Nazywam się Michelle Darlinghton. Mieszkam w Creston. Jestem tu dwa lata, lecz nadal nie rozpakowana. Często nie mogę czegoś znaleźć, bo znajduje się w pudłach. Mimo że mieszkam tu trochę czasu, to nie znam za bardzo okolicy. Mama pozwala mi tylko wychodzić do parku. Pewnego dnia jak bez wiedzy mamy wyszłam na dwór i chciałam iść inną drogą, mama znalazła się przy mnie i kazała wracać do domu. Mam szesnaście lat. Moje życie składa się ze zmian i tajemnic. Do tej pory nie wiem kilku rzeczy dla czego one w ogóle miały miejsce. Jedną z nich jest fakt dlaczego nie chodziłam do pierwszej klasy liceum. Za każdym razem gdy pytam mamę ona zmienia temat. Jednak nadeszła zmiana w moim życiu którą chciałam i tylko ja o niej decydowałam...
Siedziałam w naszym salonie i przeglądałam co leci w telewizji. Salon nie jest jakoś nadzwyczajnie zrobiony. Ściany są koloru czekoladowego, jednak jest dosyć jasnym kolorem. Obok półki z książkami stoi piękna komoda, a na niej telewizor. Jest też najlepsza na świecie kanapa. Zdarza się że na niej śpię gdyż jest taka wygodna. Jest w kolorze brudno łososiowym. Podłogę zdobi malutki dywanik.
Do salonu weszła mama. Położyła miskę z cukierkami na stoliku do kawy. Mama ma na imię Amanda. Jest brunetką. Nie jest ani wysoka, ani niska. Jej piękne szmaragdowe oczy przyciągaj wzrok każdego. Wąski nos, piękne, duże usta i białe zęby. Charakterystyczna dla niej jest blizna która idzie aż od ramienia po sama dłoń. Mimo tego że wręcz aż świeci urodą, rzadko kiedy przychodzą do niej mężczyźni, a przynajmniej ja ich nie widuję.
- Chyba chcesz żebym przytyła mamo. - powiedziałam chwytając za cukierka.
- Nie zjedz wszystkich. Dziś przychodzi do nas gość. Chcę go czymś poczęstować jak będzie czekał na kolację. Jest on dla mnie ważny i mam nadzieję że zrozumiesz. - widać było że mamie na nim zależ . Mój ojciec nie żyje. Mama zawsze opowiadała mi różne historie jak zginął. Nawet go szczerze nie pamiętam.
Cieszę się że może sobie mama kogoś znaleźć. Jednak zdziwił mnie fakt że go zaprosiła do domu. Zwykle jak dowiadywałam się o jakimś jej facecie to było już po ptakach albo dopiero się poznali i już coś mamie nie odpowiada. W sumie morał z tego taki że nie ważne kim byli, jak żyli, czy byli przystojni i tak nic z tego by nie było.
- A jak on ma na imię ? - zapytałam.
- Eric Johansson - .Powiedziała, chyba z motylkami w brzuchu. Jej usta odsłoniły szereg zębów.
Wstałam z kanapy i postanowiłam się przejść . Wyszłam z mojego brązowego domku. Pogoda była piękna. Świeciło słońce. Stwierdziłam Że pójdę do parku. Był on niedaleko. Szum liści sprawiał że włoski na moim ciele stawały. Miękkość trawy sprawia, że czuję się jak na chmurze, wysoko na niebie. Dla tego kocham wychodzić z domu.Gdy doszłam, w parku nikogo nie było . Byłam tylko ja. Położyłam się na trawie . Było to najprzyjemniejsze uczucie jakie kiedykolwiek doznałam . Było gorąco, a wilgotna trawa ochłodziła moje ciało. Położyłam ręce pod głowę. Miały mi posłużyć jako poduszka. Fala słońca oblała moją twarz. Słyszałam szum wiatru. Zapach świeżego powietrza był piękny. Leżałam tak beztrosko kilka minut. Jedna chmurka zasłoniła słońce.
Podniosłam się i zobaczyłam coś niepokojącego w stronę lasu który znajdował się przy parku. Było to zwierzę. Przeogromne, przypominające wilka. Miało jasno brązową sierść. Z przerażenia zaczęłam biec w stronę domu. Chwila odpoczynku zmieniła się w chwilę grozy. Oddech gwałtownie przyspieszył. Był to moment w którym całe życie przeleciało mi przed oczami. Mimo tego że nie czułam aby ktoś mnie gonił, biegłam nie patrząc się za siebie do domu.
CZYTASZ
Zew Lasu
Kurt AdamKażdemu czasem wydaje się że jest inny niż wszyscy. Bardziej wyjątkowy. Układasz sobie przyszłość . A co jeżeli wszystkie twoje plany legną w gruzach ? Okażesz się być kimś na prawdę bardziej wyjątkowym, lecz w gorszym stopniu. Być istotą która mus...