Rozdział 11.

1.1K 64 2
                                    

Przez całą drogę powrotną myślałem o jego planie. Liczyłem wszystkie za i przeciw. Nie wydawał się taki zły i może mógł nawet udać. Wszedłem do domu, ale nikogo tam nie zastałem. Randka wciąż trwa. Pewnie bym się o to martwił, ale byłem pod wpływem alkoholu i po całej nocy marzyła mi się tylko drzemka. Nie siliłem się nawet o zdjęcie ubrań. Będę martwił się o wszystko jutro.

~*~

Obudził mnie dźwięk dzwonka. Jęknąłem i na ślepo go znalazłem.

- Halo?- zapytałem zachrypniętym głosem.

- Widzę, że obudziłem szanownego pana, ale z przykrością muszę powiedzieć, że musisz ruszyć swoje dupsko, bo dzisiaj mieliśmy się spotkać, tak?- odpowiedział mężczyzna. Gwałtownie uniosłem się do pozycji siedzącej. Totalnie o tym zapomniałem!

- Boże, dziękuję, ze mnie obudziłeś, bo prawdopodobnie zamiast mnie uraczyłoby cię powietrze.

- Nie ma za co.- zaśmiał się.- To co? U mnie w domu, tak? Wysłałem ci już adres.

- Jasne. To za godzinę?- pytałem, jednocześnie wzrokiem przeczesując stos ubrań w poszukiwaniu czegoś dla siebie na dzisiaj.

- Oczywiście Hazz. Wypij dużo kawy! Cześć.- powiedział i zanim zdążyłem się pożegnać, ten już zakończył rozmowę. 

~*~

W przeciągu 15 minut zdążyłem wziąć kąpiel, ubrać się i ogarnąć włosy chociaż do minimum, bo, jak na złość, sterczały w każdą możliwą stronę. Zszedłem pośpiechem na dół. Jako, że do jego dzielnicy jechało się koło 40 minut, nie miałem czasu na pożądne śniadanie. Zgarnąłem jabłko i zacząłem zakładać buty.

- Wybierasz się gdzieś?- usłyszałem głos. Przestraszyłem się. Przez ten cały pośpiech na śmierć zapomniałem, że nie mieszkam w tym domu sam.

- Tak, tak. Idę pisać piosenkę z Ryan'em, nie pamiętasz?- szybko wymamrotałem.

- Achh, racja! Tylko wiesz, śniadanie mógłbyś zjeść.- przewróciłem oczami na te słowa.

- Nie mam czasu. I tak już zaspałem.

- Hej, muszę ci coś powiedzieć odnośnie wczoraj. Ja...

-Opowiesz jak wrócę, teraz nie mam czasy, narka!- powiedziałem, szybko zabrałem jabłko i notes z tekstami, a następnie wyszedłem. Chociaż korciło mnie jak licho, by dowiedzieć się, co wczoraj się wydarzyło, nie mogłem pozwolić na siebie czekać, bo dostałbym zawału, czy odmówiłaby, czy wręcz przeciwnie. 

~*~

Jakimś cudem udało mi się przedrzeć przez miasto w wyznaczonym czasie i się nie spóźnić. Włożyłem zeszyt do kieszeni płaszcza i wyszedłem z auta. Szybko rozglądnąłem się po okolicy, która zdecydowanie wyglądała jak jedna z bogatszych, ale jednocześnie posiadała wiele uroku. Chciałem zadzwonić do drzwi, ale mężczyzna był szybszy i zdążył mi je otworzyć.

- Nie spóźniony, a to ci niespodzianka!- krzyknął na powitanie.

- Taa, mi tez miło cię widzieć.- wywróciłem oczami, ale uśmiechnąłem się. Zdjąłem buty i płaszcz, poprzednio wyjmując z niego notesik, a następnie ruszyłem za Ryan'em. Udaliśmy się do ogromnego pomieszczenia, zapewne będącego salonem. Ściany były w kolorze ciemnego brązu, a na nich ramki z różnymi wyróżnieniami i dyplomami. Z lewej strony znajdowała się kanapa. Chyba rogówka, ale ze mnie taki znawca, że uciąć za to głowy sobie nie dam. Usiedliśmy na niej, a notatnik położyłem na szklanym stronie przed nami. 

- Na początek pokaż co tam masz.- powiedział Ryan i wziął go ze stołu.

- Nie krępuj się.- odpowiedziałem sarkastycznie.

- Tak właśnie robię.- otworzył zeszyt na przypadkowej stronie i zaczął czytać tekst.- Hmm, to jest mdłe.- przewrócił kartkę.- To jest zbyt smutne... to brzmi niczym orgia...- zatrzymał się na jakimś tekście i uśmiechnął się dziwnie, na co zmarszczyłem brwi.- A tak w ogóle, jak tam u ciebie i Lou? Zeszliście się już?- Spytał, co mnie spraliżowało. Acha, no i jeśli pominąłem ten fakcik, to sławne osoby wiedziały o mojej orientacji. W końcu przy nich udawać byłoby dość żałośnie.

 

- Ja wcale nie...

Louis, o Louis. I wish you were here with me. Everything is better with you. Maybe you don't know I can't fight the feeling and every night I feel this love for you. Tak, zdecydowanie "ty nie".

- Cholera- mruknąłem onieśmielony. Na śmierć zapomniałem, że mam tam takie rzeczy.

- Dobra, nie chcesz mówić, to nie mów. Nie moje sprawy. Ale wiesz co?

- Hmm?- uniosłem pytająco brwi.

- Ten tekst jest całkiem niezły. Możemy go przerobić plus dodać resztę zwrotek.

- Okej, więc zabierajmy się do pracy!- klasnąłem w dłonie i zaczęłiśmy tworzyć. Po jakichś 5 godzinach udało nam się stworzyć naprawdę dobrą piosenkę z moich i Ryan'a wycinków. Teraz refren brzmiał nieco mniej Louisowato.

Right now

I wish you were here with me.

'Cause right now

Everything is new to me.

You know I can't fight the feeling

And every nigh I feel it.

Right now

I wish you were here with me.

 

_________________________________________________________________________________

 

HEJA! PRZEPRASZAM, ŻE TAKI KRÓTKI, NASTĘPNY POSTARAM SIĘ ZROBIĆ DŁUŻSZY I WGL BĘDZIE WIĘCEJ AKCJI CZY COŚ, BO JUŻ OSTATNIE POPRAWKI I BĘDĘ MIAŁA CZAS :D 

JAK TAM WASZE OCENY, HMM?

I W OGÓLE TO DZIĘKUJĘ ZA WASZE KOMENTARZE, OSTATNIO NAWET POJAWIŁO SIĘ TU WIELU CZYTELNIKÓW, CO MNIE MEEEEGAAA CIESZY, NAPRAWDĘ! :") 

ACH, NO I TO JESZCZE NIEOFICJALNE, WCIĄŻ MYŚLĘ, ALE CHYBA ZROBIĘ DRUGI SEZON

A TAK OFICJALNIE TO MAM ZAMIAR ZROBIĆ JESZCZE W TYM TYGODNIU ZWIASTUN I NA PEWNO NA GÓRZĘ W ZAKŁADKACH POJAWI SIĘ DLA NIEGO MIEJSCE :)

JOKE TIME:

Chlopak do dziewczyny na imprezie:

-Czesc, jestes wolna?

-Nie, szybka.

-A ja okno.

HEHEHE, BAJOOOO, KOCHAM WAS XX

Larry Stylinson- SurprisesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz