Rozdział 7.

1.2K 76 5
                                    

Wysiedliśmy w naprawdę przytulnej okolicy. Było tam kilka położonych obok siebie dość nowocześnie wyglądających bloków, a naprzeciw znajdował się park. Zdecydowaliśmy, że przejdziemy się, jako że pogoda na to pozwalała.

W samochodzie kleiła nam się rozmowa, w związku z czym teraz również gawędziliśmy na tematy, które tylko przychodziły- od pogody przez ulubione zajęcia do spraw zawodowych. Kilka razy powiedzieliśmy to samo w tym samym momencie, co wywoływało salwy naszego śmiechu. Nie wypytywał na razie o Louisa, za co byłem mu bardzo wdzięczny. Szczerze mówiąc to pierwszy raz mogłem pogadać z kimś o takich tematach. Nigdy nie miałem znajomego będącego gejem, więc w końcu zaczęliśmy ten temat.

- Od dziecka wiedziałeś, że nim jesteś? Jak to odkryłeś?- zapytałem zaciekawiony Grimshawa.

- Od dziecka. No cóż, naprawdę nie wiem jak się o tym dowiedziałem. Po prostu... Jakby wiedziałem to od zawsze. Nigdy, nawet jako mały chłopiec, nie interesowałem się kobietami. Raz nawet popatrzyłem na taką cycatą dziewczynę, a jako, że jej nie lubiłem, powiedziałem raz "Wow, Clare, jednak dobrze wybrałem, woląc płaskie klaty". Nie wiem dlaczego, ale samo wspomnienie jest dla mnie przezabawne. Może ze względu na jej minę, którą zawsze mam przed oczami!- zaczął się śmiać, a ja do niego dołączyłem. Po dłuższej chwili uspokoiliśmy się.- A jak z tobą?- Cóż, może nie powinieniem mówić o takich rzeczach pierwszej lepszej gejowatej osobie, ale naprawdę ufałem mu i po prostu wiedziałem, że nie powie o tym innym.

- Cóż, ja nie byłem gejem od zawsze. Sądziłem, iż jestem hetero. W wieku bodajże 14 lat mój przyjaciel powiedział, że się we mnie zakochał. Na początku byłem zdumiony, bo nawet nie wiedziałem, że woli chłopców! W końcu postanowiłem, że dam temu szansę- zawsze lubiłem nowe wyzwania. Był bardzo kochany i opiekuńczy...

- Opiszesz mi go?- przerwał mi Grimmy.

- Miał na imię Tanner. Był niższy o głowę, co było naprawdę słodkie. Zawsze mówił "mogę słuchać najpiękiękniejszej melodii przytulając cię". Był blondynem i miał niepowtarzalny kolor oczu. Prawie turkusowe, zawsze z tymi iskrami. Uśmiech jasny jak słońce. Uwielbiał rysować, naprawdę miał talent. Zawsze przynosił dla mnie kwiat bzu, który symbolizuje wyjątkowe uczucie, czystość uczuć i pierwszą miłość, która na zawsze w nas pozostanie. Według niego róże były "przeterminowane". Był najmądrzejszą osobą, którą poznałem. U niego nie było czegoś takiego jak przypadek- wszystko dobierał precyzyjnie. Wydawałoby się, że był nudziarzem, ale nie. Cholera. Nie dość, że piękny, inteligentny, to jeszcze miał poczucie humoru i często wpadał na niesamowite pomysły...

- Dzięki niemu odkryłeś, że jesteś homoseksualny?

- Właściwie, to po nim miałem jedną dziewczynę. Ale to był eksperyment, bo nigdy nikogo nie miałem przed nim i chciałem to porównać. Czyli w sumie to tak, przez niego.

- Czemu się rozstaliście?

- Musiał wyjechać. Jego tata dostał pracę w Kalifornii.

- Długo byliście ze sobą?

- Przez troszkę ponad rok.- Usłyszałem ciche "wow" od Nicka.- Na pożegnanie dał mi obraz. Na początku za nic nie potrafiłem odczytać ukrytego znaczenia, bo narysował tam jakieś kwiaty. Kompletnie się nie orientuje w tych sprawach, także no... Potem ten puknął mnie w głowę i wskazał na prawą część obrazu, gdzie był napis:

"Nigdy o mnie nie zapomnij, zostaw mnie w pamięci.

Nastoletni frajerzy w dupę mocno kopnięci."

- Kochasz go wciąż?... Znaczy no... Jeju, przepraszam. Za dużo chcę wiedzieć, muszę być natrętny- zaczął się jąkać.

- Spokojnie, nic się nie stało. W zasadzie miło mówić o tym komuś, kto mnie rozumie.- uśmiechnąłem się.- Kocham. I on mnie też. Ale to nie miałoby sensu, więc pozostaliśmy przyjaciółmi. To i tak jest trudne, wiesz, inne strefy czasowe i tak dalej. Poza tym...

Larry Stylinson- SurprisesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz