Rozdział 11

178 12 0
                                    

  Po naszym ostatnim spotkaniu Liam bywał nieobecny. Coraz mniej ze sobą rozmawialiśmy, jak i coraz mniej czasu po prostu spędzaliśmy razem. Zdawało mi się to nie możliwe, ponieważ mieszkamy pod jednym dachem, a jednak niemożliwe stało się możliwe. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mam komu o tym powiedzieć. Natłok myśli powoli rozsadzał mi głowę. Wchodząc, do domu z zakupami wyczułem zapach jego perfum rozchodzących się po całym mieszkaniu. Powoli wszedłem, do kuchni odkładając zakupy, a następnie udałem, się do salonu gdzie zobaczyłem jego ze swoimi znajomymi. Żaden z nich nie pałał jakimkolwiek szacunkiem do mojej osoby. Nie witając się z nikim zabrałem kluczyki od Jeppa Liama i wyszedłem z domu. Wsiadłem do Jeepa i po prostu się rozpłakałem ta cała cholerna sytuacja powoli, ale skutecznie mnie wyniszczała. W Pewnej chwili byłem, w stanie wykrzyczeć mu wszystko w twarz a w drugiej po prostu brakowało mi siły. Aż w końcu naszła mnie myśl, że to tak naprawdę może to moja wina, że ja jestem winien tego dystansu. Powoli podniosłem, głowę patrzą się w stronę naszego domu i zobaczyłem jego. Stał i przyglądał się mojej osobie. Mogę przysiąść, że to jest najgorsze uczucie w moim życiu. Bezsilność. Moja głowa ponownie opadła na kierownice samochodu. Obraz przed moim oczami stawał się rozmazany przez wydostające się przez nie łzy. Do moich uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi, a następnie poczułem, jak Jeep ugina się od ciężaru osoby wchodzącej do środka.


-Zayn- Zaczął Liam. W jego głosie słychać było nutkę złości. Złości ciekawe dla kogo.- Czemu nie wejdziesz do środka- Spytał, delikatnie dotykając mojego ramienia.

-Nie mam na to jakoś ochoty- Odpowiedziałam, przymykając oczy- Wróć Liam do swoich kumpli ja tu jeszcze chwilę posiedzę- Dokończyłem, brzmiąc naturalnie.

-Zayn nie zostawię cię tu w takim stanie- Powiedziała, a ja na jego słowa parsknąłem śmiechem.

-Dziwne, że wcześniej mnie zostawiłeś- Po swoim słowach podniosłem głowę, a następnie spojrzałem mu głęboko w oczy.- Może chcesz mi coś powiedzieć, coś, co wyjaśni twoje poprzednie zachowanie.- Dodałem, nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego.

-Ja po prostu musiałem coś przemyśleć Zayn- Rzekł totalnie bez emocji- Ja mogę cię tylko za to przeprosić- Wypowiedział te słowa tak szybko, jak by bał się, że spałą mu gardło- Wiem, zrobiłem głupio, ale miałem swoje powody.

-Liam mógłbym przyjąć twoje przeprosiny, ale nie wiem, czy dalej tak nie będzie po naszego kolejnej randce. Jesteś wielką zagadką Liam.- Wypowiedziane przeze mnie słowa obijały się po mojej głowie jak jakieś cholernie echo.- Kocham cię Liam, ale ja nie chce cierpieć psychicznie.

-Rozumiem cię Zayn a teraz proszę wróć, ze mną do domu- Powiedział, a jego głos powoli się załamywał.- Proszę- Wyszeptał kładąc swoją rękę na moim policzku.

-Dobrze Liam wrócę- Odpowiedziałem wychodząc z auta, a następnie pokierowałem się w kierunku naszego domu.

Nie czekają na wejście Liama do domu automatycznie udałem się do naszej sypialni. Gdy już byłem w środku zamknąłem drzwi na klucz i rzuciłem się na łóżko. Nie miałem ochoty już płakać, lecz nadal czułem gdzieś w sobie ta cholerną pustkę.

__________________________________________________
Yyyyyyy wow drugi rozdział w tym tygodniu. WOW. Sam nie wierzę co się ze mną dzieje XD. Chyba trafiłem na tą dobrą drogę pisarza Xd. A nie tak naprawdę postanowiłem w końcu skończyć to, co kiedyś zacząłem hihi.

Yeah, I Said It|| ZiamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz