Siedziałam przy biurku w moim pokoju. Pisałam z Alexem o moim problemie. Minęły 3 tygodnie odkąd ze sobą piszemy i Odkąd James mnie odwiózł do domu. Nie mam z nim żadnego kontaktu. Nie odbiera telefonu, nie odpisuje , nie chodzi do szkoły. Alice także ze mną nie utrzymuje kontaktu. Jedyne co mi po nich zostało to wspomnienie, które jest jak duch. Ilekroć spojrzę na śniadanie przypomina mi się James.
Bluza Alice czeka aż ją odbierze. W dniu w którym przywiozła mi torbę była bardzo zdenerwowane. Uznałam, że przez pomyłkę ją spakowała. Jedyne słowa jakie mi pozostały z tego dnia to
,, Michelle, w torbie są wszystkie twoje rzeczy i te które będą ci bardzo potrzebne. "
Jednak jedyne rzeczy jakie znalazłam to tylko te, które zostawiłam.
Ślepo wpatrywałam się w telefon. Mimo że Alexa nie widziałam na oczy czułam się tak ,jak bym znała go od urodzenia. Szybko napisałam, że muszę kończyć bo idę do szkoły. Przykre jest chodzić tą samą drogą gdzie poznałam Jamesa. Wstałam od biurka i narzuciłam na ramię torbę. W domu jak zwykle nikogo nie było. Mama coraz rzadziej bywa w domu. Z tego co wiem nadal spotyka się z Ericiem. Nie przychodzi on do nas do domu, bo mama jeździ do niego. Mama mówi mi, że szykuje się kolejna przeprowadzka. Może to dla mnie lepiej?
Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę szkoły. W uszach leciała mi muzyka z słuchawek.Tak bardzo liczyłam że będzie choć ten jeden ostatni raz jechał James. W szkole nie ma ani jego, ani reszty chłopaków. Na przerwach siedzę sama. Od czasu do czasu jakaś dziewczyna z mojej klasy podejdzie i pogada ze mną. Moja klasa nie jest jakaś otwarta. Jesteśmy podzieleni na grupki 2 , 3 lub 4 osobowe.
Powoli podeszłam pod szkołę. Parking wypełniony był samochodami i motorami. Kilka osób przyjechało rowerami. Pośród nich wszystkich wyszukiwałam Jamesa, Amandy i dziewczyn. Tak bardzo mi ich brakowało. Brakowało mi tego szaleństwa Elizabeth, ciepłego uścisku Jamesa, powagi Kendall i nieśmiałości Rosy.
Niespodziewanie ktoś położył na moim ramieniu dłoń. Odwróciłam się z wielką nadzieją że będzie to któreś z moich przyjaciół. Okazało się że nie był to nikt inny tylko... Olivia.
-Sorry że tak źle zaczęłyśmy naszą znajomość . -. Patrzyła na mnie próbując się uśmiechnąć . Była to dla mnie najbardziej dziwna sytuacja. Bałam się jej jak nie wiem.
-Ymm... Nie? Ostrzegał mnie przed tobą James, a nawet Pani dyrektor kazała mi się do ciebie nie zbliżać . Naskoczyłaś na mnie w tej łazience jak byś była jakaś nie normalna. Daj mi spokój.-. Palnęłam i chciałam odejść.
Dziewczyna z niesamowitą siłą złapała mnie za ramię i odwróciła w swoją stronę. - Ty jesteś jakaś ułomna? Ja chciałam cię ostrzec przed Jamesem! Chciał się tobą tylko zabawić, nie rozumiesz? - . Powiedziała to z irytacją patrząc mi w oczy. Nie miałam zielonego pojęcia o czym ona mówi .
-Tobie chyba się coś pomyliło! Jesteś jakaś psychiczna...-. Wykrzyczałam i odeszłam.
-Hah niech zgadnę... - postanowiłam zatrzymać się ale nie odwracać. - Pewnie podjechał do ciebie ze swoimi kolegami... I już po kilku dniach byliście razem... ale po bardzo krótkim czasie cię zostawił... mam rację ? -.
-Skąd ty to niby wiesz ? -. Dopytywałam.
-Mnie tak samo potraktował. Jego zapach, ciepłe ciało, i usta, które całując sprawiały że byłam w niebie...-. Odwróciłam się do niej. Miała głowę spuszczoną i patrzyła w ziemię.
CZYTASZ
Zew Lasu
Loup-garouKażdemu czasem wydaje się że jest inny niż wszyscy. Bardziej wyjątkowy. Układasz sobie przyszłość . A co jeżeli wszystkie twoje plany legną w gruzach ? Okażesz się być kimś na prawdę bardziej wyjątkowym, lecz w gorszym stopniu. Być istotą która mus...