Zabawne, bo nie pamiętam, kiedy ostatnio z twoich usty wyszło, słowo kocham cię skierowane w moją stronę. A teraz jak leżymy, razem w łóżku czuję, jak bym leżał z duchem. Jesteś taki nieobecny. Ostatnimi dniami nie zauważyłeś, jak skóra na moich dłoniach była zdarta. Nie widziałeś, jak przedwczoraj wróciłem cały zakrwawiony, bo broniłem twojego imienia. Ostatnio nic nie widzisz. Zamknąłeś, się w sobie a ja nie posiadam pieprzonego klucza, by cię otworzyć. Nie wiem, co wydarzyło się, kiedy po naszej randce zniknąłeś na kilka godzin, ale wiem, jedno to właśnie to cię zmieniło. Zmieniło cię w kogoś, kogo nie poznaje. Spokojnie wstałem z łóżka, a następnie zarzuciłem tylko na siebie bluzę i wyszedłem z domu. Sam nie wiedziałem, gdzie chce iść, ale czułem, że nie mogę zostać tam ani minuty dużej. Przemierzałem, uliczki naszego małego miasta aż trafiłem na skraj lasu oddzielającego nasze miasto od innego. Wiem, że gdy tam wejdę, będziesz zły, ale ty i tak tego nie zauważysz. Przemierzałem, ten las tak długo aż znalazłem się na polanie, którą oświetlał blask księżyca. Wyglądała niesamowicie. Bez zastanowienia udałem się na sam jej środek, a następnie po prostu się położyłem, skupiając swój wzrok na gwieździstym niebie. Jest tutaj tak spokojne. Momentalnie poczułem, jak całe problemy uciekają gdzieś daleko. Chciałbym, aby wyglądało to zawsze tak samo. Abym miał po prostu na to wszystko wyjebane. Szybko podniosłem swoją głowę, ponieważ przez moment poczułem tutaj twoją obecność. Czy ja już jestem tak bardzo od ciebie uzależniony, że nawet na chwilę nie potrafię o tobie zapomnieć.
-Czemu to robisz- Usłyszałem czyjś głos. Automatycznie podniosłem, swoje ciało do pozycji siedzącej rozglądając się wokół siebie. Czy ja już zwariowałem?
-Odpowiedz, czemu ci tak na nim zależy- Znowu ten sam cholerny głos. Czy to możliwe, że tylko ja go słyszę. Czy to ze mną jest coś nie tak.
-Czego ode mnie chcesz- Krzyknąłem, stając na równe nogi. Lecz odpowiedziała mi tylko cisza. Do jasnej cholery co się ze mną dzieje. Przyglądałem się dokładnie każdemu skrawkowi lasu aż z mroku wyłonił się ona. Liam. Powoli, jak i subtelnie się do mnie zbliżał, a już z daleka mogłem zobaczyć, że coś jest nie tak.
-Co ty tu do cholery robisz sam- Krzyknął, łapiąc mnie za nadgarstki- Nie wiesz, że ten las nie jest bezpieczny- Wypowiedział, te słowa przyglądając się mojej sylwetce. A za chwilę dotarły do mnie jego słowa. Zrozumiałem, że my nigdy na obrzeżach miasteczka nie mieliśmy lasu. Czy ja jestem aż tak daleko od domu.
-Jak daleko jestem od domu- Spytałem, powoli podnosząc swój wzrok na jego twarz- I dlaczego ten las nie jest bezpieczny.- Dalej ciągnąłem swoje pytania. Ale interesuje, mnie jedno co przyciągało mnie do tego miejsca.
-Jakieś z dziesięć kilometrów od domu- Odpowiedział, na pierwsze moje pytanie a mnie po prostu zatkało.- A odpowiadając na twoje drugie pytanie. Człowiekowi w tym lesie wyostrzają się zmysły. Tak jak byś wiedział więcej, wiedział więcej czy czuł więcej. Nie, którym zostaje już tak na całe życie. A nie którzy specjalni mogą dostać coś jeszcze- Jego słowa wbiły mnie w ziemie. Nie wierzyłem w to, co mówi albo bardziej nie chciałem w to wierzyć, lecz i tak wiem, że to, co on mówi, jest cholerną prawdą.
-To dlatego słyszę, jak twoje serce spowolniło po tych słowach- Powiedziałem, nie odwracając od niego wzroku.- A tak w ogóle co ty tu robisz- Spytałem, a jego serce zaczęło napieprzać jak by właśnie przebieg maraton.
-Em no wiesz. Tak jak bym szedłem za tobą.- Odpowiedział, puszczając w końcu moje nadgarstki- Nie mogłem pozwolić, abyś chodził po nocach sam- Dodał, posyłając mi krzywy uśmiech.
-Nie wiem, dlaczego czuję, że kłamiesz i bardzo próbujesz coś przede mną ukryć.- Powiedziałem, odchodząc od niego- A co jak ja tego nie chcę- Krzyknąłem w jego stronę- Nie chcę tego, tak bardzo tego nie chcę- Wyszeptałem, padając, na kolana a po moich policzkach spływały łzy.
-Kochanie spokojnie- Rzekł, klękając obok mnie- Na pewno wszystko będzie dobrze.- Wypowiedział te słowa w taki sposób, że aż mu uwierzyłem- A dlaczego tego nie chcesz- Dodał, podnosząc mnie, a następnie okrył, mnie swoim ramieniem prowadząc w stronę wyjścia.
-Bo przez to wiem, kiedy kłamiesz- Wyszeptałem te słowa, ze nawet ja ledwo je słyszałem, a jego serce zamarło.......
CZYTASZ
Yeah, I Said It|| Ziam
FanficUwielbiam kiedy dotykasz mojej skóry. Lecz dlaczego musisz robić to w taki brutalny sposób....