-No i mówisz, że bałeś się? Haha!-. Wybuchłam po raz kolejny śmiechem. Do buzi włożyłam kolejny kawałek mięsa.
-Tak, ale widzisz rozmawiam z tobą! Bałem się że zaczniesz się drzeć jak poparzona. I nie śmiej się ze mnie bo to nie było w ogóle śmieszne!-. Spojrzał na mnie uśmiechając się. Rayan nic nie zamówił. Jedyne o co poprosił to wodę.
-Rayan! Nic nie zjadłeś! Masz!-. Podsunęłam mu pod twarz kawałek mięsa w pysznym sosie. Chłopak skrzywił się.- Nie jesz mięsa?-.
-Jem ale nie mam ochoty.-. Powiedział uśmiechając się.
-Kawałeczek, no chyba że się brzydzisz...-. Przechyliłam głowę w bok.
Rayan zjadł bez wahania.- Ciebie? Nigdy!-. Wstał od stołu gdyż było już wszytko zjedzone. Podszedł do mnie i podał mi dłoń bym mogła wstać. Była zimna jak lód.
-Masz bardzo zimne ręce! -. Objęłam jego dłoń swoimi dłońmi.
-Na prawdę nie jest mi zimno.-. Objął mnie.
Wyszliśmy z restauracji i zaczęliśmy wracać. James po drodze opowiedział mi o sobie kilka rzeczy. Jak by nie było znałam już go trochę czasu. Byłam na siebie zła że mogłam osądzić tak wspaniałego człowieka o czyjąś krzywdę. Po drodze do mojego domu przeszliśmy koło pustej szkoły.
-Rayan stój! Tam jest motor Jamesa!-. Pisnęłam zadowolona.
-Nie idź tam... Błagam.-. Nie zważyłam na słowa Rayana tylko pobiegłam prosto w stronę motoru. Jak się przy nim znalazłam Rayan stał obok mnie. Obok szkoły zobaczyłam wielkiego wilka. Mimo przerażenia poznałam Jamesa.
-Teraz to ty mnie posłuchaj! Idź stąd jak najszybciej! Jasne! -. Krzyknęłam, odpychając Rayana. On jednak nie zareagował.
-Michelle ja muszę tu zostać...-. Cedził słowa przez zaciśniętą szczękę. Był bardzo zdenerwowany.
James zbliżał się. Warczał i szczerzył kły. Gdy był przed nami, zmienił się w swoją ludzką postać. Ja jego twarzy malowała się zabójcza złość.
-Przez ciebie ona nam kurwa uciekła! Co ty robisz przy Michelle do chuja?!- . Był diabelsko wściekły. Na mnie nawet nie spojrzał.
-To ja ją ciągle pocieszałem jak ją zostawiłeś. Wiec ogarnij się kundelku.-. Stali niebezpiecznie blisko siebie.
-A kiedy ja ją kurwa zostawiłem? Ratuję ją, by nie stała jej się krzywda, a ty nawet palcem nie kiwnąłeś !-. Pierwszy raz słyszałam tyle przekleństw od Jamesa.
-Mogłeś ją choć poinformować! Ty chyba nie wiesz jak ona się czuła!-.
-Błagam stop! Będziecie się teraz bić? Rayan nic złego nie zrobił, ani mi, ani tobie James!-. Krzyknęłam na niego. Pierwszy raz na mnie spojrzał.
-O nie... Michelle. -. Przerażony złapał mnie za ręce i zaczął je oglądać z każdych stron. Gdy już to zrobił zaczął badać moją szyję.
-Co ty robisz!-. Krzyknęłam odsuwając się w tył.
-Sprawdzam czy ta pijawka nic ci nie zrobiła! -. Nie rozumiałam o co mu chodzi.
-Że kto znowu taki ?! Wiesz jak ja się czułam bez Ciebie? Zostawiłeś mnie bez żadnej wiadomości o sobie. Gdyby nie Rayan oszalała bym. Tak się po prostu nie robi...-. Po mojej twarzy spłynęła łza. Tak bardzo mi go brakowało.
-Kocham cię jak nie wiem, ale nie możesz wszystkiego wiedzieć... To dla twojego dobra...-. Powiedział ścierając łzę z mojego policzka.
-Proszę nie zostawiaj mnie...-. Przytuliłam się do Jamesa. Był ciepły jak zwykle. Rozkoszowałam się jego zapachem.
CZYTASZ
Zew Lasu
WerewolfKażdemu czasem wydaje się że jest inny niż wszyscy. Bardziej wyjątkowy. Układasz sobie przyszłość . A co jeżeli wszystkie twoje plany legną w gruzach ? Okażesz się być kimś na prawdę bardziej wyjątkowym, lecz w gorszym stopniu. Być istotą która mus...