1

94 8 1
                                    

24.11.2012

Alex

Stojąc na plaży patrzyłam na spokojne morze, jest jeszcze ciemno w końcu nie ma nawet szóstej. Myślę jak bardzo będę tęsknić za tym miejscem. Nie chciałam tu przyjeżdżać, zapierałam się rękami i nogami ale Lucas nie dawał za wygraną, postawił mi ultimatum że albo wyjadę do babci do Sopotu albo spędzę kolejne dwa miesiące na odwyku. Za żadne skarby nie chciałam wrócić w tamto miejsce, co prawda pomogło mi przebywanie tam, choć tak na prawdę pomogła mi Victoria, niedoszła samobójczyni która została moją współlokatorką w psychiatryku. Ja także byłam tam po próbie samobójczej lecz moim głównym problemem były dragi. Wyszłyśmy mniej więcej w tym samym czasie, wspierałyśmy się nawzajem i wszystko zmierzało ku dobremu po czym ja znowu wpadłam w ciąg. Lucas znalazł mnie po tygodniu, nie pamiętam tego za bardzo, byłam taka naćpana że to cud że się nie przekręciłam. Gdy się przebudziłam byłam znowu w swojej sypialni, Lucas siedział obok mnie, płakałam i przepraszałam go obiecując że to już nigdy się nie powtórzy, on także płakał i przysiągł mi że mnie z tego wyciągnie. Kolejny tydzień spędziłam zamknięta na klucz w pokoju, po przejściu tego domowego detoksu dostałam wybór, Polska albo szpital. Wybrałam Polskę.
Pierwsze tygodnie były ciężkie, byłam zła i głodna ale nie chciałam żeby babcia widziała mnie naćpaną więc nie szukałam dilerów. Pomogło też to że nie znałam tutaj nikogo, ani ludzi ani miasta no i nie dostawałam pieniędzy, nawet nie miałabym za co kupić działki. Po ciężkim początku zaczęłam lubić to miejsce, w końcu je pokochałam i teraz gdy jestem tutaj ostatni dzień nie mogę powstrzymać łez. Zaciągnęłam się po raz ostatni zapachem morskiej bryzy po czym starłam łzy z policzków i udałam się w stronę domu.
Dom Babci Janiny znajduje się zaraz przy plaży, jakiś kilometr od Sopockiego molo. Siedemdziesięciolatka pochodzi z bogatej rodziny, a i świętej pamięci dziadek na brak pieniędzy nie narzekał więc było ich stać na willę w tym miejscu. Babcia ma tylko dwójkę dzieci, moją matkę i jej brata, wujek mieszka z żoną, synem jego dziewczyną i synkiem u babci odkąd dziadek zmarł, a gdzie mieszka teraz moja matka tego sama nie jestem pewna.
Gdy wróciłam do domu wszyscy oprócz babci jeszcze spali, staruszka siedziała w kuchni popijając herbatę z porcelanowej filiżanki. Staruszka to określenie trochę obraźliwe względem niej bo pomimo swojego wieku nadal świetnie się trzyma. Zawsze wygląda dostojnie i elegancko, nawet teraz o szóstej rano, siedząc w kuchni w szlafroku i pijąc herbatę.
- Dzień dobry babciu. - Przywitałam się całując ją w policzek.
- Dzień dobry Oleńko. - Babcia od zawsze nazywa mnie Ola, mówi że w Anglii mogę być Alex ale dla niej jestem po prosto Olą. - Byłaś na dworze? - Zapytała łapiąc mnie za lodowate ręce.
- Tak, chciałam się pożegnać z morzem. - Wyjęłam z szafki filiżankę i nalałam sobie ciepłej herbaty z dzbanuszka stojącego na stole.
- Wiesz że możesz tutaj zostać jeśli tylko chcesz.
- Wiem babciu, ale czas już wracać. - Spędziłam w Polsce dwa lata, dwa lata bez ćpania, okej zapaliłam kilka razy jointa ale po za tym od dwóch lat jestem czysta jak Kubuś, syn mojego kuzyna.
- Będę za tobą strasznie tęsknić. - Chwyciła mnie za rękę.
- Ja za tobą też. - Kilka łez spłynęło po naszych policzkach.
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę po czym poszłam wziąć prysznic. Gdy stałam pod ciepłym strumieniem wody, spojrzałam na swoją lewą dłoń, blizny po wstrzykiwaniu heroiny były już niemal niewidoczne i nie było ich wcale tak dużo bo częściej wciągałam, jednak blizny po cięciu się nadal szpeciły moje ciało i już na zawsze miały przypominać mi moją głupotę. Przejechałam po nich opuszkami palców prawej dłoni, kiedyś czułam wstyd, odrazę i rozpacz na ich widok teraz jednak czułam dumę i tylko trochę wstydu. Te blizny to część mnie i mojej historii, mogę odczuwać wstyd że tu są ale muszę czuć dumę że nie ma już świeżych ran, ani po cięciu ani po wstrzykiwaniu.
Umyłam się i chwilę jeszcze stałam pod ciepłym strumieniem, w końcu zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny. Wytarłam się porządnie i zawinęłam w ręcznik. Poszłam do swojego pokoju gdzie miałam uszykowane ciuchy na drogę. Wybrałam czarne rurki i gruby sweter w kolorze zgniłej zieleni. Wysuszyłam włosy i po zrobieniu prostego makijażu byłam już gotowa do drogi. Spojrzałam na zegarek i okazało się że jest już po siódmej. Spakowałam resztę rzeczy do walizki i poszłam z nią do salonu.
- Gotowa? - Zapytał mój kuzyn Dawid który ma mnie zawieźć na lotnisko.
- Tak, możemy jechać. - Pożegnałam się z ciocią, wujkiem i Kamilą dziewczyną Dawida oraz Kubusiem ich półtora rocznym synkiem.
- Ucałuj ode mnie Łukaszka i przekaż mu żeby w końcu przyjechał mnie odwiedzić. - Powiedziała babcia po czym wyściskała mnie.
-Na pewno przekażę.- Jeszcze raz wszystkich przytuliłam po czym poszłam z Dawidem do samochodu.
Całą drogę przegadaliśmy wspominając wszystko co robiliśmy przez te dwa lata, na prawdę zbliżyliśmy się do siebie przez ten czas. Dawid zawsze był moim ulubionym kuzynem, ale zawsze miałam go za lekko ducha i chłopca z którym nie można pogadać na poważnie, ale myliłam się. Gdy przyjechałam tu potrafiłam gadać z nim godzinami, czasami przegadaliśmy całą noc rozmawiając o moich problemach, i to chyba on najbardziej pomógł mi pozbyć się tych wszystkich demonów z mojej przeszłości. Na lotnisku żegnaliśmy się jeszcze długo, obiecując sobie że będziemy dzwonić do siebie codziennie.
Gdy siedziałam już w samolocie zastanawiałam się jak to teraz będzie. Wrócę do Londynu i co? Lucas ma już swoje życie, ojciec jest w Nowym Jorku a matka gdzieś w Japonii. A ja, co ja mam ze sobą zrobić. Nie wiem co chcę robić w życiu, nie mam planów na siebie, a całe życie nie będę się mogła utrzymywać z kasy ojca. Po dwóch godzinach byłam już na miejscu.

You had me at „Hi"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz