Magiczny dzień?!

1.3K 58 2
                                    

Dni mijały bardzo szybko- tak jakby ktoś wyrywał kartki z kalendarza, jedną po drugiej i nim się obejrzałam do GoChi przyszedł Sasuke, po miesięcznej nieobecności w wiosce. Został on wysłany do kraju piasku na kolejną misję, tak więc nasza randka musiała zostać przesunięta w czasie.
Między czasie dowiedziałam się, gdzie obecnie znajduje się moja kochana rodzicielka- dokładnie wczoraj wróciła do wioski, milutka i łasząca się jak mały kociak. Temat Uchihy nagle przestał dla niej istnieć, bardziej interesowało ją czy zatrudniłam pracowników do restauracji ( po wielu próbach udało mi się znaleść dwóch świetnych kucharzy i kelnerkę, dzięki czemu w końcu miałam więcej czasu dla siebie, zajmowałam się teraz tylko pieczeniem słodkości i całą papierkową robotą), oraz czy mam jakieś ładne i eleganckie sukienki.

Matka ogólnie mocno mnie zaskoczyła, bo pojechała na północ kraju, twierdząc że miała bardzo ważne interesy do załatwienia.
Mogę się założyć, że pojechała grać w pachinko, no ale...

Wracając do Sasuke...
Wyjechał na misje od razu po ślubie Hinaty i Naruto, nie zostając nawet na imprezie, więc zupełnie nie miałam z nim kontaktu.
Poczułam się trochę niepewnie, gdyż wszedł do lokalu bardzo wkurzony, ciągnięty siłą przez Naruto, rzucając mi jednocześnie wściekłe spojrzenie. Uznałam,że jednak nie będę wnikać w jego dziwne nastroje, oraz że jeśli chce iść nadal ze mną na randkę to sam powinien mi powiedzieć kiedy, co oraz jak, oraz że nie będę mu się przypominać- byłoby to bardzo nietaktowne z mojej strony, w końcu to on jest facetem.
Naruto zamienił ze mną pare przyjacielskich zdań, rechocząc wesoło, a ten buc?
Później nawet na mnie nie spojrzał.

Gdy już miałam wyjść z pracy około pierwszej po południu, jak burza wpadła moja matka z wypiekami na policzkach.
- Sakurciu słońce- krzyknęła od razu na wejściu TYM głosem.
Już wiedziałam że coś kombinuje, lub chce.
Kochana mama- nigdy tak do mnie nie mówibezintetresownie.

- Mamo właśnie wychodzę- jęknęłam, gdy rodzicielka popatrzyła się złowrogo w stronę ciemnookiego- ten nie pozostał jej dłużny, gdyby miał lasery w oczach moja matka już pewnie by zmieniła się w proch.

- Musimy kochanie porozmawiać. Przyjdź wieczorem do domu, z ojcem musimy coś tobie oznajmić- mówiła bardzo głośno, tak jakby chciała by wszyscy obecni na sali mogli ją dokładnie usłyszeć.

-Mamo.. Ciszej troszkę, głucha nie jestem- burknęłam speszona.

-Ubierz się tylko ładnie, bo to ważna informacja Sakuro- mówiła dalej głośno, zerkając na Uchihe.

Ta kobieta nigdy się nie słucha. Bąknęłam coś niezrozumiale, w stylu "ok, ok ale daj mi spokój", po czym szybko ulotniłam się z restauracji zostawiając matkę z totalnym ogłupieniem na twarzy. Zdążyła krzyknąć za mną jedynie to, że mam być na osiemnastą.

A miałam już plany na wieczór.
No może nie takie super, bo wino i dobry romans, ale jakoś to przełknę.
Czas płyną szybko, nim się zorientowałam musiałam wychodzić z domu na rodzinną kolację.
Ubrałam na tą okazję kimono w kolorze jasnoniebieskim z pięknymi mewami oraz falami oceanu wyszytymi na tkaninie. Jako że było lato, uznałam że ten fason będzie najlepszy.

Moja rodzina, mimo iż są shinobi, również są bardzo tradycyjni.
Na kolacje, gdzie pada hasło-ubierz się ładnie/elegancko, wiem że muszę założyć kimono. Również wszystkie święta spędzamy razem, w tradycyjnych strojach przy posiłkach wykonanych przez matkę.
Punktualnie zadzwoniłam dzwonkiem do domu. Nim się spostrzegłam zostałam wciągnięta do domu, przez silnę ręce mamy.

-Sakura, szybko. Ojciec oczekuje twojego przybycia- mruknęła do mnie wściekła. Co z tego że przyszłam na czas? Ich to nie interesuje.
Przeszłam przez kolorowy i pachnący kwiatami ogród. Co jak co, ale rodzicielka wielką uwagę przykłada prowadzeniu domu. Gdy nie ma jej w wiosce zatrudnia na czas swojej nieobecności ogrodnika, oraz kobietę do sprzątania.

Zawsze musi mieć wszystko perfekcyjne.

W przedsionku zsunęłam buty, założyłam kapcie i stanęłam na tatami.
Nic się tutaj nie zmieniło.
Dom rodziców był urządzony w tradycyjny sposób. Zimny i surowy. Brakowało we wnętrzu kolorów, które tak bardzo kocham.
Przechodząc przez długi korytarz prowadzący do jadalni zastanawiałam się co rodzice chcą mi przekazać.
Matka odsunęła drzwi- ojciec siedział przy niskim stoliku przygotowując herbatę- był to niecodzienny widok, gdyż zawsze zajmowała się tym matka. Wyjątkiem były sytuacje mocno stresujące starusza- jest to jego forma relaksu.
Chrząknęłam cicho, ten wskazał mi miejsce wprost na przeciwko jego. Usiadłam na łydkach i oparłam dłonie na kolanach oczekując najgorszego.
Czyżby był chory?
A może planują przeprowadzkę na drugi koniec kraju- co nie było by takim złym pomysłem. Miałabym w końcu upragniony spokój i mogłabym robić wszystko to co zechcę z moim życiem.
Siedziałam w ciszy około pięciu minut. Matka ukucnęła obok męża, który sączył herbatę. Chwyciłam swój kubek- była cierpka. Miała być przecież kolacja, a nie herbata....

-Sakuro- tato chrząkną, prostując plecy patrząc mi w oczy. Również sie wyprostowałam.- Jutro o piętnastej masz iść na omiai.
Słucham ?!
Chyba się przesłyszałam...
Omiai?! Oni ogłupieli na starość?!
A może to ukryta kamera...

-Chyba sobie żartujesz - warknęłam

-Sakura! Więcej szacunku do ojca. Nie jest on twoim kolegą!- kochana mama...

-Kochanie spokojnie- tato dotkną ramienia mamy tym samym uspokajając ją. Tyle że to mnie trzeba uspokoić!

-Jutro masz stawić się na omiai, bez żadnej dyskusji. Omówiłem to z matką. Jesteś już na tyle dorosła, by założyć własną rodzinę.

- Tato! Ale...

-Sakura! Słuchaj co ojciec do ciebie mówi - matka zamknęła mi usta jednym spojrzeniem

- Tsutomu jest synem mojego serdecznego przyjaciela. Pochodzi z bogatej i uwielbianej rodziny. Jego ojciec jest właścicielem fabryki produkującej stroje dla shinobi. Tsutomu ukończył dobrą szkołę, w tym momencie jest zastępcą ojca, po jego śmierci przejmie pewnie po nim stanowisko, życie miałabyś dostatnie. Jest dobrym człowiekiem, również jest przystojnym młodzieńcem.

-Rozmawialiśmy z rodziną Miyauchi. Zgadzają się na małżeństwo. Również Tsutomu kun jest bardzo zainteresowany twoją osobą, powiedział że chętnie pójdzie na omiai.- Matka z uśmiechem wypowiadała każde słowo, a w moim gardle rosła coraz to większa gula.

-Mam poślubić kogoś, kogo nie znam, oraz nie kocham?! Nigdzie nie idę! Nie zgadzam się! Wam już odbija na starość! - wybuchłam.

-Jeśli sie nie zgodzisz na jutrzejsze spotkanie, możesz zapomnieć, że masz ojca oraz matkę!- Nigdy ojciec nigdy nie krzyczał. Teraz pierwszy raz podniósł na mnie głos.
Mam stracić rodziców przez jebane omiai ?!
Słone łzy popłynęły mi po policzku. Wiedziałam że rodziciel nie żartuje.

To mój pierwszy razOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz