego SMS-a, w którym podał ci swoje imię: "KnockOut".

Optimus Prime:

Byłaś jedną z nielicznych, które dostały się do armii. Dzisiaj wstałaś dużo wcześniej niż zwykle, a to tylko z powodu, iż dalej nie umiałaś posługiwać się dokładnie bronią białą. Ubrałaś się i po cichu ruszyłaś w stronę sali treningowej. Weszłaś do środka, ze składziku z bronią wyjęłaś mały nóż oraz sztylet. Nożyk włożyłaś do kieszeni spodni, natomiast sztylet trzymałaś dalej w ręce. Podeszłaś do kukły. Przymknęłaś oczy i przypomniałaś sobie, gdzie znajdują się najsłabsze punkty. Zaczęłaś powoli "atakować". Starałaś się robić to jak najdokładniej. Byłaś pochłonięta swoim zadaniem tak bardzo, że nie usłyszałaś, jak ktoś wszedł do środka i zaczął ci się przyglądać.

"Atakowałaś" kukłę coraz szybciej, jednak po krótkim czasie już byłaś zmęczona. Stanęłaś obok manekina i podparłaś się rękami o kolana. Oddychałaś szybko i płytko.Jednak gdy usłyszałaś obok siebie szelest, zamachnęłaś się ostrzem. Poczułaś uścisk na nadgarstku i zlustrowałaś powód twojej lekkomyślnej decyzji.

- Przepraszam, nie chciałam... - zaczęłaś tłumaczyć się lekko zmieszana. - Nie wiedziałam, że ktoś o tej porze też postanowi ćwiczyć...

- Nie masz za co przepraszać. - uśmiechnął się lekko. - Widzę, że dość szybko się męczysz...

- Nie umiem się posługiwać bronią białą w dokładny sposób. - westchnęłaś.

- Mogę ci pomóc. - stwierdził.

- Będę naprawdę wdzięczna. - uśmiechnęłaś się szeroko. - [T.I.]

- Optimus. - podał ci sztylet do ręki. - Zaczniemy po śniadaniu.

Oboje ruszyliście w stronę stołówki.

Megatron:

Szłaś korytarzem, kierując się do swojej kwatery. Odkąd zaczęłaś służbę u Lorda, nie miałaś okazji poznać go osobiście. Myślałaś, jak on może wyglądać, jednak żadna z wykreowanych przez twój procesor postaw mecha nie była trafna. Przez swoją nieuwagę na kogoś wpadłaś i odbiłaś się od tej osoby, upadając na tyłek. Cicho jęknęłaś i spojrzałaś na postać. Stał przed tobą postawny mech, który wzbudzał spory respekt i szacunek. Jego zbroja była srebrna z fioletowymi detalami. Szybko się podniosłaś i ukłoniłaś.

- Wybacz mi... - zacięłaś się, nie wiedząc, kogo tak naprawdę przepraszasz.

- Dla ciebie jestem Lordem. - warknął.

- Tak jest, sir. - prawie pisnęłaś.Wstrzymałaś oddech i czekałaś, co on zrobi. Mech tylko ominął cię szerokim łukiem i nie zawracał sobie tobą procesora.

Ratchet:

Zostałaś ciężko ranna w ostatniej potyczce z Decepticonami. Jednak nie interesował cię twój stan. Wolałaś, aby twoi przyjaciele z pola bitwy, zostali przebadani jako pierwsi. Nawet jeśli ich rany były tylko powierzchowne. Jednak z każdą chwilą czułaś się gorzej. I właśnie teraz uświadomiłaś sobie, że po prostu się boisz. Wcześniej nie miałaś do czynienia z medykami, unikałaś ich jak ognia. Nagle osunęłaś się po ścianie na podłogę. Twoja rana coraz bardziej cię bolała. Chwilę potem podbiegł do ciebie mech o białym lakierze z pomarańczowymi wstawkami. Na jego twarzy początkowo widziałaś złość, a następnie zmartwienie. Podniósł cię w stylu panny młodej i zaniósł do ambulatorium. Położył cię na kozetce i miał zamiar rozpocząć opatrywanie ran. Spięłaś się, gdy tylko zauważyłaś narzędzia medyczne i zacisnęłaś optyki, jednocześnie próbując się odsunąć.

- Muszę cię opatrzeć, nawet jeśli tego nie chcesz. - mruknął, opuszczając ręce. - Jeśli tego nie zrobię, możemy się więcej nie zobaczyć !

Zdziwiło cię jego ostatnie zdanie. Spojrzałaś na niego pytającym i zaciekawionym wzrokiem, ale w iskrze dalej czułaś lekki strach.

- Zobaczyć ? - zapytałaś trochę drżącym głosem.Medyk jakby zbity z tropu zastygł w miejscu.

- Eee... No na rutynowej kontroli... - zakłopotał się i powoli zaczął opatrywać twoje rany. - Boisz się. - stwierdził po chwili.

Ty nie odpowiedziałaś mu. Twoje myśli zaczęły krążyć wokół jego słów. Byłaś ciekawa, co tak naprawdę miał na myśli.

- Jestem Ratchet. - powiedział, oczyszczając twoje rany na twarzy.

- [T. I]. - szepnęłaś.

Preferencje ~ TF   || Dla dziewczynWhere stories live. Discover now