Rozdział 7 ,,Miałem nie żyć..."

15 3 0
                                    

Alice bardzo mocno mnie przytuliła. Chusteczką wytarła mi mokre policzki od łez. W głowie miałam najgorsze myśli. Bałam się że już nigdy nie zobaczę pięknych oczu Jamesa. Że już nigdy nie spojrzy na mnie w taki wyjątkowy sposób. Nikt nigdy mnie tak szczerze i kochająco nie przytuli jak właśnie on. Czułam się okropnie. Jeszcze to wszystko moja wina, moja i tylko moja.

-Nie jest najlepiej ale wszystko będzie dobrze. Zszywać trzeba było mu nogę i spokojnie będzie chodził i nie tylko. Musi długo odpoczywać i...-.

-Mogę do niego iść ? - . Wypaliłam przerywając lekarzowi. Musiałam go zobaczyć. Nic bardziej nie liczyło się dla mnie jak James.

-Tak. Tylko cicho proszę bo śpi. -. Bez namysłu pobiegłam do jego pokoju. Kątem oka widziałam wściekłe miny młodych dziewcząt. Miałam totalnie wywalone na nie. Zapewne nawet się nim nie przejmowały.

Kiedy weszłam do pokoju James spał na łóżku. Głowę miał zabandażowaną . Jego włosy był rozczochrane. Kształtne uta były zamknięte. klęknęłam przy łóżku i dłonią poprawiłam jego włosy. Były miękkie i pachnące. Delikatnie przetarłam swoje oczy mokre od łez . Głupia myślałam że to tylko rana na brwi. Powoli położyłam podbródek na jego klatce. Wpatrywałam się jak porusza się kołdra w rytm jego oddechu . Lekko głaskałam go po policzku, szepcząc mu najmilsze słowa jakie mi wpadły do głowy. Modliłam się by choć na chwilę na mnie zerknął. Nie po to by delektować się jego oczami lecz by powiedział jak się czuje.

-Kocham Cię...-. Wyszeptałam . Po chwili znużył mnie sen. Czułam się tak jak by ktoś uderzył mnie patelnią w tył głowy. Śniły mi się głupoty że biegnę przez las i ktoś mnie goni.

***

Usłyszałam śpiew ptaków więc uznałam że musi być wcześnie. Powoli otworzyłam oczy . Obok mnie leżał James wpatrując się we mnie i bawiąc się kosmykami moich włosów.

-Boże ty żyjesz ! - . Przytuliłam się do niego tak mocno bez opamiętania.

-Auć. - . Powiedział obejmując mnie, a ja zelżałam uścisk . - To miałem nie żyć ? - . Jego piękny uśmiech rozpromieniał na wszystkie strony . Spojrzałam się w jego piękne oczy i delikatni się uśmiechnęłam .

-Lepiej przestań zadawać głupie pytanie i powiedz mi jak się czujesz ? - .

-A nie interesuje cię jak się znalazłaś śpiąc ze mną w jednym łóżku ? - .

-Chyba jednak bardziej interesujesz mnie ty niż ja sama . - . Powiedziałam kładąc głowę na jego torsie.

-Bywało lepiej... A pamiętasz coś z wczoraj ? - .

-Tylko moment w którym wchodzę do tego pokoju...- . Nie mogłam sobie nic przypomnieć z wczorajszego wieczoru . Cały dzień pamiętam jednak wejście do tego pokoju było ostatnią rzeczą którą pamiętam .

Jamesa mina tak jak by posmutniała. Najwyraźniej szukał w pamięci jakiejś ważnej rzeczy.

-To opowiesz mi jak się tu znalazłam ? - . Zapytałam . Wydawało mi się że gdy weszłam do pokoju James spał.

- Gdy się przebudziłem zobaczyłem że zasnęłaś na klęcząco przy mnie. Wstałem Podniosłem cię i ułożyłem tu . Zszedłem na dół wziąć tabletki od lekarza i przy okazji porozmawiałem trochę z Alice. Nie bolało mnie już tak bardzo, lecz nadal utykałem na nogę . Kiedy przyszedłem i się położyłem, Ty się wtuliłaś we mnie jak w pluszowego misia... Nie zrobiłbym niczego wbrew tobie . Poza tym nie miał bym siły . Dla tego nie musisz się martwić. - zaczął się śmiać jak przy sytuacji ze śniadaniem. Tak jak bym się martwiła że ten dobry człowiek zrobi mi jakąś krzywdę.

Zew LasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz