Rozdział VIII

422 20 2
                                    

Mama Pawlickich obudziła mnie o 9.00, informując że Przemek nadal śpi. Wstałam, poszłam się ogarnąć do toalety i zeszłam na dół do kuchni, gdzie byli rodzice i siostra Przemka.
~ Dzień dobry
~ Cześć kochana, chcesz coś do picia?
~ Poproszę
~ Kawa czy herbata?
~ Herbata - odpowiedziałam uśmiechając się
Mama Pawlickich podała mi herbatę i zapytała
~ Zjesz coś
~ Nie dziękuję, nie jestem głodna.
~ Ale kochana to nie było pytanie - zaśmiała się pani Wioletta, podając mi talerz z kanapkami.
Jedząc, rozmawiałam z rodzicami Pawlickich. Roksana w ogóle się nie odzywała.
~ A ty co tak cicho siedzisz? - zapytałam
Spojrzała na mnie z wzrokiem mordercy.
~ Rozumiem, kac morderca nie ma serca. - zaśmiałam się.
~ Zaraz głowa mi pęknie! - zawyła z rozpaczy.
Poszłam po swoją torebkę i wyjęłam tabletki, które zawsze pomagają.
~ Proszę, to powinno pomóc.
~ Dziękuję.
Usiadłam do stołu i usłyszałam jak ktoś schodzi z góry. Chciałam odrazu wstać i wyjść, ale usłyszałam głosy Piotrka i Dajany, którzy już się o coś kłócili.
~ A wy co tak od rana, na siebie krzyczycie. Obudzicie Jonathana. - powiedziała wściekła pani Wioletta.
~ No bo, ten osioł mnie obraża! - krzyknęła młodsza siostra chłopaków.
~ Bo ta mała małpa mnie obudziła!!
~ Spokój już!! - skarcił dwójkę pan Piotr
Piotrek dopiero siadając przy stole, mnie zauważył.
~ O cześć! Dziękuję za imprezę
~ Nie ma za co - odpowiedziałam posyłając buziaka.
~ A gdzie masz Przemka?
~ Śpi.
~ Nie wstał razem z tobą?
~ Nie rozmawiam z nim.
~ Dlaczego?
~ Jak wstanie to sami ci powie. - powiedziałam kończąc rozmowę.
*Perspektywa Przemka
Obudziły mnie głosy z kuchni, więc wstałem i poszedłem zobaczyć co tam się dzieje.
Stając w drzwiach zobaczyłem moją rodzinę i ją. Nawet nie wyspana wyglądała ślicznie.
*Perspektywa Klaudii
Rozmawiając z rodzinką Pawlickich, spojrzałam na drzwi i zobaczyłam Przemka. Zaczął się do mnie kierować, więc wstałam od stołu, podziękowałam za śniadanie i ruszyłam w stronę wyjścia.
~ Zaczekaj!! - krzyknął Przemek.
Nie posłuchałam go i dalej kierowałam się do wyjścia.
~ Proszę porozmawiaj ze mną!!
~ Nie mam ochoty! - krzyknęłam i zamknęłam za sobą drzwi. Wsiadłam do auta i pojechałam do domu.
*Perspektywa Przemka
Wściekły uderzyłem pięścią w ścianę.
~ Synku, daj jej czas żeby to przemyślała. Później spróbujesz z nią porozmawiać.
Nie słuchając dalej, poszedłem do swojego pokoju. Kładąc się na łóżku, poczułem jej zapach.
*Perspektywa Klaudii
Zaparkowałam samochód w garażu i poszłam do domu. Wchodząc do środka, momentalnie naskoczyła na mnie Tequila. Przywitałam się z nią i poszłam do swojego pokoju. Wziąłam ciuchy na przebranie i poszłam pod prysznic.
Pod prysznicem zaczęłam rozmyślać o tej całej kłótni. Jestem osobą, którą łatwo zdenerwować. A akurat miałam zły dzień i wystarczyła tak błaha rzecz, żebym wybuchła.
Po prysznicu, poszłam do pokoju i położyłam się do łóżka odrazu zasypiając.
*Perspektywa Przemka
Gdy spałem, do pokoju wparował Piotrek z Maciejem.
~ Przemo!!! Wstawaj!!!
~ Wypad!! - wydarłem się
~ Dalej! Rusz dupę i idź z nią pogadać!
~ Przecież ona nie chce mnie widzieć, a co dopiero rozmawiać.
~ Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz. Wstań i idź się ubierz. Jest 12.38 czekamy do 12.50, więc się pośpiesz.
Posłuchałem chłopaków i poszedłem się ubrać. Przecież muszę spróbować.
Podjechałem pod dom Smolibowskich, drzwi otworzył mi brat Klaudii, Szymon.
~ Szymon, proszę pozwól mi wejść i z nią porozmawiać.
~ Dlaczego miałbym cię nie wpuścić?
~ Płokóciliśmy się...
~ No to leć na górę i się pogódzcie.
~ Dzięki.
Pobiegłem na górę, stanąłem przed drzwiami do jej pokoju i wziąłem głęboki oddech, otwierając drzwi. Klaudia smacznie sobie spała. Usiadłem delikatnie na brzegu łóżka i dotknąłem jej policzka.
*Perspektywa Klaudii
Poczułam, że ktoś gładzi mój policzek. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Przemka.
~ Co ty tu robisz?
~ Chciałem porozmawiać.
~ No to słucham
~ Przepraszam, że nie odzywałem się przez cały piątek. Całkiem zapomniałem, że mieliśmy przystroić sale i postanowiłem pojechać do Macieja, żeby potrenować z Mariuszem. Dopiero pod Wrocławiem, zorientowałem się że nie zabrałem telefonu. A Maciej swój zgubił i nie mogłem ci napisać nawet sms gdzie jestem. Naprawdę nie chciałem żeby tak wyszło. Przepraszam.
~ Wiesz co, ja też trochę przesadziłam, miałam zły dzień i trochę mnie poniosło.
~ Chodź tu! - wyciągnął w moją stronę ręce i mnie objął.
Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i tak leżeliśmy, aż nie przyszedł mój brat.
~ Co tam? Pogodzeni?
~ Nie widać?
~ Nie bądź taka do przodu!
~ Też cię kocham!!
~ Dobra, nie podlizuj się. Zamawiamy pizzę?
~ Okey, tylko zadzwonię po chłopków i Natalię.
~ Dobra.
Postanowiliśmy obejrzeć film. Wszyscy u mnie nocowali. Dobrze, że akurat poniedziałek był wolny od szkoły.

Miłość i żużel ❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz