Moje pierwszy raz bijące mocno serce

1.8K 72 4
                                    

Obudziłam się z rana z wielkim kacem. Dziewczyny siedziały u mnie do 23, skończyło się na tym że z GoChi zabrałyśmy jeszcze dwie butelki sake, zrobiłyśmy maseczki i przeniosłyśmy imprezę na taras. Przykryta kocem, w świetle lampek i w blasku gwiazd przysłuchiwałam się opowieściom o ich randkach, wyznaniach oraz misjach. W tym momencie żałowałam, że nie pamiętam swojej przeszłości, moich misji i spędzonych chwil z przyjaciółmi. Jaką byłam osobą? Ino mówiła mi, że kiedyś byłam mniej urocza niż teraz, Naruto opowiadał mi niezliczoną ilość razy jak obrywał odemnie, tak że przelatywał nad dachami wioski, ostatnio jak próbowalam uderzyć go żartobliwie pustą plastikową butelką po napoju pomarańczowym, ta odbiła się od jego ramienia i korkiem uderzyła w moje czoło, powodując małego guza. Echhh... Podrapałam się po różowych włosach i pomału wstałam z łóżka spoglądając na zegarek. Szósta rano.. Weszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Wyglądałam okropnie :roztrzepane włosy, podrążone czerwone oczy i zapuchniętą twarz. Matko jedyna... Szybki zimny prysznic i w ręczniku pognałam do kuchni, aby wypić magnez i przygotować śniadanie. Nakarmiłam Bubu, zjadłam moje tosty z dżemem siedząc sama przy białym stole, na którym stał srebrny wazon ze słonecznikami. Chciałabym, aby był ktoś,kto dzieliłby ze mną poranki przy wspólnym śniadaniu, do którego mogłabym powiedzieć: uważaj na siebie w drodze do pracy, witaj w domu. Popatrzyłam się na BuBu- jego wielkie żółte oczy spoglądały na mnie ze zrozumieniem, jakby wiedział o czym myślałam. Wstawiłam brudne naczynia do zmywarki i ruszyłam do szafy z ubraniami. Dziś postawiłam na długą do kostek jasnoniebieską sukienkę w żółte słoneczniki, zapinaną z przodu na cztery małe guziczki. Włosy zawiązałam w wysoki koczek a na nogi wsunęłam krótkie różowe trampki. W lustrze wyglądałam już o niebo lepiej, uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Przez głowe przeszła mi myśl,aby dziś zrobić sobie i dziewczynom wolne. Siódma rano, wprost idealnie. Wykręciłam numer wpierw do Mayu a następnie do Yuki z informacją o dniu wolnym. Na białej kartce napisałam informację:

W dniu dzisiejszym GoChi będzie zamknięte. Za utrudnienia przepraszamy.

Powoli wyszłam z domu żegnając się z kotem i wywiesiłam ogłoszenie na oszklonych drzwiach. Z wiklinowym koszykiem ruszyłam na spacer, witając się z mieszkańcami wioski, podziwiając otaczające mnie rośliny. Nogi zaprowadziły mnie pod wejście na targ, u pierwszego sprzedawcy nie wiedząc czemu kupiłam dwa jabłka, nie żebym miała na nie ochotę, ale coś mnie tknęło. Podziękowałam grzecznie straszej kobiecie i jak się tylko odwróciłam zobaczyłam JEGO. Nagle cały mój świat się zatrzymał a następnie zaczą wirować tylko wokół nas stojących na środku alejki i patrzących sobie w oczy. Serce biło mi tak mocno, jakbym miała w środku szalonego małego ptaszka, który próbuje za wszelką siłę z niego uciec. Co to za dziwne uczucie, wcześniej jak ujrzałam go po raz pierwszy też mocno biło, ale nie aż tak. Pierwszy raz tak się czułam. Podniosłam prawą rękę i zaciśniętą w piąstę położyłam na piersi, tuż przy szalonym sercu. Ciepły wiatr rozwiewał moje włosy, które uciekły spod niesfornego koka, a ja stałam jakbym przyrosła do ziemi nie potrafiąc zrobić choćby jednego kroku. Widziałam w jego oczach zdziwienie, złość i.. Strach? Przełknęłam głośno ślinę i udało mi się zrobić krok w jego stronę. Delikatnie ukłoniłam się do bruneta w geście powitania i przywitałam go lekkim uśmiechem.

...

Gdy ją zobaczyłem stanąłem jak wryty, nie mogąc poruszyć się w żadną stronę. Cała moja wcześniejsza wściekłość pękła jak bańka mydlana, gdy ONA zrobiła krok w moją stronę i uśmiechnęła się tak pięknie specjalnie dla mnie, przechylając delikatnie głowę w lewą stronę. Niesforne kosmyki włosów wraz z długą sukienką powiewały na wietrze, upodobniając ją do Pani Wiosny z bajek dla dzieci. Zapomniałem zupełnie gdzie miałem iść, zapomniałem że miałem jej unikać. Liczyła się tylko ta chwila, gdzie staliśmy naprzeciwko siebie i jak zahipnotyzowani patrzyliśmy sobie w oczy. Odpowiedziałem na jej przywitanie również ukłonem i zrobiłem krok do przodu w jej stronę. Już nie widziałem w niej tej upierdliwej małej dziewczynki, którą była wcześniej, tylko piękną, delikatną kobietę, o niesamowicie zielonych oczach, w których z latwością mógłbym utonąć.

-Sasuke-kun?- wyszeptała z dziwnym wyrazem w oczach- Dzień dobry, co za niesamowite spotkanie .. - jej głos był tak melodyjny, myślałem że zamiast mówić śpiewa jakąś śliczną melodię. Nie poznaję sam siebie

- Mhmm - przytaknąłem jak małe zawstydzone dziecko. Ale co ja miałem zrobić?! Gardło i usta totalnie mi wyschły, gdy ją tylko zobaczyłem, a gula w gardle niebezpieczne się powiększyła, nie pozwalając wypowiedzieć mi choćby jednego normalnego zdania, oprócz bezpłciowego chrząknięcia.

-Mamy dziś piękny dzień- jej śpiewny głos pieścił moje uszy, a oczy popłyneły w kierunku w którym ona spojrzała, czyli w niebo - już czuć zbliżające się lato- znowu ten zabójczy uśmiech.

- Mmm - pierwszy raz w życiu nie wiedziałem jak mam rozmawiać, nigdy przed żadną kobietą nie miałem oporów przed dawaniem odpowiedzi, a tu nawet zwyłe powiedzenie zwykłego zdania sprawia mi ogromną trudność..

- Może napijemy się razem herbaty? Kupiłam przedwczoraj nową jaśminową, miło by było z kimś rozkoszować się jej smakiem, w tak piękny dzień jaki mamy dzisiaj.. - widząc brak jakiejkolwiek reakcji z mojej strony lekko się speszyła, rumieniąc się przy tym i dodała- jeśli nie chcesz nie ma problemu, nie chcę być za bardzo namolna- dlaczego spuszczasz oczy w dół dziewczyno ! Jej reakcja szybko mnie otrzeźwiła, udało mi się jakoś wyjąkać:

- Oh.. Z miłą chęcią...

Jej oczy rozbłysły jak małe diamenty i podskoczyła w moją stronę.

- To zapraszam do mnie, na tarasie będzie nam najwygodniej, będziemy mogli obserwować z tamtąd pobliski park. O tej porze roku wygląda wspaniale z góry!

Szliśmy powoli do jej domu, co jakiś czas delikatnie stykając się ramionami. Dotyk jej ramienia działał na mnie jak małe porażenia prądem. Zerkałem na nią kontem oka, ledwo sięgała mi do ramienia, a kiedyś jak byliśmy dziećmi była równa ze mną. Szła tanecznym krokiem, uśmiechając się pod nosem, co chwila witając się z przechodniami. Widać że była powszechnie lubiona i szanowana. Ze wściekłością patrzyłem na mężczyzn oglądających się za nią. Jeszcze jak mieliśmy po dwanaście lat miałbym to gdzieś, że kogoś ona interesuje, a idąc obok niej starałbym się co jakiś czas odsuwać się jak najdalej, po to aby nie zakłócała mojego świętego spokoju. Teraz było na odwrót- gdy zrobiła jeden krok za bardzo do przodu, ja szedłem za nią jak cień, po to tylko by nasze ciała dzieliły jedynie milimetry. Trzymałem ręce w kieszeni, ale co chwile musiałem je kontrolować, gdyż jedna z nich niebezpiecznie startowała w kierunku jej luźno wiszącej dłoni. Oszalałem... Zupełnie zwariowałem..pomału wspieliśmy się po metalowych schodach, a moim oczom ukazał się taras usłany wieloma kolorowymi kwiatami w donicach. Usiadłem pod daszkiem przed oszklonym stołem, a Sakura przeszła przez drzwi do swojego domu, wypuszczając przy okazji białego puchatego kota, który gdy mnie zobaczył od razu podbiegł w moją stronę i wskoczył mi na kolana mrucząc przy tym głośno. Po chwili przyszła niosąc dwie małe filiżanki z parującą cieczą w środku. Cicho postawiła przedemną jedną a drugą po innej stronie stołu i usiadła patrząc się gdzieś przed siebie. Spojrzałem w tamtą stronę- moim oczom ukazały się korony drzew rosnące w parku nieopodal. Mając mruczącego kota na kolanach, obok siedzącą Sakurę i pijąc jaśminową herbatę poczułem się w końcu jak w domu.

To mój pierwszy razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz